Witam,
a dziś o szmince, którą otrzymałam przy okazji ostatniego warszawskiego big zlotu blogerek, czyli o cudnej Rimmel Lasting Finish by Kate nr 102, czyli tej z serii z czerwonymi opakowaniami - matowej. Sama seria zawiera pomadki o dość podobnej kolorystyce, wszystkie w różach, lekko przytłumionych, naturalnych, z numerkami od 101 do 105. Tak wygląda ta kolekcja w Polsce, oryginalna jest nieco bardziej kolorowa i różnorodna.
Odcień, który otrzymałyśmy jest jednak jednym z najładniejszych ze wszystkich dostępnych - jest to 102. Opakowania tej serii różnią się od poprzednich kolorystyką - ta jest czerwona i matowa, przepleciona błyszczącą czernią z czarnymi "podpisem" Kate, którą wszyscy znają.
Cena: ok. 17 zł, ale często dostępna w promocjach różnego rodzaju.
Pojemność: 4 g
Dostępność: zdaje się, że wszystkie duże drogerie, supermarkety, małe osiedlowe drogeryjki, Internet itd.
Odcień to prześliczny, średni, chłodnawy róż. Jakby te szminki miały nazwy to pewnie nazywałby się po prostu pink rose. Formuła kremowa, bezdrobinkowa, na ustach matowieje. Szminka jest odpowiednio miękka i jak widać na poniższych swatchach całkiem ładnie kryje.
Na ustach jest dość tępa, formułą przypomina mi cukierkową szesnastkę. I o tyle podobnie podkreśla suche skórki, wchodzi w bruzdy ust i jak się jej nałoży odrobinę za dużo to strasznie się "mazia" (i wszystko jasne). Niemniej jednak na nieco bardziej wypielęgnowanych ustach prezentuje się dużo lepiej :)
Może wysuszać usta przy dłuższym stosowaniu.
Ja, z jakichś powodów, ba, z powodu cudownego koloru, wszystko jej wybaczam. Jest po prostu za ładna, zdecydowanie!
I trwałość całkiem niezła jak na taki odcień, spokojnie widać ją dobrze przez dwie godziny od nałożenia (bez jedzenia i picia), ale i podczas kolejnych jawi się choć odrobiną jeszcze koloru. Schodzi całkiem równomiernie.
Cóż, i chyba to nie jest żadna nowość dla Was, LUBIĘ! Tak, ten kolor "robi" wszystko.
A Wam się podoba? A może już ją macie i lubicie (lub też nie), albo macie zamiar kupić? Mnie wpadła teraz w oko 104 ;> A niech to! :)
