piątek, 17 czerwca 2016

Juicy! CHIODO PRO Juliy oraz Semilac Banana

Witajcie,

wiecie już zapewne, że ja również wkręciłam się w hybrydy. Nie obyło się bez oporów, ale cieszę się, że się w końcu zdecydowałam! O moich początkach z nimi poczytacie w TYM poście. Tymczasem, skoro już zostaliście wtajemniczeni w moją małą przygodę, pokażę Wam kolejne jej etapy! 


Banana z SEMILACa podobała mi się już od dłuższego czasu. Jestem ogromną fanką rozbielonych żółci na paznokciach, mam w tym kolorze zwykłych lakierów od groma, więc oczywiście musiałam się także skusić na wersję hybrydową. Padło na znanego mi już Semilaca i ten piękny, popularny odcień. Muszę jednak przyznać, że nie tak wyobrażałam sobie ten kolor na żywo - nie wiem czemu, ale miałam wrażenie, że będzie jednak nieco bardziej "bananowy". Tymczasem odcień ten to rozbielona, ale nadal żywa, piękna cytrynka.


Nie wiem czy to wina mojego braku wprawy czy też egzemplarza tego produktu, ale miałam z Bananą nie lada problemy. Lakier mi w dziwny sposób zapowietrzał się, bąbelkował i nie chciał się trzymać płytki - pomimo, że wszystkie kroki wykonywałam tak samo jak przy okazji czerwieni. Do pełnego krycia potrzebowałam 2-3 warstw lakieru. Banana z jednej strony więc zachwyca, a z drugiej dziwi - na pewno zagości na moich paznokciach jeszcze nie jeden raz, więc sprawdzę, w czym tkwi problem.


Manicure, który Wam pokażę opiera się jednak nie tylko na tym uroczym żółtku. Żeby uzyskać maksymalnie soczysty efekt, zestawiłam go z pięknym neonowym, rozbielonym pomarańczowym kolorem od CHIODO PRO (odcień w rzeczywistości jest jeszcze bardziej intensywny!). Taki piękny zestaw - bazę pod lakier, top, zmywacz oraz śliczny lakier o nazwie JULIY otrzymałam w prezencie. Moje wrażenia? Dużo łatwiejsza aplikacja lakierów - nie wiem czy to za sprawą bardziej przyjaznej konsystencji (podczas nakładania wydawało mi się, że jest nieco bardziej rzadka, ale może to po prostu większa plastyczność) czy zgrabniejszej buteleczki, sprawiła, że moje pierwsze wrażenia były mega pozytywne. I jeszcze ten kolor! Do pełnego krycia również potrzebowałam 2-3 warstw produktu, lakier pomimo swojej neonewatości i nietypowego odcienia rozprowadza się całkiem równomiernie. Trwały jest jak diabli - nawet przypadkowe zderzenie z ziarnistą ścianą nie zrobiło mu żadnej krzywdy. Schodki zaczęły się przy jego ściąganiu... Niestety usuwanie tej pięknej hybrydy przerosło mnie, może za krótko trzymałam paznokcie w acetonie, w każdym razie koniec końców musiałam lakier spiłować. Na pewno będę jeszcze kombinować, i z czasem znajdę na niego sposób ;)


Tymczasem wciąż prezentuję Wam swój drugi manicure hybrydowy. Oczywiście, jak teraz na niego patrzę, widzę same niedociągnięcia - wybaczcie mi je jednak, prawo początkującego ;) Porwałam się także z motyką na... broken glass manicure, który jeszcze muszę dopracować :D Oto więc połączenie, które aż krzyczy... JUICY! :D 


Jak Wam się podobają te odcienie? Lubicie takie połączenia? A może miałyście już styczność z tymi lakierami? :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...