Witajcie,
jestem cienioholiczką i nie zamierzam tego ukrywać. Co więcej, pragnę w swoje uzależnienia wciągnąć również Was! Oczywiście żartuję, to nie było na poważnie... no może odrobinę ;) Niemniej jednak bardzo chciałabym Wam zaprezentować cienie do powiek, które zrobiły na mnie niemałe wrażenie. I choć miałam już z nimi styczność, mój podziw wzrósł dopiero za sprawą tych sześciu pięknych kółek marki Melkior Professional.
Do tej pory miałam przyjemność "pomacania" cieni Melkiora w sklepie, ponadto mam jedną z ich potrójnych paletek - naturalną i uniwersalną "Natural Look". Chciałam wypróbować mniej typowe kolory i inne wykończenia (z tym niechcący nie wyszło), żeby sprawdzić, czy również pozostałe cienie marki są tak dobre.
Wybrałam więc sześć kolejnych cieni pojedynczych, we wkładach, które radośnie zagościły w nowej paletce magnetycznej również od Melkiora (głębiej o paletce, choć nieco większej, przeczytacie TUTAJ). Znalazły się tu więc zarówno dość neutralne odcienie jak beż, brzoskwinia czy granat, ale także ciemna śliwka, bordo czy niesamowite srebro. Po raz kolejny jakimś trafem postawiłam na matowe wersje, na szczęście trafił się jeden rodzynek o pięknym, metalicznym wykończeniu.
Ethereal
To piękny, bardzo uniwersalny, średni beż o delikatnie ciepłej tonacji. Ma całkowicie matowe wykończenie. Idealny do podkreślania załamania lub jako cień transferowy. Równie dobrze wygląda zastosowany na całej powiece w lekkim makijażu dziennym. Ma świetną pigmentację i dobre krycie, świetnie nakłada się na powiekę i jeszcze lepiej rozciera. Ma dość suchą, ale idealnie zbitą konsystencję, dlatego też nie osypuje się jakoś namiętnie podczas nabierania czy aplikacji.
Coral Fusion
To wbrew nazwie nie koral a bardziej nieco przybrudzona i zgaszona brzoskwinia z przewagą pomarańczu i niewielką nutą rozbielonego, lekko neonowego koralu. To piękny dzień o matowym wykończeniu i bardzo dobrej pigmentacji, który świetnie się nakłada pomimo lekko suchej ale zbitej konsystencji i równie dobrze rozciera. Świetnie się sprawdzi w lekkich wiosennych makijażach lub w roli cienia transferowego.
Lilith
To niezwykle piękny i wyjątkowy, a jednocześnie nietypowy odcień. Ciemna, raczej chłodna, wiśniowa czerwień o matowym wykończeniu ujmuje pigmentacją i idealną konsystencją, która sprawia, że cień świetnie się nakłada i rozciera. Sprawdzi się rzecz jasna tylko w tych odważniejszych, może nieco mrocznych makijażach.
Prune
Mój ulubieniec! To cudowny, ciemniejszy, ciepły, głęboki fiolet, taka śliwka. Ma cudowną pigmentację, świetne krycie, do tego nie osypuje się jak jemu podobne inne cienie. Rozciera się również pięknie tworząc idealną mgiełkę. Ma oczywiście piękne, matowe wykończenie, co sprawia że staje się jeszcze bardziej uniwersalny. Sprawdzi się zarówno w makijażu wieczorowym - choćby w głównej roli w smoky eye, jak też w mejkapie dziennym, na przykład w roli kreski.
Deep Sea
To ciemny, lekko brudnawy niebieski, typowy "smutny" granat o matowym wykończeniu. Tak jak pozostałe cienie ma bardzo dobrą pigmentację, ale niestety tutaj formuła jest nieco bardziej delikatna - cień łatwiej kruszy się pod dotykiem pędzla, potrafi się też (jeśli niewystarczająco pozbędziemy się nadmiaru cienia z pędzla) osypywać podczas aplikacji. Rozciera się jednak dobrze, nie robi plam, nie wyciera się jak to mają w zwyczaju niektóre granaty, oraz nie zauważyłam by tracił na mocy w ciągu dnia. Sprawdzi się w głównej roli w smoky eye, a na pewno jako kreska.
Silver Metal
To jedyny do tej pory cień Melkiora o metalicznym wykończeniu w moim zbiorze, a szkoda. To cudowne, lekko brudnawe, średnie srebro w chłodnej tonacji. Pigmentacja tego cienia wprost poraża, jest obłędna! Do tego dochodzi kremowa, ale jednocześnie zbita i nie krusząca się konsystencja, która rozprowadza się jak marzenie i równie świetnie jak maty nakłada i rozciera. Ten cień wygląda jak roztopione srebro albo srebrna farba, coś pięknego!
jestem cienioholiczką i nie zamierzam tego ukrywać. Co więcej, pragnę w swoje uzależnienia wciągnąć również Was! Oczywiście żartuję, to nie było na poważnie... no może odrobinę ;) Niemniej jednak bardzo chciałabym Wam zaprezentować cienie do powiek, które zrobiły na mnie niemałe wrażenie. I choć miałam już z nimi styczność, mój podziw wzrósł dopiero za sprawą tych sześciu pięknych kółek marki Melkior Professional.
Do tej pory miałam przyjemność "pomacania" cieni Melkiora w sklepie, ponadto mam jedną z ich potrójnych paletek - naturalną i uniwersalną "Natural Look". Chciałam wypróbować mniej typowe kolory i inne wykończenia (z tym niechcący nie wyszło), żeby sprawdzić, czy również pozostałe cienie marki są tak dobre.
