sobota, 25 lutego 2017

Golden Rose Eyeshadow Primer - idealna baza pod cienie?

Baza pod cienie to niekwestionowana podstawa każdego makijażu oka. Szczególnie gdy mamy do czynienia z trudną powieką - tłustą, opadającą, pomarszczoną. Odkąd zaczęłam interesować się mejkapem na całego, nie potrafię się obyć bez tego produktu. Testowałam ich niezłą już gromadkę, spośród której mam swoich ulubieńców, jednak nadal nie znalazłam stuprocentowego ideału. Gdy zobaczyłam nowość marki Golden Rose, bazę pod cienie w zgrabnej tubce, przez głowę przeszła mi myśl, że może to jest właśnie ta baza, której szukam od paru lat. Jednak czy na pewno się u mnie sprawdziła? Cóż, tego dowiecie się w dalszej części posta!


Pierwsze, co zwraca uwagę, to na pewno opakowanie, które nie bez powodu kojarzy się z higieną. Tutaj bowiem nie musimy maczać pędzelka/patyczka/palca w pojemniczku z produktem, a wyciskamy świeżutki z tubki. A wyciskamy właśnie przez taki malutki "aplikator", który świetnie się sprawdza do kontrolowania ilości wydobywanego produktu, który bądź co bądź jest dzięki temu mniej narażony na wyschnięcie. Ten zaś należy do dość wydajnych. Niewielka ilość bazy wystarcza do pokrycia całej powieki. Ma ciekawą, nieco rzadką konsystencję, półprzezroczystą (delikatnie zabarwioną na beżowo) i ewidentnie silikonową. Świetnie się rozprowadza i ładnie wygładza skórę. Jednak tuż po nałożeniu warto od razu ją zagruntować, bo super szybko i złośliwie potrafi osadzić się w załamaniach skóry. Mam wrażenie, że do końca nie zastyga, jest cały czas lepka, dlatego utrwalenie jej pudrem jest obowiązkowym punktem - dzięki niemu unikniemy plam i nierówności. Okej, jak już bazę pokryjemy czy to cienką warstwą pudru (np. transparentnego) czy też cielistym cieniem, następne cienie dobrze się "ślizgają" po skórze, łatwiej blendują i lepiej aplikują. Zobaczycie na poniższych próbach, że baza ładnie podbija ich kolor, wzmacnia intensywność, nadaje wyrazistości. W tej kwestii więc sprawdza się wspaniale!


Schody zaczynają się przy okazji trwałości. Z początku wydawało mi się, że baza świetnie trzyma cienie w ryzach. Jednak dla pewności robiłam makijaże przy użyciu cieni różnych marek, takich, które w połączenie z innymi bazami wytrzymywały na powiekach cały dzień. Tutaj niestety muszę przyznać, że nie wszystkie cienie wraz z tą bazą "dają radę". Część z nich nie trzyma się zbyt dobrze powieki/bazy, delikatnie blednie, ale co gorsza "wyciera się" z załamania powieki, czyli z miejsca, gdzie skóra najintensywniej pracuje. Może to wina moich opadających powiek, może tego, że moja skóra tam nie należy do najbardziej tolerancyjnych, ale inne bazy dają radę, więc czemu nie ta? Winy szukam w konsystencji, jest zbyt silikonowa, zbyt tłustawa. Wydaje mi się więc, że produkt ten dużo lepiej sprawdzi się na mniej problematycznych powiekach, jako baza do wygładzania skóry, wspomagania blendowania i podbijania kolorów. Według mnie nie sprawdzi się na bardziej wymagających powiekach, takich jak moje - nie przetrzyma też zapewne upałów czy większego wysiłku fizycznego. A szkoda, tak wielkie pokładałam w niej nadzieje.


Moja opinia jednak nie jest żadnym wyrokiem ostatecznym. Możliwe, że baza u Was sprawdzi się rewelacyjnie! Na pewno warto ją wypróbować, bo jest lekka, ciekawa i... higieniczna! A do tego rzecz jasna tania - mamy w końcu do czynienia z bardzo dostępną marką. Bazę kupicie w sklepie internetowym Golden Rose TUTAJ, albo w ich sklepach stacjonarnych czy na stoiskach, a także w wielu, wielu innych miejscach. Kosztuje jedynie 16,90 zł a ma w sobie aż 11 ml produktu. Przekonajcie się więc same, czy u Was "da radę"! :)

Znacie tę bazę pod cienie? Jak się u Was spisuje? Jakie są Wasze ulubione bazy? A może nie używacie ich wcale? Dajcie znać w komentarzach! 


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...