wtorek, 12 stycznia 2016

Black is black - pomadka Golden Rose Velvet Matte nr 33 Black

Witajcie,

odkąd tylko mocniej wkręciłam się w makijaż i zagłębiłam w te oceany inspiracji, przeróżnych kosmetyków w odcieniach tęczy, szalenie podobała mi się zabawa kolorami. Tak więc nietypowe odcienie na powiekach, ustach czy też policzkach zawsze przyprawiały mnie o zawroty głowy i szalenie inspirowały. Oczywiście krótką chwilę trwało nim przekonałam się do spróbowania, a dłuższą do noszenia ich bez przejmowania się idiotycznymi komentarzami czy dziwnymi spojrzeniami innych. Cały czas mam nadzieję, że i w naszym kraju makijaż przestanie być tak newralgicznym tematem, gdzie ludzie którzy nie mają o nim najmniejszego pojęcia, mówią o nim głośno i kategorycznie, oraz negują wszystko co kreatywne, stwarzając wrażenie, ze to czyste ZŁO. Wracając jednak do tematu, wraz z oczekiwaniem na to, że coraz więcej dziewcząt przestanie bać się łamania standardów, wykraczania poza nudę, oczywiście wszystko w miarę możliwości, zacznie bawić się makijażem i nie będzie bało się odważnych kolorów m.in. na ustach.

Do Polski powoli docierają zagraniczne, szalone i odważne trendy, m.in. moda na pomadki w nietypowych odcieniach. Muszę przyznać, że szalenie rozradowało mnie, kiedy w końcu, na wyciągnięcie ręki, dostępne stały się u nas odcienie fioletów, ale jeszcze bardziej cieszę się, że nareszcie można kupić u nas, po rozsądnej, a nawet śmiesznie niskiej cenie, dobrą pomadkę w czarnym kolorze.


Oczywiście zdaję sobie sprawę i też nie raz korzystałam z tej możliwości, że czerń na ustach można uzyskać również za pomocą choćby konturówki do oczu. Niemniej jednak potrzeba porządnego mazidła do ust w tym kolorze była silna, w końcu pomadka ma również właściwości pielęgnacyjne, to mimo wszystko nie tylko barwa.

Na przeciw wychodzi nam oczywiście marka Golden Rose, która od pewnego czasu bardzo pozytywnie zaskakuje nowymi, modnymi produktami. I właśnie jedną z najświeższych nowości jest pomadka Velvet Matte w odcieniu nr 33 Black.


Czerń to w odbiorze dość chłodna, nie niebieska, ale nieco szarawa, nie ma w sobie ani krztyny ciepłych nut. Na szczęście jest całkiem dobrze napigmentowana, choć radziłabym dla pewności nałożyć nieco grubszą warstwę produktu na wargi, bo przy tak ciemnym (najciemniejszym! :D) kolorze nietrudno o prześwity, które psują cały efekt. Szminka nakłada się na usta bardzo dobrze, choć ma matowe (czy też satynowo-matowe) wykończenie, rozprowadza się bez większych problemów. Na pewno najlepiej nakładać ją na suche, nie zabalsamowane tłuste usta, żeby uniknąć nierównomiernego rozprowadzania się. Niemniej jednak, jako że to jest trudny kolor, może przydać się też konturówka - tutaj posłużyć może oczywiście zwykła czarna konturówka do oczu.


Trwałość jest dobra, tak samo jak pozostałych odcieni z serii, jednak wiedzcie że czerń z czasem może nieco blaknąć, delikatnie się ścierać (szczególnie szybciej znika od wewnętrznej strony ust), co więcej nie barwi jakoś specjalnie ust, więc po jedzeniu zwróćcie szczególną uwagę na jej stan i dokonajcie ewentualnych poprawek.


Uważam, że jak za taką cenę (11,90 zł) za naprawdę dobry produkt, jeśli tylko macie ochotę trochę poszaleć i spróbować czegoś nowego, albo od dawna Was kusiła czarna szminka - nie ma co się zastanawiać ;)

A Wam jak się podobają czarne szminki? Skusiłybyście się? :)


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...