czwartek, 20 czerwca 2013

Lampa pierścieniowa - pierwsze wrażenia i efekty


Witajcie,

część z Was może jeszcze nie wiedzieć, że bardzo niedawno trafiło do mnie pewne cacko, które ułatwi mi robienie zdjęć makijaży (i nie tylko), a także uatrakcyjni je, i będzie Wam się przyjemniej je oglądało :) Mowa oczywiście o lampie pierścieniowej!




Wybrałam lampę o mocy 28 wat, która do moich niecnych celów powinna spokojnie wystarczyć. Jeśli jednak fotografujecie nie tylko własne prace, ale także te wykonane na modelkach - myślę że większa moc, choćby 40 wat powinna się Wam sprawdzić lepiej. 

Lampa kosztowała mnie jak na moją kieszeń dość sporo bo 119 złotych, przy czym musiałam również dokupić statyw (zwykłego pieska), gdyż żadnego nie posiadam, a trzymanie lampy w ręku nie wchodzi u mnie w grę (mam za mało rąk po prostu :D). Psiak poniżej na zdjęciu (25 zł).


Statyw dodatkowo muszę obciążyć, gdyż niestety podczas ustawiania lampy potrafi się niebezpiecznie zachwiać. Przesyłka dotarła do mnie dobrze zabezpieczona, opatrzona także instrukcją obsługi i dodatkowymi bezpiecznikami i śrubkami. Montaż był dziecinnie prosty! Lampę podłączamy do prądu, a włączamy za pomocą przełącznika, który znajduje się na jej tyłach :)


Lampa wraz ze statywem tworzą ładną całość - wyglądają trochę razem jak przybysz z kosmosu, ale okej. :)



Lecz co ważniejsze, pewnie najbardziej interesują Was efekty. Muszę przyznać, że jestem zachwycona różnicą w jakości zdjęć. Poniżej pierwsze próby zrobienia dobrej fotki makijażu oka w fioletach - tych fioletach, które nigdy nie chciały mi się dobrze na zdjęciach zaprezentować, dodatkowo w satynie i perle, której nigdy nie było dobrze widać! 



1. (lampa) Według mnie najlepszy typ zdjęcia, najlepiej oddaje kolory makijażu. Skóra także wygląda najbardziej naturalnie. Mogłoby być może nieco jaśniejsze :)

2. (bez lampy) Zdjęcie zrobione w dość dobrym świetle dziennym bez żadnych przeróbek graficznych, które zwykle dodatkowo zmuszona byłam stosować.

3. (lampa) Inny typ, inne ustawienie aparatu - tutaj nieźle widać mejkap, ale zarówno on jak i skóra jest za bardzo zaróżowiona.

4. (lampa) Również inne ustawienie, niby wszystko fajnie, ale zbyt mocne ocieplenie zdjęcia sprawiło, że brwi mam rudawe a mejkap nie wygląda jak w rzeczywistości.


Portretowe zdjęcia twarzy również mocno się różnią - świetne oświetlenie sprawia, że już nie wyglądam jak jakieś mroczne widmo, mejkap jest ładnie doświetlony, kolory dobrze oddane, a cera sprawia wrażenie... ładniejszej? :) Wydaje mi się, że tak :) I nawet widać, że mam na sobie rozświetlający podkład, ołje. 


Po lewej oczywiście zdjęcie zrobione w świetle naturalnym, takie mam kiepskie oświetlenie u siebie ;D, po prawej z lampą.


Biorąc pod uwagę fakt, że dysponuję zaledwie aparatem kompaktowym, efekt zdjęć makijaży z lampą jest zaskakująco dla mnie dobry i serio, nie wiem jak mogłam bez niej tyle czasu wytrzymać! :) Dodatkowo zupełnie nie muszę zdjęć obrabiać - dla mnie bomba! Oczywiście nadal szukam najlepszych ustawień zarówno aparatu, jak i lampy, jak i... siebie ;) Rzecz jasna również zdjęcia produktów lepiej oddają ich właściwe kolory i wykończenia. Ja jestem zachwycona! Mam nadzieję, że efekty Wam się podobają i chętniej będziecie patrzeć na moje bazgrołowe twory :D


No dobrze, skusiłam Was? ;))
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...