piątek, 17 stycznia 2014

Baza pod cienie Lily Lolo Prime Focus

Witam,

jak pewnie wiecie, baza pod cienie to podstawa nie tylko efektownego makijażu oczu, ale przede wszystkim trwałego. Sama jako posiadaczka problematycznych powiek i dodatkowo opadającej powieki, nie wyobrażam sobie makijażu, a właściwie używania cieni do powiek, bez uprzedniego zabezpieczenia w postaci nałożenia bazy pod cienie.

Jak czytacie w miarę dokładnie mój blog ;) to zapewne wiecie, że ostatnio używałam dwóch baz - DAX Cashmere oraz Artdeco. Teraz będzie o trzeciej - Lily Lolo Prime Focus, którą otrzymałam od Costasy jakieś dwa miesiące temu (więc moja opinia będzie dość świeża, jak się w przyszłości coś zmieni to nie omieszkam Wam o tym wspomnieć i recenzję uzupełnić).



Naturalna baza pod cienie Lily Lolo Prime Focus ma za zadanie nie tylko przedłużyć trwałość cieni, wyrównać koloryt powieki, ale także zatuszować cienie pod oczami. Jeśli chodzi o to ostatnie - u mnie się o tyle nie sprawdza, że potrzebuję po prostu mocniejszego krycia. Lżejsze, mniej widoczne cienie - myślę, że baza ta złagodzi. Opiszę więc Wam, jak radzi sobie ona z przedłużaniem trwałości, podbijaniem kolorów cieni itd.

Baza przychodzi zapakowana w urocze, kartonikowe opakowanie. 

Na jego odwrocie macie parę przydatnych informacji - jest tu m.in. skład oraz termin przydatności produktu od otwarcia. Jest on stosunkowo krótki (powiedziałabym że bardzo) - 6 miesięcy ważności bazy, która jest wydajna, której nie da się w tym czasie zużyć, przy normalnym, codziennym jej używaniu, to zdecydowanie za mało. Dla porównania baza Artdeco ma ważność 24 miesięcy po otwarciu. Inna sprawa, że baza ma wiele składników naturalnych, stąd też krótki czas przydatności. Dam Wam jeszcze znać, jak będzie się zachowywała za te 4 miesiące, czy nie straci swoich właściwości. 


Baz jest właściwie dwie - różnią się one kolorem - po lewej mamy naturalny, jasny beżowy odcień, który świetnie wyrównuje kolory powieki, po prawej jest żółty beż, który świetnie się nada do zakrywania zaczerwienień, do wyrównywania zaczerwienionej skóry powiek itd. Opakowanie jest na tyle płaskie o sporej średnicy, że bardzo wygodnie wydobywa się z niego produkty. Obie bazy mają świetną, kremowo-tłustą konsystencję. Genialnie się nakładają! Wygładzają skórę powiek, podczas ich nakładania nie tworzą się żadne grudki czy smugi, a przejście między miejscem gdzie nałożona jest baza a miejscem jej pozbawionym jest wyjątkowo gładkie i po nałożeniu cieni granica jest niewidoczna (jeśli rozumiecie, co mam na myśli).


Bazy po nałożeniu wymagają lekkiego przypudrowania bo inaczej szybko zbierają się w zmarszczkach, zmniejsza to odrobinę ich siłę podbijania kolorów (co zobaczycie poniżej na swatchach), niemniej jednak można pokombinować i nawet przypudrowana ładnie podbijają kolor cieni. Żółta może delikatnie kolory brudzić, kremowa jest zaś pod tym względem idealna.

Poniżej, od lewej: cień MUG Unexpected solo, na bazie kremowej, na bazie żółtawej. Podbicie cieni jest w tym przypadku naprawdę fajne - porównywalne z tym, jakie dają bazy DAX Cashmere czy Artdeco.

Po prawej baza kremowa, lekko przypudrowana, a na niej ten sam cień.

Jednak co ważniejsze - naprawdę świetnie się na niej blenduje cienie! Jeśli macie z tym problem, jeśli nie potraficie jeszcze dobrze cieni rozcierać, albo po prostu używacie bazy, która je, powiedzmy, za mocno trzyma, ta baza powinna być dla Was idealna!

Co do trwałości - jest dobra. Niestety nie pobiła mojej ulubionej pod tym względem bazy Artdeco, niemniej jednak do codziennego użytku wydaje się być idealna (nadal biorę pod uwagę jej wyjątkową łatwość w obsłudze). Na moich problematycznych powiekach nie przetrwa w nienagannym stanie imprezy czy upalnych dni. Przy gorszej jakości cieniach, może zdarzyć się też tak, że kolory pod koniec dnia będą blaknąć.

Cena jak na bazę jest dość wysoka - jest to 45,90 zł (plus ewentualne koszty przesyłki) za 2 gramy bardzo wydajnego produktu o krótkim terminie przydatności. Jest to jednak produkt naturalny i wyjątkowo ułatwiający rozcieranie, dodatkowo łagodny dla skóry i nie obciążający jej zbytnio. Jeśli więc właśnie czegoś takiego szukałyście, a cena nie jest Wam przeszkodą - polecam!

Ja się z nią polubiłam, łączę ją czasami też z innymi bazami (na środek powieki kładę na przykład mocniej klejącą cienie DAX Cashmere, a resztę powieki pokrywam bazą Lily Lolo) dla lepszego efektu, ale przyznam szczerze, że przez to, że ma tak krótki czas przydatności nie planuję jej zakupu w najbliższej przyszłości.

A Wy znacie tę bazę? Jakich baz używacie najchętniej?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...