wtorek, 2 grudnia 2014

Jesienne lakiery KOBO

Witajcie,

ten post pisałam dla Was chyba najdłużej w swojej blogerskiej karierze, w końcu zrobienie odpowiednich zdjęć sześciu lakierom na paznokciach, które raz po raz się buntują i najzwyczajniej w świecie łamią jeden po drugim w ramach efektu domino, to nie lada wyczyn. Ale nie to, że się nie da! A więc, oto jest, prezentacja całej jesiennej kolekcji lakierów KOBO. W następnym, mam nadzieję - niedalekich, postach zobaczycie pozostałe nowości lakierowe tej marki.

Tymczasem, piękne jesienne cudaki. Muszę przyznać, że kolorystyka bardzo przypadła mi do gustu. Może nie wiecie, ale jestem ogromną fanką ciemnych, głębokich kolorów. Tak więc i tym razem zostałam mile połechtana i nawet wśród tej szóstki znalazłam swoich ulubieńców!



Mam wrażenie, że do tej całej kolekcji niekoniecznie pasuje czerwień i ta oliwkowa zieleń, przez co po prostu brakuje jej spójności. Co innego, gdyby był tam jakiś ciemnoniebieski, zgaszony odcień i można piękna ciemna szarość? Niemniej jednak poszczególne odcienie prezentują się naprawdę fajnie, wszystkie lakiery mają też kremowe wykończenie (lub takie nieco bardziej żelowe) i, jak na KOBO przystało, odpowiednio szalony, mocny połysk. Trochę się przyczepię jednak do jakości - po raz kolejny zdarza się tak, że jedne lakiery kryją lepiej, z innymi trzeba zabawić dłuższą chwilę, żeby uzyskać odpowiednie nasycenie koloru i przy okazji, doczekać się momentu, kiedy w końcu ta gruba warstwa wyschnie. Nie wszystkie też cudaki trzymały się na moich paznokciach tak długo, jakbym tego oczekiwała. Niemniej jednak, jak mówię, lakiery są piękne, mnie się odcienie bardzo podobają, nawet pomimo faktu, że niektóre na paznokciach są nieco ciemniejsze niż w buteleczkach, ale tak czy siak - jestem na tak. Do plusów na pewno zaliczę sporą pojemność 7,5 ml, dobrą cenę (9,99 zł plus liczne promocje) oraz fakt, że są dostępne w Drogeriach Natura, które rozwijają się jak szalone, co rzecz jasna wpływa jeszcze lepiej na ich dostępność.

Nie przedłużając gadaniny, jak wspominałam, jesienna kolekcja lakierów KOBO liczy sobie sześć odcieni, od różowawej śliwki, przez tę chłodniejszą jej wersję i nieco przybrudzoną, po zielenie w trzech odcieniach - morskość, choinkę i khaki, aż do ciemnej, krwistej czerwieni.

Od lewej: Fascination, Fantasy, Serenity, Harmony, Discovery, Confidence.


Poszczególne odcienie prezentują się następująco:

43 Fascination - ciemna, głęboka i piękna czerwień, która mogłaby mieć jednak lepszą pigmentację, bo niestety, jak zobaczycie również na zdjęciach, robi prześwity pomimo dwóch grubszych warstw.


44 Fantasy - to cudo w buteleczce wydawało się być bardziej różowe, na paznokciach jednak jak dla mnie jest to ciepła śliwka. Bardzo mi się ten odcień spodobał!


45 Serenity - ciemny fiolet, chłodny przez co niestety na zdjęciach uparcie wychodzi jak granat, nawet nie indygo! Ładny, neutralny odcień. Lakier mógłby mieć lepszą trwałość.


46 Harmony - wiecie, że ja kocham morskości, więc i tego cudnego trupka bardzo polubiłam. Na zdjęciach oczywiście równie uparcie wychodzi chłodniej, w rzeczywistości ma w sobie ciutkę więcej zieleni.


47 Discovery -  odcień do którego podchodziłam z dużą rezerwą, oliwka czy też bardziej kolor khaki, okazał się być przyjemnym do noszenia i nie zdziwię się, jak niedługo znów wyląduje na moich paznokciach.

48 Confidence - piękna, głęboka, ciemna raczej chłodna, taka choinkowa zieleń. Sprawdzi się nie tylko podczas świąt wpasowując się pięknie w świerkowy klimat, ale też na co dzień - z daleka do złudzenia przypomina czerń.

Moimi faworytami z tej szóstki są Fantasy, Harmony i Confidence, a Wam, które wpadły w oko?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...