czwartek, 31 stycznia 2013

Kolorówka: Tusz do rzęs Gosh Provocateur Cathy Eyes

Witam,

po paru dniach przerwy wracam do Was z kolejną recenzją. Jako że póki co pogoda jest na powrót wredna i mignie dobrym światłem na całe długie 5 minut, nie zdążyłam zrobić żadnych dobrych zdjęć makijaży, więc na nie musicie i Wy i ja poczekać. Wiosno, przybywaj!!!





A tymczasem... kilka słów o słynnej ostatnio maskarze, która jednak sławę ma zasłużoną - czyli o Catchy Eyes marki Gosh. I to jest kolejny mój "pierwszy raz", bo wcześniej nie miałam do czynienia z tą marką, a dzięki wizycie jej przedstawicielek na naszym zlocie w listopadzie, mam przyjemność zaznajomić się z kilkoma produktami. Za maskarę zabrałam się w pierwszej kolejności. Tak, nie wytrzymałam, wiedząc że tusz ten potrafi zdziałać cuda, już po kilku dniach zabrałam się za malowanie ;)


Cena: ok. 45 zł
Dostępność: lista sklepów
Pojemność: standardowa 8 ml
Rodzaj szczoteczki: silikonowa


Wracając do meritum - maskara ma za zadanie raz - podkręcać, dwa - wydłużać, trzy - podkreślać. Słowem - prowokować. I jeśli o prowokację chodzi, to zasługuje na 6. Prowokuje już począwszy od opakowania - zadziornego i smukłego, zachowanego w słodkim różu i czerni. Lubię właśnie takie "szczupłe" opakowania od maskar, dla mnie są dużo wygodniejsze niż "grubaski". Zakręca się ją z charakterystycznym "klikiem" - lubię! 



Silikonowa szczoteczka jest dla mnie miłym zaskoczeniem - jakoś wyjątkowo wygodnie się ją "obsługuje". Jedną stroną (tą z mniejszymi ząbkami) nakładamy tusz, który ładnie pogrubia rzęsy jednocześnie wywijając je do góry, drugą rozdzielamy. Przyznaję jednak, że nie zawsze pamiętam o tej drugiej stronie - i niestety przez to rzęsy sklejam, a w przypadku moich długich, nieco krzywo rosnących, o sklejanie nie trudno.


Co więcej, wydaje mi się, że efekt jest bardziej, że tak powiem, WOW na rzadszych i krótszych rzęsach - wyjątkowo podobał mi się, kiedy tego tuszu użyła moja mama. Naprawdę widoczne było pogrubienie, rozdzielenie i uniesienie rzęs. U mnie jak u mnie, efekt widziałyście przy okazji moich ostatnich makijaży, bo zrzekłam się całej reszty tuszy na rzecz tego jedynego; i pokażę Wam go raz jeszcze na poniższych przykładach, które niestety są średnio reprezentatywne, ale jak mówię - lepiej rozczesać i efekt jest dużo ładniejszy.


Podsumowując - świetna maskara, która faktycznie robi z naszymi rzęsami cuda. Zgodnie z obietnicami producenta - pięknie unosi rzęsy (może nie wywija tak jak zalotka - jej w końcu nic nie zastąpi, ale mimo wszystko uniesienie i podkręcenie jest widoczne), wydłuża (nie spektakularnie, lecz znów - widocznie) i bardzo fajnie podkreśla. Może pogrubia to za mocne słowo, ale tusz ma kolor intensywnej czerni i wyraźnie podkreśla rzęsiska, niemal każdą z osobna. Efekt bardzo mi się podoba, spojrzenie staje się, cóż tu dużo mówić, zalotne ;) Jednym słowem - polecam. Jeśli tylko nie przeraża Was nieco wyższa cena (choć dla niektórych całkiem rozsądna), to na pewno będziecie zadowolone z efektu. To jedna z lepszych, jeśli nie najlepsza maskara, z jaką miałam do czynienia. LUBIĘ.


Znacie? Lubicie równie mocno?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...