Wybrałam więc sześć kolejnych cieni pojedynczych, we wkładach, które radośnie zagościły w nowej paletce magnetycznej również od Melkiora (głębiej o paletce, choć nieco większej, przeczytacie TUTAJ). Znalazły się tu więc zarówno dość neutralne odcienie jak beż, brzoskwinia czy granat, ale także ciemna śliwka, bordo czy niesamowite srebro. Po raz kolejny jakimś trafem postawiłam na matowe wersje, na szczęście trafił się jeden rodzynek o pięknym, metalicznym wykończeniu.
Ethereal
To piękny, bardzo uniwersalny, średni beż o delikatnie ciepłej tonacji. Ma całkowicie matowe wykończenie. Idealny do podkreślania załamania lub jako cień transferowy. Równie dobrze wygląda zastosowany na całej powiece w lekkim makijażu dziennym. Ma świetną pigmentację i dobre krycie, świetnie nakłada się na powiekę i jeszcze lepiej rozciera. Ma dość suchą, ale idealnie zbitą konsystencję, dlatego też nie osypuje się jakoś namiętnie podczas nabierania czy aplikacji.
Coral Fusion
To wbrew nazwie nie koral a bardziej nieco przybrudzona i zgaszona brzoskwinia z przewagą pomarańczu i niewielką nutą rozbielonego, lekko neonowego koralu. To piękny dzień o matowym wykończeniu i bardzo dobrej pigmentacji, który świetnie się nakłada pomimo lekko suchej ale zbitej konsystencji i równie dobrze rozciera. Świetnie się sprawdzi w lekkich wiosennych makijażach lub w roli cienia transferowego.
Lilith
To niezwykle piękny i wyjątkowy, a jednocześnie nietypowy odcień. Ciemna, raczej chłodna, wiśniowa czerwień o matowym wykończeniu ujmuje pigmentacją i idealną konsystencją, która sprawia, że cień świetnie się nakłada i rozciera. Sprawdzi się rzecz jasna tylko w tych odważniejszych, może nieco mrocznych makijażach.
Prune
Mój ulubieniec! To cudowny, ciemniejszy, ciepły, głęboki fiolet, taka śliwka. Ma cudowną pigmentację, świetne krycie, do tego nie osypuje się jak jemu podobne inne cienie. Rozciera się również pięknie tworząc idealną mgiełkę. Ma oczywiście piękne, matowe wykończenie, co sprawia że staje się jeszcze bardziej uniwersalny. Sprawdzi się zarówno w makijażu wieczorowym - choćby w głównej roli w smoky eye, jak też w mejkapie dziennym, na przykład w roli kreski.
Deep Sea
To ciemny, lekko brudnawy niebieski, typowy "smutny" granat o matowym wykończeniu. Tak jak pozostałe cienie ma bardzo dobrą pigmentację, ale niestety tutaj formuła jest nieco bardziej delikatna - cień łatwiej kruszy się pod dotykiem pędzla, potrafi się też (jeśli niewystarczająco pozbędziemy się nadmiaru cienia z pędzla) osypywać podczas aplikacji. Rozciera się jednak dobrze, nie robi plam, nie wyciera się jak to mają w zwyczaju niektóre granaty, oraz nie zauważyłam by tracił na mocy w ciągu dnia. Sprawdzi się w głównej roli w smoky eye, a na pewno jako kreska.
Silver Metal
To jedyny do tej pory cień Melkiora o metalicznym wykończeniu w moim zbiorze, a szkoda. To cudowne, lekko brudnawe, średnie srebro w chłodnej tonacji. Pigmentacja tego cienia wprost poraża, jest obłędna! Do tego dochodzi kremowa, ale jednocześnie zbita i nie krusząca się konsystencja, która rozprowadza się jak marzenie i równie świetnie jak maty nakłada i rozciera. Ten cień wygląda jak roztopione srebro albo srebrna farba, coś pięknego!
Spójrzcie tylko na te kolory i tę pigmentację!
Trafiła mi się jak widzicie naprawdę świetna gromadka, zarówno pod względem kolorystycznym - bo w sumie są to dość nietypowe odcienie, takie jakie kocham, jak i pod względem jakościowym. Tutaj małym odstępstwem jest Deep Sea, który mógłby jednak się tak mocno nie kruszyć. Ogólnie jestem szalenie zadowolona z tych cieni - tak dobrych matów (i nie tylko!) ze świecą szukać! Jestem pewna, że jak spróbujecie - nie zawiedziecie się. Tym bardziej, że cienie mają stosunkowo atrakcyjne ceny - za wkład o ogromnej pojemności 3,2 g (i jeszcze większej wydajności) zapłacicie jedynie 17,60 zł, za cień w opakowaniu 26,60 zł.
Do tego dochodzą częste i bardzo kuszące promocje, choćby teraz na stronie Melkiora (http://www.melkiorprofessional.pl/) wszystkie produkty mają obniżone ceny o 20%, a jeśli chcecie skompletować sobie paletkę z cieniami do powiek, jeśli kupicie 6/12/24 wkładów - magnetyczną paletkę na nie dostaniecie gratis! Paletki są bardzo fajne, cienkie i lekki, oraz całkiem wytrzymałe, na pewno warto więc w takową się zaopatrzyć.
Ja jestem bardzo zadowolona, chętnie skuszę się na kolejne odcienie, może tym razem bliżej przyjrzę się cieniom satynowym? :)
A Wam jak się podobają te odcienie? Któryś wpadł Wam w oko? Miałyście już do czynienia z cieniami Melkiora, a może planujecie ich zakup? :)