środa, 16 października 2013

Kolorówka: Cienie do powiek Makeup Geek

Witajcie,

niedawno opowiadałam Wam o linerach od Makeup Geek (przypominam, było TUTAJ), pora w końcu na ich słynne cienie do powiek. W ofercie MUG obecnie jest aż 67 - 69 odcieni zachowanych w kolorystyce zwanej przeze mnie po prostu "mugową" - jest tu przewaga ciepłych odcieni, większość to kolory stonowane, przybrudzone i stosunkowo oryginalne, nie tylko jeśli chodzi o barwę ale także wykończenie. Może mi się tylko wydaje, ale większość jest mocno jesienna lub wiosenna ;)

Wkłady mają taką samą średnicę co cienie Inglot czy KOBO i dobrze trzymają się magnesu, nie ma potrzeby, by dodatkowo je podklejać. Jeśli chodzi o ich jakość - jest naprawdę dobra, fakt - cienie różnią się między sobą stopniem nasycenia, pigmentacją (uwaga - u mnie słaby pigment to nie taki, które w ogóle nie widać, tylko taki który wymaga wspomagania, żeby był mocny, czyli taki jak lubię, lub dołożenia kolejnych warstw), ale wszystkie spisują się świetnie jeśli chodzi o blendowanie czy trwałość. Efekt dają dla mnie nietypowy - przyzwyczajona do intensywnych do granic możliwości kolorów i płaskich matów, zaskoczona byłam w przypadku mugów tym, jak naturalnie potrafią wyglądać na powiece.

Można kupić je za 5,99$ TUTAJ w formie wkładów, albo TUTAJ za 7,99$ w opakowaniach.


Jestem szczęśliwą posiadaczką 18 cudownych "mugusiów", oto one!




Miałam możliwość wybrania tych wszystkich odcieni, postawiłam więc na te, które najbardziej wpadły mi w oko, i takie odcienie, których po prostu nie posiadam (a posiadam cieni wieeele). Padło na trzy cienie w kolorystyce brązowo-beżowej, trzy w brzoskwiniowo-złotej, sześć fioletowawo-bordowawych, trzy niebieskości i trzy zielenie. 



Zielenie - od lewej: Appletini, Sea Mist, Fuji.
Makeup Geek - Appleteni, Sea Mist, Fuji.

Appletini - śliczne złote jabłuszko, czyli jasna zieleń z delikatnym, złotym shimmerem. Dobra pigmentacja - fajnie wygląda zarówno w ciepłych jak i chłodnych połączeniach. Typowo wiosenny odcień, na upartego nada się i na jesień oraz resztę pór roku. 




Sea Mist - czyli średnia morskość z przewagą chłodnej zieleni. Na zdjęciach odcień wyszedł nieco zbyt niebieskawy, w rzeczywistości ma w sobie więcej takiej brudnej, choinkowej, rozbielonej zieleni. Cień ma w sobie niewiele ledwo widocznych srebrnych drobinek, na powiece ich nie widać. Dobry pigment. 




Fuji - jasna, soczysta, nieco jaskrawa zieleń z niewielką domieszką żółci. Tym razem jest to mat, (albo baaaardzo delikatna satyna) choć nie płaski, który ma nieco gorszy pigment niż zieloni przyjaciele powyżej - jednak nakładając go na bazę na powiekę nie ma z nim żadnych problemów. Wiosenno-letni kolor.




Brzoskwinie i złota - od lewej: Gold Digger, Cosmopolitan, Mango Tango.


Gold Digger - cudne żółte złoto, bardzo mocno napigmentowane, w perle. Śliczności te pasują i do fioletów i granatów i innych klasycznych połączeń. 




Cosmopolitan - cudowna złota brzoskwinia i najmocniej napigmentowany cień, jakim przyszło mi malować. Można by go na upartego przyrównać do Golden Rose od KOBO, jednak tutaj raz, że nie mamy różu a brzoskwinię, dwa że złote wykończenie jest delikatniejsze, mniej nachalne. Podobny do pigmentu Birthday Wish, jednak jest od niego mniej błyszczący i mniej miedziany. 




Mango Tango - czyli może nie mango ale brzoskwiniowy koral :D Bardzo fajny, dość nietypowy odcień. Cień ma niewielką ilość złotawych drobinek, ale na powiece ich wcale nie widać, choć daje to bardziej naturalny efekt. Dobry pigment. 




Fiolety - od lewej Unexpected, Wisteria, Drama Queen.


Drama Queen - cudowny, głęboki, lekko śliwkowy fiolet, ma delikatny bardzo drobny fioletowo-różowy shimmer, nie widać go jednak na powiece. Przy rozcieraniu może stawać się brudniejszy, ale nie ginie tak mocno jak Inglot 446. Bardzo dobry pigment.




Wisteria - jasny, słodki matowy fiolet. Odrobinę cieplejszy niż na zdjęciach. Niestety i tu pigmentacja jest trochę słabsza, ale daje radę. Urok, jeszcze raz urok!




