Witam,
widzicie to? Widzicie to co ja??? :D Taaak! To właśnie ona - przepiękna, przecudowna, dłuuuuugo przeze mnie wyczekiwana paletka Sleek Darks Ultra Mattes V2 numer 731! Kopnęło mnie nie lada szczęście, bo udało mi się ją... tak, wygrać! Kosmetykomania.pl szybciutko przesłała mi wygraną, tak więc już od kilku dni mogę się nią cieszyć i malować ile wlezie.
widzicie to? Widzicie to co ja??? :D Taaak! To właśnie ona - przepiękna, przecudowna, dłuuuuugo przeze mnie wyczekiwana paletka Sleek Darks Ultra Mattes V2 numer 731! Kopnęło mnie nie lada szczęście, bo udało mi się ją... tak, wygrać! Kosmetykomania.pl szybciutko przesłała mi wygraną, tak więc już od kilku dni mogę się nią cieszyć i malować ile wlezie.
Kartonikowe pudełko jest bardzo efektowne - wolę takie oryginalne niż te zwykłe czarne ;)
Na odwrocie mamy opis, numer, skład itd.
A sama paletka prezentuje się następująco. Jak widzicie logo nieco się zmieniło - przyzwyczaiłam się do takiego ogromnego, a tu patrzę ledwo widoczny Sliczek... cóż.
A teraz najważniejsze, odcienie!
12 prześlicznych, matowych kolorów.
Jak dla mnie paletka jest wręcz idealna na okres jesienno-zimowy, choć ja zapewnę będę z niej korzystać przez cały rok.
Mamy tu 7 odcieni ciemnych, 2 średnie i 3 jasne.
Od lewej górny rządek:
Orbit - świetny, bardzo oryginalny kolor - niebiesko-zielony (ekhem, morski), lekko przybrudzony, w chłodnej tonacji. Bardzo dobra pigmentacja.
Ink - śliczny, czysty granat. Zupełnie inny niż granaty w Bad Girl - ten jest cieplejszy, lekko wpada w indygo. Bardzo dobra pigmentacja.
Highness - uroczy chłodny fiolet, choć odrobinę cieplejszy i jaśniejszy niż ten z Curacao - b. dobra pigmentacja.
Noir - kolejna Sleekowa czerń do kolekcji - ta jednak jest z tych lepszych (do nich zaliczam też tę z Acid), przyjemnie mi się jej używa, jest bardzo przyzwoicie napigmentowana.
Dune - jasny kremowy odcień, pigmentacja jak na jasne maty Sleekowe jest niezła. Podobny do Honeycomb z Au Naturel ale jaśniejszy, bardziej rozbielony. Świetny do rozcierania.
Pillow Talk - czyli biel, nieco złamana, pigmentacja podoba jak Dune.
Dolny rządek:
Thunder - średnia szarość, bardzo mi się spodobała, fajnie wygląda w załamaniu. Kilka tonów ciemniejsza niż ta z Glory. Dobra pigmentacja.
Maple - piękny, ciemny, przybrudzony róż, choć na zdjęciach często wygląda bardziej czerwono czy wręcz brązowo. Wyjątkowy i oryginalny odcień, nie mam do czego go porównać ;) Dobra pigmentacja.
Flesh - cielisty beż, pigmentacja podobna do poprzednich jasnych odcieni. Odcień przypomina Toast z Au Naturel, jest jednak bardziej rozbielony.
Paper Bag - brąz, odrobinę chłodniejszy niż ten ze Sleek Storm. Pigmencja również b. dobra.
Villan - bardzo ładny, śliwkowy brąz, podobny do fioletowego Rebel ze Sleek Bad Girl, ma w sobie jednak odrobinę więcej z brązu. B. dobra pigmentacja.
Fern - cudowna, średnia zieleń, mimo swojej "brudności" bardzo energetyczna. Również wyjątkowy odcień. Świetna pigmentacja.
Swatche na ręku - użyłam tej kiepskiej pacynki, którą ciągle do Sleeków dodają, więc nie wyglądają aż tak powalająco :D
Uważam, że to jedna z najpiękniejszych i najlepiej zgranych paletek Sleeka. Świetnie nadaje się zarówno do makijaży dziennych jak i tych szalonych na wieczory (choć jak same wiecie, do mnie to rozróżnienie nie przemawia ^^). Jak na sleekowe maty te są naprawdę dobrze napigmentowane, dobrze mi się ich używa. Może odrobinę się gorzej rozcierają, mam też wrażenie, że krócej się trzymają (nawet na bazie, chyba pora ją w końcu zmienić). Niemniej jednak, jestem w niej mocno zakochana, i zdążyłam ześwirować na punkcie kilku odcieni (Orbit, Fern, Villan, Maple), a w reszcie się rozkochać na całego ;>
Tak więc, ja ze swojej strony bardzo polecam - szczególnie fankom matów czy też takich właśnie, ciemnych, brudnych kolorów. Nie macie się co zastanawiać nad zakupem, według mnie WARTO!
A Wy, macie bzika na jej punkcie?