wtorek, 7 sierpnia 2012

Kolorówka: Minerały Annabelle Minerals - podkład Natural Light, róż Nude oraz korektor Medium

Witajcie kochane,

jak Wam zapewne wiadomo (albo i nie), jakiś czas temu stałam się dumną posiadaczką kosmetyków mineralnych marki Annabelle Minerals. Odkąd tylko je otrzymałam używałam ich namiętnie niemal każdego dnia, przyszła więc pora na to, bym napisała o nich kilka słów. Przygotujcie się więc na mnóstwo słów i zdjęć.

Minerały, które otrzymałam to:
podkład kryjący w neutralnym odcieniu Natural Light, podkład rozświetlający w odcieniu Natural Light, róż w odcieniu Nude oraz korektor w odcieniu Medium - wszystkie odcienie mogłam sobie wybrać ;) Dostałam również w zestawie pędzel - chciałam ten do różu, jednak na jego recenzję będziecie musiały nieco poczekać.





Jeszcze słowami wstępu...

Róż i korektor mają po 4 gramy każdy - kosztują 30 zł. Podkłady to aż 10 g - 50 zł, są również dostępne mniejsze - 4 gramowe - po 30 zł. Podkłady wybieracie spośród trzech formuł: rozświetlającej (fajna propozycja dla suchej cery), matującej (dla cer tłustych i mieszanych) oraz kryjącej (dla cer problematycznych, naczynkowych etc.). Dodatkowo, w każdej z formuł wybieracie odcień - ciepły (żółtawo-beżowy, może wpadać w pomarańcz), zimny (czy też chłodny - z różowymi podtonami) bądź neutralny a także jasny (choć nie aż tak jasny, nie sprawdzi się na porcelanowych cerach, ale o tym za chwilę), średni i ciemny - w sumie do wyboru jest aż 27 rodzajów podkładów (inna sprawa, że odcienie nie do końca są naturalne, po swatche wszystkich, w tym również róży i korektorów zapraszam do Trust TUTAJ).

Podobają mi się opakowania tych produktów, są proste a zarazem eleganckie. Plastikowe przezroczyste słoiczki z czarnymi nakrętkami z logo firmy. Przezroczystość opakowań to duży plus, dzięki temu wiemy, ile jeszcze produktu nam w nim zostało. Wieczka odrobinę się nie domykają, a raczej mam problemy ze szczelnym zakręcaniem słoiczków - odrobinę wtedy skrzypią ;P Jednak produkty mają w tej kwestii jeden ogromny plus - mianowicie sitka! Niesamowicie dobrze przytwierdzone, kiedy próbowałam swego czasu zdjąć takie jedno z podkładu, podważałam go nawet pilniczkiem i za żadne skarby zdjąć nie mogłam (oczywiście, dałoby się, ale żal by mi było podkładu zdobiącego dywan). Nawet jak pierwszego dnia (w dniu trzęsących się rąk i spadających rzeczy), niechcący upuściłam jeden z podkładów - nic złego mu się nie stało! Opakowanie się nie połamało, naklejka zabezpieczająca uchroniła pyłek go przed wysypaniem się, wszystko cacy, jakby nic się nie stało ;> Wracając do sitek - jest w nich 20 kwadratowych otworów (duże podkłady 21 :>), które mają idealną wielkość i co za tym idzie "przepuszczalność produktu - nie ma żadnego problemu z wydostaniem odpowiedniej jego ilości na wieczko. Przypomina mi się podkład La Rosa, gdzie by z niego móc normalnie korzystać, musiałam pozbyć się całkowicie sitka, które nie chciało przepuszczać w miarę swobodnie proszku - to było strasznie męczące.


