poniedziałek, 8 października 2012

Kolorówka: Matowe cienie do powiek Mariza - Soczysta brzoskwinia i Indygo

Witam,

jakiś czas temu wspominałam o tym, że rozpoczęłam swoją przygodę z Marizą - a stało się to za sprawą współpracy z panią Amelią, konsultantką. Mogłam wybrać sobie produkty, które chcę przetestować, a jako że od dawna kusiły mnie strasznie ich cienie, to wybrałam aż dwa - i o nich będzie dzisiaj mowa :)




Zaprzyjaźniam się więc m.in. z dwoma matowymi cieniami - Soczysta brzoskwinia (0051) oraz Indygo (0174). Na zdjęciu widać też puder sypki transparentny o którym już niedługo :)


Zacznę od tego, który okazał się dla mnie hitem. Jest to prześliczny czysty odcień brzoskwinki - nazwa jest tu idealnie trafiona - nr 5 Soczysta brzoskwinia. Cień świetnie kryje, dobrze się rozprowadza. Ma niesamowitą pigmentację! :D Niestety, jak reszta matowych cieni, pyli i odrobinę się osypuje, na co trzeba uważać - tym bardziej, że w przeciwieństwie do satyn one są dość suche. Odrobinę blednie przy rozcieraniu - ale w sumie nie spotkałam się jeszcze z takim matowym cieniem, który zachowuje się inaczej ;> Trwałość cienia sprawdzałam na bazie Hean (w innym przypadku żadne cienie nie wytrzymują u mnie dłużej niż 3-4 godziny) i ten się trzyma cały dzień, tj. spokojnie ok. 9 godzin bez naruszeń, może odrobinę zblednąć, a po paru nast. godzinach powoli zaczyna się rolować - ale wygląda to tak, jakby tworzyły się niewielkie prześwity. 

Do ogromnych plusów zaliczam kolor - nie dość że świetnie prezentuje się na powiekach, to sprawdza się też dobrze w roli... różu do policzków! :D Co zresztą zobaczycie w pierwszym makijażu, który Wam tutaj pokażę z nimi. Na buzi nie tworzy plam, dobrze się rozciera, a jego intensywność można spokojnie stopniować. Zdziwiłam się, że jednak mi do twarzy w takim odcieniu na policzkach :P Cień zaliczam do udanych i wartych uwagi - jeśli Wam się ten odcień podoba, to mogę go spokojnie polecić. :)


Drugim cieniem, jaki wybrałam jest prześliczny niebiesko-fioletowy, taki średni nie za ciemny nie za jasny, nr 17 Indygo. I u niego uwielbiam wręcz kolor - odcień jest naprawdę przecudowny, zresztą zobaczycie same. Uwielbiam kłaść go na całą powiekę, wtedy dodaję odrobinę ciemnego beżu w załamaniu, kreskę i mam gotowy i efektowny makijaż. W przeciwieńtwie do brzoskwinki, ten odcień aż tak dobrze nie kryje, choć w sumie taki może jego urok - jednak pigmentacja jest równie dobra. Ja sobie z tym radzę - wklepuję go w większej ilości, wtedy jest bardziej intensywny i mocny. Niemniej jednak, na powiekach w takiej czy innej wersji wygląda prześlicznie! Świetnie na ruchomej (co też Wam pokażę), ale i sprawdza się też doskonale na dolnej (na przykład w TYM makijażu). Cień podobnie jak jego brzoskwiniowa siostra odrobinę się osypuje podczas nakładania (mam wrażenie że te maty, bo satynki zachowują się zupełnie inaczej, mają w sobie za dużo talcu), trzeba więc uważać. Jeśli chodzi o trwałość - jest podobnie, choć nieco krócej trzyma się u mnie w nienaruszonym stanie - cóż, pora zmienić bazę na lepszą (zdaje mi się, że Hean już aż tak świetnie się nie sprawdza jak na początku). 

