sobota, 7 września 2013

Makijaż: Truposz podejście pierwsze

Witam, witam,

od dawna mówiono mi, że wyglądam jak córka młynarza albo trup. Cóż, geny sprawiły, że faktycznie mam jasną cerę i mdłe rysy, co więcej długo borykałam się z mocnymi sińcami pod oczami... Truposz jak się patrzy! Dziś pobawiłam się w ekstremalną jego wersję, mam nadzieję, że efekt choć trochę przypomina trupka, zombie czy tez inne zimne i (nie)żywe stworzenie. 

Mój pomysł opierał się głównie na porozcieraniu ogromnej ilości bardzo jasnego pudru, białego cienia, sino-granatowego, szarego i odrobiny czerni dla pogłębienia efektu. Niekoniecznie trafiłam z miejscami przyciemnienia ale pal licho. Dla bardziej mrocznego efektu dodałam odrobinę czerwieni na linię wodną. Niestety mam rzadkie włosy i widać prześwity skóry o zdrowym kolorycie, więc cóż, niewielki kontrast tu też powstał. Co więcej nie malowałam włosów - więc na zdjęciach ukazują się dość jaskrawo, nabrały nawet rudych refleksów. Pominęłam też dół szyi i dekolt - tak, leniwa jestem i nie chciałoby mi się tego zmywać (na to co widać poszło 7 wacików!). I jak widać zapomniałam też o uszach. Niemniej jednak cieszę się, że się odważyłam na to szaleństwo, spróbuję zrobić kolejne, a co! :D






Żeby nie było, oczko też jest! :D

I jeszcze wersja "odbija mi przy robieniu zdjęć, jak zwykle":


Użyłam:
masakrycznie białego pudru, przerażająco jaśniutkiego podkładu Oriflame, białego cienia MIYO White, sinych granatów Sleek, smutnego szarego cienia My Secret 508, pudru MIYO Vanilla, grobowej czerni Sleek, krwistego czerwonego cienia ze Sleek Curacao, korektora ELF i Flormar.

Przestraszyłam Was? :D
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...