piątek, 24 czerwca 2016

Piękne pomadki KOBO Professional Matte Lips - Naked Stone, Brownie, Rare Red, Lila Rouge, Vintage, Vamp

Witajcie,

kuszenia ciąg dalszy! Pamiętacie te cudowne półmatowe pomadki z KOBO Professional? Marka postanowiła rozszerzyć naszą ulubioną serię Matte Lips o nowe, przepiękne odcienie. Nie da się w nich nie zakochać! 


Najświeższych odcieni jest 6, co daje nam ładną kolekcję 12 niesamowitych odcieni. Wśród nowych kolorów znajdziecie zarówno delikatny, idealny róż na co dzień, jak i nieco bardziej odważne sztuki "z każdej bajki" - szaloną czerwień, genialne róże, modny brąz czy nieco mroczny ciemny fiolet. 


Nie da się na wstępie nie wspomnieć też o opakowaniach - tak pięknych w drogeriach ze świecą szukać! To nietuzinkowe, kwiatowe zdobienie oraz zmatowiony czarny plastik sprawia, że produkt cieszy także oko. 


 Tak się prezentują wszystkie nowe odcienie szminek KOBO Matte Lips:


407 Naked Stone
To zdecydowanie mój faworyt! Przepiękny zgaszony różo-beż, niezbyt jasny, bardzo naturalny i idealny na co dzień, właściwie do każdego makijażu. Wszystkim fankom nudziaków (i nie tylko) radzę się mu dokładniej przyjrzeć ;)



408 Brownie
Moje pierwsze wrażenia dotyczące tego odcienia nie były najlepsze. To dość ciepły, całkiem ciemny brąz, który wbrew pozorom na ustach prezentuje się zaskakująco dobrze i atrakcyjnie! Już wiem, że to nie jest ostatni raz, kiedy miałam na sobie ten kolor.



409 Rare Red
W każdej mniejszej lub większej kolekcji musi się znaleźć czerwień ;) Tym razem do czynienia mamy z nietypową, bo jasną, żywą, wręcz neonową! Na zdjęciach wygląda na ciepłą, na żywo wydaje mi się bardziej malinowa... Cóż, sami lepiej sprawdźcie, czy będzie Wam pasować - mnie się podoba!



410 Lila Rouge
To natomiast róż, choć nie taki znowu lila - raczej mocny, ciemniejszy, chłodny, coś między maliną a fuksją. Bardzo mi się spodobał! Choć w sumie Was to nie powinno dziwić, w końcu kocham wszelakie róże. 



411 Vintage
Również mocno przypadł mi do gustu. To piękny odcień takiego różowego bordo, chłodnej wiśni czy też ciemnego, głębokiego różu z nutką śliwki. Trudno go opisać, wystarczy więc... patrzeć i podziwiać!



412 Vamp
Po otwarciu opakowania i wysunięciu sztyftu myślałam, że to będzie czerń albo coś mega zbliżonego do niej. Nic bardziej mylnego. Vamp to w rzeczywistości głęboka, ciemna, ciepła śliwka bez brudnej domieszki brązu. Ta szminka jest mega oryginalna i wprost przepiękna! Dla fanek takich odcieni - idealna.


 A jak to dla Was za mało... to spójrzcie na nie raz jeszcze! :)

Od lewej: Naked Stone, Brownie, Rare Red, Lila Rouge, Vintage, Vamp.

Pigmentacja oczywiście jest bardzo dobra - nic się więc w tej kwestii nie zmieniło, szminki fajnie kryją i porażają mocą kolorów. Ich konsystencja także jest całkiem przyjazna, tak umiarkowanie kremowa, na tyle fajna, że dobrze nakładają się na usta. Co więcej, świetnie na nich wyglądają! Nie zauważyłam by podkreślały niedoskonałości, suche skórki czy inne skazy na skórze ust. Z początku, tuż po nałożeniu wydają się być lekko satynowe, jednak po chwili (dłuższej chwili) jakby zastygają i matowieją, więc w efekcie cieszyć się możemy takim przyjaznym półmatem. Szminki te nie wysuszają ust, dobrze się noszą przez długie godziny, zjadają stopniowo, powoli i równomiernie. Uwielbiam je za to!


Pomadki kosztują tylko 15,99 zł za sztukę (standardowe 4,5 g produktu) i można je kupić jedynie w Drogeriach Natura. Ze swojej strony ogromnie polecam się im przyjrzeć! :))

Które odcienie najbardziej wpadły Wam w oko? ;)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...