Witam,
z różami do policzków w kremowej wersji nie zawsze było mi po drodze. Do tej pory miałam z nimi dłuższą przyjemność wraz z potrójnymi różami od Sleeka Sweet Cheeks, gdzie kremowym był róż żywy, ciemny i oczywiście jak na markę przystało, bardzo dobrze napigmentowany. Tamten nie przypadł mi jakoś mocno do gustu, nie przypominam sobie, żebym używała go jakoś namiętnie.
Przyszła pora na kolejne podejście z kremowymi różami - tym razem padło na niedocenianą, a naprawdę świetnie rozwijającą się, mającą coraz lepsze (w tym już świetne!) kosmetyki do makijażu i nie tylko, mowa oczywiście o Pierre Rene.
Lipgloss&Rouge 2 in 1 - to połączenie różu w kremie i błyszczyka do ust w jednym produkcie. Zachwycają eleganckie czarne (plastikowe i lekkie!) opakowania, fajna jest również zawartość. Mam dwa odcienie spośród 5 dostępnych odcieni posiadam dwa - jasną brzoskwinię oraz malinę.
no 01 Delicate Rapsberry - to prześliczny, jasny i delikatny odcień różowo-brzoskwiniowy, który ponadto posiada delikatne, rozświetlające drobinki, które jednak na skórze nie są jakoś mocno widoczne.
no 02 Intense Rapsberry - to cudowny malinowy odcień, w którym się wprost zakochałam (chcę taką pomadkę!). Jest bardzo intensywny, dlatego też na policzki najlepiej nakładać go w małej ilości i dokładnie rozetrzeć - świetnie się tu sprawdzi flat top albo duo fiber. Ma kremowe wykończenie, nie posiada żadnych drobinek.
Jak to róż w kremie przystało konsystencja jest dość zbita, gęsta i... ach, kremowa! Jednakże z nabraniem produktu czy to na palce czy pędzle nie ma żadnego problemu. Na policzki lubię je nakładać pędzlem z Era Minerals 139S, czyli duo fibrem. Oczywiście stosuję niewielką ilość i dokładnie róż, ruchem stemplującym rozcieram. Na mojej skórze nie trzymają się szalenie długo (wesela nie przetrwają :D), ale mimo mojej tłustej, nieprzyjaznej dla kosmetyków kolorowych skóry, wyjątkowo dobrze. Na pewno jeszcze lepiej będą się spisywały na cerach normalnej czy suchej. Efekt? Prześliczny i bardzo naturalny, w końcu nic tak pięknie nie odświeża cery jak róż w kremie.
Delicate Rapsberry
Intense Rapsberry
Jeśli chodzi o usta, to cóż, produkt ten zachowuje się właśnie tak samo jak typowy błyszczyk czy nawilżająca pomadka - podobna też jest więc i jego trwałość. Delicate Rapsberry nadaje ustom bardzo delikatny kolor i lekkie rozświetlenie, natomiast Intense Rapsberry w nieco większej ilości spokojnie może zastąpić koloryzującą pomadkę.
Delicate Rapsberry
Intense Rapsberry
Te cudne różo-błyszczyki nie dość, że są uniwersalne, śliczne i dają zarówno policzkom jak i ustom naprawdę ładny i subtelny efekt, to jeszcze pięknie pachną, lekko słodko-owocowo. Osobiście na policzki lubię nakładać brzoskwinkę, bo i tak ostatnio bardziej podobają mi się delikatniejsze róże, natomiast usta chętnie traktuję malinowymi odcieniami, więc i ten ciemniejszy błyszczyk przypadł mi do gustu. Taki kosmetyk najlepiej jak dla mnie spisuje się właśnie w okresie letnim, kiedy zależy nam na świeżym i subtelnym efekcie!
