piątek, 20 grudnia 2013

Podkład Pierre Rene Skin Balance nr 20 Champagne - mój HIT!

Witam,

Pierre Rene niedawno wprowadziło do sprzedaży najjaśniejszy odcień kultowego już podkładu Skin Balance no 20 Champagne. Miałam tę przyjemność, że używałam go jako jedna z pierwszych - jak to dobrze być ambasadorką! Na wstępie muszę się przyznać, że podkład ten uwielbiam - będzie więc sporo zachwytów (ale podstawnych! :D), swatche, opisy porównawcze... a także nieco o innych nowościach - o serii Comfort Matt. Zapraszam do lektury!

Podkład ma standardowe 30 ml pojemności, można go kupić za 20,99 zł (!) na stronie internetowej Pierre Rene, jest też w szafach w Drogeriach Natura (choć nie we wszystkich - w mojej kosztuje 25 zł), w drogeriach Jasmin itd. Jeśli macie problemy ze znalezieniem punktu, gdzie mogłybyście go kupić - zachęcam do zadawania pytań na ich fan pagu na Facebooku - na pewno pomogą Wam znaleźć najbliższe sklepy.



Odcień Champagne jest jaśniutki - idealny dla wielu bladolicych a także świetny do rozjaśniania zbyt ciemnych podkładów. To bardzo jasny, neutralny beż z delikatnymi nutami żółci, bez grama pomarańczu czy różu. Dla mnie jest niemal idealny - mógłby być odrobinę bardziej żółto-zielony, ale to już moje indywidualne "widzi mi się". Mimo wszystko na mojej buzi wygląda bardzo dobrze i z odcienia jestem szalenie zadowolona.

Dla bladolic "ekstremalnych" może być za ciemny!


Podkład ma świetną jedwabistą, dość lekką konsystencję! Nie jest zbyt gęsty, ale też nie rozlewa się za mocno. Świetnie się nakłada i rozprowadza nie pozostawiając po sobie smug. Potrzebuje chwili na to, żeby się "dopasować" do skóry, lekko się utlenia w tym czasie. Efekt na buzi? Piękny, świeży półmat.

Ma też przyjemny bardzo dla mnie, słodkawy zapach - Champagne wyczuwam w nim lekko kawową nutę, pozostałe już mi kawą nie pachną. Nie wiem, mam dziwny nos :D

Genialnie kryje! Najlepiej ze wszystkich podkładów, z jakimi miałam do czynienia. Krycie można nim uzyskać nawet stu procentowe! A przy tym na buzi wygląda dość naturalnie - nie tworzy sztucznej maski. Przy tym genialna trwałość - u mnie wytrzymuje naprawdę długo, można powiedzieć, że jeszcze przy demakijażu wygląda nieźle. Nie ściera się, nie brudzi kołnierzyków, nie wchodzi w zmarszczki, nie podkreśla suchych skórek. A także, jestem już tego pewna, nie zapycha moich porów ;) Tak więc - jeśli chodzi o właściwości, odcień itd. - dla mnie obecnie jest niekwestionowanym numerem jeden, jeśli chodzi o podkłady! 


Zamknięty jest w szklanej, okrągłej, eleganckiej butelce. Posiada wygodną pompkę, która się nie zacina, i za jednym jej naciśnięciem otrzymujemy optymalną ilość podkładu. Niestety nieco się brudzi, a fluid się na niej osadza.

Jedyną wadą jakiej się mogę dopatrzyć jest fakt, że ta szklana buteleczka jest wyjątkowo ciężka - "normalnemu" użytkownikowi może nie sprawiać to żadnego problemu, jednak w kuferku wizażysty już robi sporą różnicę... No dobra może jeszcze dodam do tego fakt, że numer i nazwa odcienia znajdują się... na dodatkowej nalepce - zdecydowanie wolałabym żeby były na czymś bardziej trwałym, wrzucone wraz ze składem, opisem i resztą.


Wypadałoby pokazać także podkład "w akcji". Na zdjęciach poniżej zobaczycie - moje lico nagie, w niekoniecznie dobrym stanie, lico świeżo pokryte nieco grubszą (ale bez przesady) warstwą podkładu (i niestety z nieodpowiednim korektorem pod oczami, który trochę podkreślił mi zmarszczki :D), następnie z lekko utlenionym podkładem delikatnie przypudrowane pudrem sypkim MIYO (moja mieszana cera potrzebuje zmatowienia).