Unexpected - odcień niespodziewany, dziwny i brudny. Ni to fiolet, ni to beż, ni to brąz, ni szarość, ni róż - coś pomiędzy. W różnych połączeniach wygląda zupełnie inaczej, dlatego pasuje do wielu makijaży. Fajnie wygląda w załamaniu powieki. Słabo/dobry pigment ;)




Cieplejsze fiolety i borda - Burlesque, Last Dance, Sensuous.


Sensuous - piękny odcień, ciemniejszego ale nie bardzo ciemnego fioletu z widocznym, pięknym złotym wykończeniem. Cień ten ma dobry pigment, ale słabszą przyczepność do pędzla, więc trzeba go nałożyć kilkakrotnie, żeby uzyskać najlepszy efekt. 




Last Dance -  czyli fiolet przełamany brązem w lekkiej satynie. Z powodzeniem zastępuje mi brązy w makijażu :) Bardzo dobra pigmentacja tylko dodaje mu uroku.




Burlesque -  cóż, to zdaje się jest bordo, choć z domieszką brązu. Ma w sobie mniej różu i czerwieni (i jest też ciemniejszy) niż uwielbiany przeze mnie Inglot 450. Świetna pigmentacja. W ogóle cudo.




Niebieskości - Nautica, Poolside, Neptune.


Neptune - intensywny, cudowny, elektryczny niebieski, trochę taki chabrowy, ale chłodniejszy. Dobry pigment, nawet bardzo dobry o ile powieka nie jest bardzo sucha bądź niepotraktowana bazą - najbardziej szałowy mugowy odcień :)




Poolside - turkus, prawdziwy piękny turkus, taki aqua :D Ma w sobie więcej życia i minimalnie więcej zieleni niż na zdjęciach. Dobry pigment, satyna. Cudowny odcień, który jeszcze Wam pokażę w połączeniu, które wydobędzie z niego całe piękno.





Nautica - perłowy granat z brudnawym podbiciem a niebieskim połyskiem. Pomimo dobrej pigmentacji wadzi mi w nim słaba przyczepność do pędzla i większa twardość (co się rzuca, przy takim kremowym gronie), niemniej jednak przy nieco większym wysiłku prezentuje się zachwycająco.




Brązy beże kremy - od lewej: Bada Bing, Hipster, Vanilla Bean.


Vanilla Bean - śliczna kremowa wanilia, ale nie tak bardzo jasna jak moja żółtawa wanilia Inglot 351. Tutaj narzekam na słabszy pigment, szczególnie że cień ten bardzo lubię i zużywam go dość szybko. Ale jest taki śliczny, że chyba mu to wybaczę. Nie jest to mat, to lekka satyna - co sprawia że idealnie nadaje się do rozświetlania wewnętrznych kącików oka jak i miejsca pod łukiem brwiowym.




Hipster -  ciepły, średni beż, taka karmelowa kawa. Lekko satynowy o dobrej pigmentacji, świetnie nadaje się do makijaży dziennych jak i dobrze prezentuje się w załamaniu powieki.




Bada Bing - coś fajnego, czyli (raczej) neutralny ciemny brąz z dość gęstymi złotymi (raczej ciepłymi) drobinkami. Co ciekawe przy normalnej aplikacji drobinki na powiece widać, na pewno świetnie wyglądałyby i lepiej się trzymały na tłustej bazie (np. na kajalu). Świetna pigmentacja, a jakże!




I swatche na ręku na sucho, bez użycia bazy pod cienie ani niczego innego zwiększającego pigmentację. Robią wrażenie, prawda? :) 



Od lewej: Bada Bing, Hipster, Vanilla Bean, Nautica, Poolside, Neptune, Burlesque, Last Dance, Sensuous, Unexpected, Wisteria, Drama Queen, Mango Tango, Cosmopolitan, Gold Digger, Fuji, Sea Mist, Appletini.

MUG: Bada Bing, Hipster, Vanilla Bean, Nautica, Poolside, Neptune, Burlesque, Last Dance, Sensuous.

MUG: Unexpected, Wisteria, Drama Queen, Mango Tango, Cosmopolitan, Gold Digger, Fuji, Sea Mist, Appletini.


Ogólnie rzecz biorąc - nie jestem w stanie ukryć zachwytu i pomimo kilku mniej przyjaznych cieni, ze wszystkich spokojnie da się wyciągnąć ich piękno i stworzyć cudowne malunki :) Przyjemnie mi się na nich pracuje i na pewno nie rozstanę się z nimi. Jeśli macie chęć na zakupy w mugu, na pewno wiele z tych odcieni bez obaw mogę Wam polecić (choćby Cosmopolitan, który na pewno Was oczaruje). Jeśli nie macie wprawy albo nie chce Wam się bawić w używanie baz pod cienie (lub ich po prostu nie potrzebujecie), uważajcie na te mniej napigmentowane stworki, możecie nie być z nich zadowolone.


A Wy znacie cienie Makeup Geek? Które kolory wpadły Wam w oko? ;)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...