Witam,
dziś coś dla fanek delikatesów. Wiem wiem, z tą kreską niekoniecznie jest delikatnie - ale kreska jest dla mnie, Wy możecie z niej zrezygnować ;) Makijaż w delikatnych różach i szarościach - cóż, róży niewiele co widać, ale uwierzcie mi, były tam :)
Gotowy mejkap oka (od razu przepraszam za niewyraźne zdjęcia, zrobić porządne przy tej pogodzie to nie lada... gimnastyka:P).
Na całą powiekę nakładamy bazę pod cienie, standardowo rozświetlamy delikatnie wewnętrzny kącik (wszystko w zależności od budowy naszych oczu - ja mam trochę zbyt blisko osadzone, rozświetlam więc mocno wewnętrzne kąciki - o tak optycznie poprawiam sobie rysy ;>).
Do połowy powieki ruchomej nakładamy jasny, perłowy, delikatny róż.
A na resztę powieki ruchomej ciemny róż (choć może to i brązowy róż, w każdym razie to ten ciemny ze Sleek Storm).
Przyciemniamy wszystko szarością - odrobina w zewnętrznym kąciku i jedziemy do góry i do załamania i ponad nie ;)
Szarość rozcieramy cielistym cieniem, ja akurat lubię używać Inglota 349 do tego ;>
Rozświetlamy miejsce pod łukiem brwiowym, u mnie matowy biały cień.
Rozświetlamy miejsce pod łukiem brwiowym, u mnie matowy biały cień.
Dolną powiekę przyciemniamy w zależności od potrzeb szarością.
Dla mnie taki makijaż jest odrobinę zbyt delikatny, więc na linię wodną dodatkowo nakładam czarną kredkę.
I maluję grubą kreskę linerem.
Tuszujemy rzęsy i koniec ;)
Użyłam:
twarz: podkład i korektor Annabelle Minerals, róż Nude;
oczy: baza Hean, cienie z paletki Sleek Storm i zielonego pojęcia nie mam co tu robiła Au Naturel :P; czarna kredka Golden Rose, tusz Astor, Miyo White, Inglot 349;
szminka: Rimmel Airy Fairy.
I jak Wam się podoba? Może być taki delikates na co dzień? Oczywiście dla niektórych z Was bez przyciemnienia? :)