Średnica słoiczków też jak dla mnie bardzo dobra - odpowiednio duża, żeby zamoczyć w nim pędzel. Na nalepkach na spodzie mamy nazwę produktu, odcień, skład, wagę, datę ważności (trochę dla picu, bo trzeba, minerały to wszak produkty wieczne), oznaczenie informujące o tym, że produkt ma filtr UV (naturalny!), numer partii, adres strony www, na której można zakupić minerałki - główny dystrybutor ma siedzibę w Bielsku-Białej, a jak widzicie produkcja ma miejsce... w Warszawie na Solcu! Żeby oni tam jeszcze mogli sprzedawać na miejscu to by było dla mnie idealnie, bo stanę się ich tak czy siak stałą klientką mam wrażenie :P

Wracając jednak do meritum. Te dziesięciogramowe słoiczki od podkładów siłą rzeczy są większe, ale równie fajne i wygodne jak małe. Nie wiedzieć czemu otrzymałam nieco więcej podkładu rozświetlającego niż kryjącego... Cóż.


Swatche moich produktów, pierwsze w świetle dziennym, w cieniu:
Od lewej podkład kryjący Natural Light, podkład rozświetlający Natural Light, róż Nude, korektor Medium.
Z lampą:



A teraz przejdźmy do poszczególnych minerałów... Zacznę od korektora, czyli produktu, którego używam w makijażu najwcześniej.


Wybrałam odcień Medium - dostępne są również bardzo jasny, lekko zielonkawy Light, oraz ciemny Dark. 

Skład: Titanium Dioxide, Mica, Zinc Oxide, Iron Oxide, Ultramarines.

Jeśli chodzi o kolor - jest to niemal idealny odcień mojej skóry. Żałuję, że AM nie mają w swojej ofercie podkładu w podobnym odcieniu - to byłby hit ;> Co do krycia - jest niezłe, ładnie tuszuje zaczerwienienia, przebarwienia, nadaje się też pod oczy (papa sińce!). Oczywiście świetnie współgra z podkładem mineralnym ale nie tylko - bardzo fajnie też w przypadku podkładów płynnych. Korektor nakładam twardym pędzelkiem czasami też kulką Essence, nie miałam żadnych problemów z jego aplikacją. Jest niezły i trwały, choć nie najlepszy pod słońcem ;> Nieco lepsze doświadczenia miałam tylko z korektorem Golden Rose, który pięknie się wtapia w skórę i mogę go używać nawet bez użycia podkładu. Ale jeśli o AM nie jest źle, a wręcz przeciwnie, jest bardzo dobrze, biorąc pod uwagę jeszcze kolejny czynnik - wydajność! Używam go niemal codziennie odkąd go dostałam, a nie widzę póki co zużycia... Starczy mi na długie lata :P

Poniżej macie mało smaczny ale realny przykład krycia:


Po  lewej pryszczu nago, po prawej pomiziany korektorem AM medium.

EDIT: Korektor w świetle sztucznym potrafi widocznie przebijać spod podkładu, i to w zielonkawy sposób! Tego się nie spodziewałam. Sprawdza się za to świetnie nałożony pod oczy :)

EDIT2: Sprawdza się też genialnie jako podkład kryjący ;)

Moja ocena korektora: 4,5/5


Skoro już jesteśmy przy mało smacznych rzeczach... Moja cera bez podkładu, ale już z użyciem gdzieniegdzie tego korektora (nie odważyłam się pokazać Wam teraz zupełnie... nago, kiedy to miałam wysyp nieprzyjemności, a moja cera ogólnie jest w bardzo złym stanie, więc na razie zadowolicie się tym zdjęciem mam nadzieję:P), wygląda tak:

Moja niemal naga cera ;>

A czemu Wam to pokazuję? Ano bo zaraz pokażę Wam, różnicę wizualną obu rodzajów podkładów. Zacznę od rozświetlającego.


Podkład mineralny rozświetlający Natural Light
Skład: Mica, Titanium Dioxide, Zinc Oxide, Iron Oxide, Ultramarines.