Produkt ten możecie zakupić na stronie Pierre Rene, albo w sklepach, w których są ich szafy (Drogerie Jasmin, niektóre Drogerie Natura) za cenę 14,99 zł za sztukę.
z różami do policzków w kremowej wersji nie zawsze było mi po drodze. Do tej pory miałam z nimi dłuższą przyjemność wraz z potrójnymi różami od Sleeka Sweet Cheeks, gdzie kremowym był róż żywy, ciemny i oczywiście jak na markę przystało, bardzo dobrze napigmentowany. Tamten nie przypadł mi jakoś mocno do gustu, nie przypominam sobie, żebym używała go jakoś namiętnie.
Przyszła pora na kolejne podejście z kremowymi różami - tym razem padło na niedocenianą, a naprawdę świetnie rozwijającą się, mającą coraz lepsze (w tym już świetne!) kosmetyki do makijażu i nie tylko, mowa oczywiście o Pierre Rene.
Lipgloss&Rouge 2 in 1 - to połączenie różu w kremie i błyszczyka do ust w jednym produkcie. Zachwycają eleganckie czarne (plastikowe i lekkie!) opakowania, fajna jest również zawartość. Mam dwa odcienie spośród 5 dostępnych odcieni posiadam dwa - jasną brzoskwinię oraz malinę.
no 01 Delicate Rapsberry - to prześliczny, jasny i delikatny odcień różowo-brzoskwiniowy, który ponadto posiada delikatne, rozświetlające drobinki, które jednak na skórze nie są jakoś mocno widoczne.
no 02 Intense Rapsberry - to cudowny malinowy odcień, w którym się wprost zakochałam (chcę taką pomadkę!). Jest bardzo intensywny, dlatego też na policzki najlepiej nakładać go w małej ilości i dokładnie rozetrzeć - świetnie się tu sprawdzi flat top albo duo fiber. Ma kremowe wykończenie, nie posiada żadnych drobinek.
Jak to róż w kremie przystało konsystencja jest dość zbita, gęsta i... ach, kremowa! Jednakże z nabraniem produktu czy to na palce czy pędzle nie ma żadnego problemu. Na policzki lubię je nakładać pędzlem z Era Minerals 139S, czyli duo fibrem. Oczywiście stosuję niewielką ilość i dokładnie róż, ruchem stemplującym rozcieram. Na mojej skórze nie trzymają się szalenie długo (wesela nie przetrwają :D), ale mimo mojej tłustej, nieprzyjaznej dla kosmetyków kolorowych skóry, wyjątkowo dobrze. Na pewno jeszcze lepiej będą się spisywały na cerach normalnej czy suchej. Efekt? Prześliczny i bardzo naturalny, w końcu nic tak pięknie nie odświeża cery jak róż w kremie.
Delicate Rapsberry
Intense Rapsberry
Jeśli chodzi o usta, to cóż, produkt ten zachowuje się właśnie tak samo jak typowy błyszczyk czy nawilżająca pomadka - podobna też jest więc i jego trwałość. Delicate Rapsberry nadaje ustom bardzo delikatny kolor i lekkie rozświetlenie, natomiast Intense Rapsberry w nieco większej ilości spokojnie może zastąpić koloryzującą pomadkę.
Delicate Rapsberry
Intense Rapsberry
Te cudne różo-błyszczyki nie dość, że są uniwersalne, śliczne i dają zarówno policzkom jak i ustom naprawdę ładny i subtelny efekt, to jeszcze pięknie pachną, lekko słodko-owocowo. Osobiście na policzki lubię nakładać brzoskwinkę, bo i tak ostatnio bardziej podobają mi się delikatniejsze róże, natomiast usta chętnie traktuję malinowymi odcieniami, więc i ten ciemniejszy błyszczyk przypadł mi do gustu. Taki kosmetyk najlepiej jak dla mnie spisuje się właśnie w okresie letnim, kiedy zależy nam na świeżym i subtelnym efekcie!
Produkt ten możecie zakupić na stronie Pierre Rene, albo w sklepach, w których są ich szafy (Drogerie Jasmin, niektóre Drogerie Natura) za cenę 14,99 zł za sztukę.
A Wy lubicie róże w kremie? Jakie są Wasze ulubione?