Wcześniej miałam do czynienia jeszcze z dwoma odcieniami - 21 Porcelain i 22 Light Beige. Tego pierwszego używałam dłuższy czas mocno rozjaśniając go podkładem Oriflame (porcelana) o gorszej jakości. Cieszę się więc, że w końcu jest odcień idealnie jasny dla mnie :D

Poniżej trójca najjaśniejszych podkładów Skin Balance razem, w różnym świetle. Różnica między numerem 20 a 21 jest naprawdę spora, nawet większa niż widać to na zdjęciach. 


Od góry: no 20 Champagne, no 21 Porcelain, no 22 Light Beige (chłodniejsze i cieplejsze światło, wszystkie przy lampie):





Jest sporo jaśniejszy również niż cała linia nowych matujących podkładów z Pierre Rene  - Comfort Matt. Poniżej macie też ich swatche i krótkie opisy odcieni. 


Poniżej, od lewej:

Skin Balance 22, Skin Balance 21, Skin Balance 20,

Comfort Matt no 01 Ivory beż z żółtawą nutą, najjaśniejszy z odcieni,
no 02 Light Beige o nieco pomarańczowym kolorycie odrobinę ciemniejszy od poprzednika,
no 03 Natural najbardziej chyba neutralny odcień z delikatną nutą różu,
no 04 Beige przypomina Light Beige jednak jest od niego ciemniejszy i ma w sobie czerwonawe nuty,
no 05 Sand przypomina Light Beige ale jest mniej pomarańczowy, bardziej żółtawy i ma w sobie lekko oliwkowe tony.

Wszystkie przeznaczone do cer o średniej/ciemnej tonacji - nie ma tu niestety odcienia dla bladolicych.

Od lewej: 01 Ivory, 02 Light Beige, 03 Natural, 04 Beige, 05 Sand:



Jeśli chodzi o porównanie z innymi podkładami - muszę powiedzieć, że jest czystysz i nieco jaśniejszy, mniej pomarańczowy niż Revlon Buff (miałam wersję do cery normalnej), jest tak jasny jak minerały Lily Lolo China Doll, jest minimalnie ciemniejszy bardziej żółty niż porcelana z Oriflame Very Me, oczywiście dużo mniej różowy niż Eveline Double Cover Art Scenic nr 32 porcelanowy, mniej różowy niż Max Factor Lasting Performance 100 Fair (ale równie jasny), mniej różowo-pomarańczowawy niż Max Factor Lasting Performance 101 Ivory Beige, zdecydowanie jaśniejszy i mniej pomarańczowo-beżowy niż Hean Studio Lift 101 Light, i oczywiście neutralniejszy i sporo jaśniejszy niż numerki 21 i 22 ze Skin Balance (co widziałyście powyżej).


Od lewej: Pierre Rene Skin Balance 22, Pierre Rene Skin Balance 21, Revlon Colorstay Buff (cera normalna), Pierre Rene Skin Balance 20, Eveline Double Cover Porcelanowy, Max Factor Lasting Performance 100 Fair, Max Factor Lasting Performance 101 Ivory Beige, Oriflame Very Me Porcelain, Hean Studio Lift 101 Light.


I inne moje podkłady o podobnej jasności, niekoniecznie wszystko widać, ale Champagne jest bardziej żółty niż porcelana z Oriflame, i nie jest różowa jak Fair z MF.


*Wybaczcie mi te czerwone "skazy" na ręku, uwielbiam się bawić (i drażnić też) z moim małym, wrednym, futrzanym stworzonkiem - a on cóż, uwielbia mnie gryźć... :))


Wracając do meritum - polecam wypróbować podkłady Pierre Rene z serii Skin Balance, szczególnie jeśli szukacie mocnego krycia! Ja jestem swoim odcieniem Champagne zachwycona, na mojej lekko problematycznej skórze sprawdza się świetnie i na pewno na jednej butelce się nie skończy, tym bardziej że cena jest rewelacyjna! HIT :))

A Wy znacie te podkłady? Jak Wam się podoba nowy, najjaśniejszy odcień? ;)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...