Podkład zawiera delikatne, drobinki rozświetlające - nie rzucają się one w oczy w opakowaniu (choć są oczywiście widoczne), a na skórze praktycznie ich nie widać - za to bardzo ładnie, lekko rozświetlają buzię.  Bardzo fajnie się go aplikuje, podkład szybko stapia się ze skórą. Krycie tego rodzaju podkładu jest słabe, ładnie wyrównuje koloryt, zakrywa zaczerwienia i małe niespodzianki, pozostawia na widoku publicznym piegi. Cera wygląda bardzo naturalnie i promiennie! Duuuużo lepiej niż po aplikowaniu moich starych minerałków La Rosa. :P

Podkład mineralny AM rozświetlający Natural Light

A tak moja buziuchna w ciapki wygląda po zaaplikowaniu tego podkładu (tylko jednej warstwy). Jak widzicie moje brzydkie ciapki nie zostały w całości zakryte (cóż, wyleczona buźka albo więcej korektora załatwiłaby sprawę, gdybym nie miała w zanadrzu kryjącego cacka). Cera jest delikatnie rozświetlona, co dla mnie posiadaczki suchej skóry (z lekką skłonnością w kierunku mieszanej), jest baaardzo fajnym trikiem. Odcień jak widzicie nieco odcina się od koloru mojej szyi i dekoltu - zdaje mi się, że dla mnie powinien być bardziej żółtawy, ten niestety ma w sobie za dużo różowych tonów.

Buziuchna potraktowana podkładem rozświetlającym
EDIT: Mejkap z użyciem podkładu rozświetlającego, zdaje się, że też potrzebuję odrobinę więcej ilości na twarzy (ale mam nieco mniejsze problemy skórne tutaj), wtedy świetnie wygląda i trochę lepiej kryje ;)) 



Podkład mineralny kryjący Natural Light
Skład: Titanium Dioxide, Mica, Iron Oxides, Zinc Oxide, Ultramarines.

Podobnie jak jego brata, ten podkład również świetnie się nakłada i rozprowadza (to nawet jest całkiem przyjemne uczucie). Ładnie stapia się ze skórą i już po pierwszej warstwie bardzo fajnie kryje! Krycie określiłabym więc jako średnie w kierunku mocnego - ale nadal efekt pozostaje dość naturalny, nie mamy tzw. efektu maski, prześwitują mi pieprzyki i niektóre ciemniejsze piegi, a także na większe niespodzianki konieczne jest wcześniejsze nałożenie korektora. Odcień nieco się różni od wersji rozświetlającej, ma ciut więcej beżowych i różowych tonów. Różnica jakoś szczególnie nie rzuca się w oczy. Jest to bardzo ładny mat, ale na szczęście nie płaski. Niestety, znów kolor niezbyt mój :)

Podkład mineralny AM kryjący Natural Light

Może tutaj tego ładnego krycia za bardzo nie widać, ale możecie mi wierzyć na słowo, że jest faktycznie niezłe i zobaczyć efekty również przy okazji wielu moich makijaży, bo cóż, często tych podkładów używam i bardzo chętnie po nie sięgam.

Buziuchna potraktowana podkładem kryjącym
EDIT: Mejkap z użyciem podkładu kryjącego (dużo lepiej widać efekt niż na powyższym, na którym dałam za małą ilość podkładu niestety):


Podsumowując oba rodzaje podkładów - zdecydowanie w chwili obecnej i takim a nie innym stanem mojej cery, jestem mocno zakochana w podkładzie kryjącym. Po rozświetlający będę za to sięgać jak nieco poprawi mi się jej stan. Z obojgiem podkładów pracuje mi się bardzo dobrze - używam na zmianę dwóch pędzli do ich nakładania - Flat Topa z La Rosa (bardzo przyjemny i miękki pędzel, który polecam!) oraz mojego nowego cudeńka, pędzla Hakuro H54, za jakiś czas będzie pewnie recenzja ;>), bardzo gęstej, nieco ciężkiej kulki - mam wrażenie, że efekt z ich użyciem jest bardzo podobny. 