Wracając do tematu, tu znów za najlepszą rzecz w nim uważam kolor - kolor, w którym jestem totalnie zakochana. Tym razem siłą rzeczy nie kładłam go na poliki :D Niestety blednie przy rozcieraniu. Żadna nowość :)


A teraz sporo zdjęć i pierwszych swatchy (miałam zrobić lepsze, ale niestety światło mi w tym nie pomaga, także weźcie pod uwagę, że cienie nakładałam paluchem i byle jak :P).

Cienie otrzymujemy w czarnych, dużych i eleganckich opakowaniach. Wszystko gra, nic nie skrzypi podczas zakręcania. Ja je zdążyłam już wyciągnąć i wrzucić do palety magnetycznej ^^








Znów przepraszam - tym razem za jakość zdjęć, są szarawe, światło nie chciało współpracować. W rzeczywistości odcienie są intensywniejsze. 



A na policzkach również Soczysta brzoskwinia! :)




Drugi mejkap to bardzo prosty mejkap :P Użyłam tylko Indygo, Inglota 349, i Miyo White - ostatnio moje ulubione połączenie! :D:D







Trzeci na to samo kopyto, z tymże użyłam soczystej brzoskwini:






Ceny cieni Mariza:
matowe pojedyncze - 13,90 zł
matowe potrójne - 15,90 zł
satynowe pojedyncze - 14,50 zł
satynowe potrójne - 16,50 zł
palety (12 cieni matowych/satynowych, 2 matowe róże do policzków, 1 puder matująco-kryjący, 1 puder brązująco-rozświetlający, 4 aplikatowy) - 89,90 zł
do końca października (katalog jesienny) w promocji są cienie z letniej kolekcji - 9,50 zł (kilka odcieni jest naprawdę warte uwagi)

Pojemność: niestety, nigdzie nie jest podana. Myślę jednak, że będzie to jakieś 4/4,5 grama - są duuużo większe od Inglotów, znacząco większe też od Miyo (a Miykowe mają 3 gramy).

Skład: Tu znów mam problem, bo na matach nie ma takiej informacji, na satynie znalazłam taki: Talc, Mica, Pentaerythrityl, Tetralsostearate, Cyclopantasillozane, Phenozythanol/and/Ethylhehylglycerin. - zdaję sobie jednak sprawę, że skład matów może się odrobinę różnić.

Wytwórnia kosmetyków Mariza znajduje się w Polsce.

Podsumowując: Cienie przypadły mi do gustu, szczególnie piękne odcienie, ogromna pojemność i naprawdę dobra pigmentacja! Urzekła mnie też, jeśli chodzi o brzoskwinię, jej wielofunkcyjność - nie muszę już kupować podobnego odcienia różu do policzków. Odrobinę przeszkadza mi to osypywanie się matów (podkreślam to, że tylko maty się tak sypią, satyny nie), na które trzeba uważać - choć nie sypią się dużo bardziej od moich matowych Miyo czy też Inglotów, widać taki ich urok. A także niekoniecznie podoba mi się blednięcie przy rozcieraniu - chociaż moje pozostały maty zachowują się bardzo podobnie - z drugiej strony można z nich wyczarować delikatniejszy efekt, taki na codzień. Osobiście mam chętkę na kilka odcieni - szczególnie Śmietankę, która by się bardzo przydała przy rozcieraniu, a przy tej wydajności starczyła na długi czas, i butelkową zieleń. I pewnie jeszcze na kolekcję letnią, dopóki można ją jeszcze kupić - w oko wpadły mi świeża mięta, błękitna laguna i sorbet jagodowy, a także limonka. Myślę, że przy zamówieniu skuszę się na kilka, co by uzupełnić trochę kolekcję :)

PS. Kilka odcieni dostałam też od kochanej Antii, więcej o nich niedługo ;)


Jakbyście były zainteresowane produktami Marizy, zapraszam do kontaktu z panią Amelią - http://marizakonsultantka.webs.com/


A Wam jak się podobają? Znacie matowe cienie Mariza? Kuszą Was czy niekoniecznie?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...