Trwałość tych podkładów jest wyjątkowo dobra! Nie przesadzę jak powiem, że pod koniec dnia wyglądają jeszcze nieźle, choć może już nie tak świeżo jak tusz po nałożeniu ;). Może to też zależeć od rodzaju skóry, ja swoją dobrze nawilżam przed nałożeniem minerałów. Nie wiem, ekspertką nie jestem, w każdym razie jestem z ich trwałości bardzo zadowolona. Odrobinę mogę się przyczepić do tego, że nie maskuje dobrze rozszerzonych porów, może też się delikatnie zbierać w załamaniach. Oba jednak są lekkie, delikatne dla mojej skóry, nie zapychają, skóra może swobodnie oddychać. Cóż jeszcze... dobre podkłady w jeszcze lepszej cenie ;)

Moja ocena: 4,5/5


Na to wszystko ostatnio dość często nakładam również ten oto prześliczny róż.
Jest to róż mineralny w odcieniu Nude.
Skład: Mica, Titanium Dioxide, Zinc Oxide, Iron Oxides, Ultramarines.

Róż mineralny AM Nude

Wybrałam ten odcień, ponieważ potrzebowałam delikatnego, lekkiego, nieco zgaszonego różu - i taki też otrzymałam. Kolor jest naprawdę śliczny i łagodny. Po pierwszym otwarciu słoiczka nieco się przestraszyłam, bo wyglądał w nim tak niepozornie i wręcz szarawo, ale po aplikacji na skórze, proszek ten przechodzi niesamowitą metamorfozę, żeby stać się bardzo ładnym, naturalnym rumieńcem! Efekt na skórze jest nieziemski, bardzo lekki i delikatny - trzeba się też nieco namachać, żeby róż było widać na twarzy, choć pigmentację ma niezłą, ale to zapewne wina jego jaśniutkiego odcienia. Ten odcień na pewno sprawdzi się na bardzo jasnych, bladych i porcelanowych cerach, wątpię jednak czy będzie go widać w ogóle na ciemniejszych. Jest też bardzo trwały - testowałam go nie tylko na minerałach, ale też na innych podkładach i bardzo fajnie z nimi współgra i trzyma się niemal bez szwanku tyle co one. To chyba widać, że jestem nim zachwycona? :)) Sprawdza się u mnie wtedy kiedy potrzebuję łagodniejszego rumieńca na buźce (choć jak wiecie, przed mocnym nie uciekam), jak też do ciemniejszych, odważniejszych makijaży. Wykończenie jest niby matowe, ale jak dla mnie on ma coś w sobie z satynki.

Moja ocena: 5/5

U mnie prezentuje się mniej więcej tak:
Policzki potraktowane różem AM Nude w dużej ilości ;>


Uff, podsumowując - naprawdę z całego serducha polecam Wam wypróbowanie tych kosmetyków. Szczególnie róże są obłędne, ale myślę, że warto też spróbować podkładów - tym bardziej jeśli nie miałyście jeszcze do czynienia z podkładami mineralnymi - to te są naprawdę niezłe i w świetnej, konkurencyjnej cenie! Możecie mieć mały problem z dopasowaniem odcienia - niektóre są wyjątkowo nietwarzowe (wyżej dałam linka do swatchy u Trust), te najjaśniejsze natomiast mogę być za ciemne dla bardzo bladych cer. Ale jak już traficie z odcieniem - będziecie je wielbić, tak jak i ja je wielbię obecnie. 

Myślę, że jak wykończę ten kryjący to na bank zakupię następny - sprawdza się u mnie i nie jest taki ciężki jak mój dawny ulubieniec Max Factor Lasting Performance - a krycie mają bardzo podobne, a i odcień jest dużo lepszy niż używany przeze mnie Fair czy Ivory Beige (swoją drogą napiszę jeszcze o nich osobną notkę). 


Znacie te minerały? Miałyście okazję ich używać? Jakie jest Wasze zdanie na ich temat? Jakie są Wasz ulubione minerały? A może dopiero rozglądacie się za jakimiś? Koniecznie dajcie znać!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...