środa, 25 kwietnia 2012

Recenzja: Podkład mineralny La Rosa w odcieniu Ivory

Witajcie,

pora na mineralny podkład w pudrze La Rosa w odcieniu Ivory numer 51. To według opisu "odcień kości słoniowej, do bardzo jasnej karnacji", a jak dla mnie odcień żółty do jasnej karnacji.

W ofercie jest 8 odcieni podkładów, z czego trzy (52-54) to praktycznie róże. Numerki od 51 do 54 mają rozświetlające drobinki, natomiast 55-58 są bardziej matowe. Polecam przyjrzeć się im na filmiku, to wywiad z dystrybutorem marki w trakcie trwania jakichś targów, na filmiku widać dość dobrze odcienie podkładów (i reszty produktów), i co najlepsze dowiadujemy się z niego o wykończeniu podkładów - której to informacji nie ma nawet na stronie dystrybutora... http://www.larosa-profesionales.pl/mineralnypodkladwpudrze,11,l1.html widzicie tu gdzieś wzmiankę o tym? Bo ja nie.



Obietnice producenta (z ich strony):
Mineralny podkład w pudrze – idealnie matuje* (zawartość cynku powoduje ograniczenie wydzielania sebum). Doskonale kryje** – sprawia, że zmarszczki, popękane naczynka, piegi i inne zmiany skórne stają się niewidoczne. Wyrównuje koloryt skóry***. Po połączeniu ze skórą nabiera właściwości fluidu, nie powodując efektu maski****. Dopasowuje się do naturalnego koloru skóry*****.

ze strony sklepu Futurosa.net dowiadujemy się trochę więcej:
Mineralne podkłady w pudrze La Rosa zawierają naturalne pigmenty odbijające światło, idealnie matują (zawartość cynku powoduje ograniczenie wydzielania serum) i kryją (zmarszczki, popękane naczynka, piegi i inne zmiany skórne stają się niewidoczne), wyrównują także koloryt skóry. Mimo że podkłady są sypkie, po połączeniu ze skórą nabierają właściwości fluidu, nie powodując efektu maski. Przed aplikacją pudru na twarz należy nałożyć krem, następnie nabrać niewielką ilość pudru na pędzel – polecamy pędzel Flap Top 7575 lub Kabuki7582. Aplikację odpowiedniej ilości pudru ułatwia siteczko umieszczone w każdym opakowaniu. Następnie okrężnymi ruchami wystarczy rozetrzeć puder na twarzy i szyi.


Produkt zamknięty jest w małym, zgrabnym, plastikowym słoiczku ze srebrną nakrętką z logo marki. Wszystko jest szczelne, nic się nie wysypuje, słoiczek jest dośc trwały, nie powinien się rozbić. W środku mamy malutki, uroczy puszek, który na upartego może służyć do aplikacji podkładu (ale nie polecam tego, lepiej użyć odpowiedniego pędzla) oraz sitko. Na spodzie widnieje naklejka z danymi o produkcie:

Opis produktu z naklejki: Doskonale matuje i kryje. Sprawia, że zmarszczki, popękane naczynka, piegi i inne zmiany skórne stają się niewidoczne.

Skład: mica, iron oxides, carmine, titanium dioxide
Pojemność: 4,5 g
Cena: 30 zł


Moja opinia:
Aplikacja i efekt na skórze:

Tak jak w przypadku bronzera czy rozświetlacza, sitko było idealne, tak w tym... niestety wysypuje się za mało produktu i trzeba się nieźle namęczyć, żeby wydobyć odpowiednią ilość do pokrycia całej twarzy - ja to sitko po prostu wyjęłam, tak jest mi dużo wygodniej. Przy pomocy łyżeczki (tak, dobrze widzicie - łyżeczki) wysypuję sobie odpowiednią ilość na wieczko i dopiero miziam tam pędzlem (który otrzymałam również do testów - pędzel do podkładu typu flat top również marki La Rosa) i nakładam podkład na twarz.



Odcień podkładu jest mocno żółtawy, niekoniecznie dla bardzo jasnej karnacji, gdyż jak nałożymy większą ilość podkładu, możemy zmienić niechcący rasę... Mówiąc jaśniej - przy większej ilości, przynajmniej ja, wyglądam jak Azjatka :) Nie to, że mam coś do nich czy coś, ale wolałabym bardziej naturalny dla mnie odcień. A jako że skórę mam żółtawą, to taki na przykład odcień Almond byłby zbyt neutralny dla mnie. Wymyśliłam więc sposób na ten podkład, niezbyt odkrywczy ale jednak, otóż mieszam go z odrobiną... rozświetlacza - tak tego białego rozświetlacza La Rosa i wiecie co? Dzięki temu mam idealny odcień dla siebie! Aż żałuję, że dopiero niedawno na to wpadłam ;)


Podkład zawiera rozświetlające drobinki, które pięknie odbijają światło, nadają świeżości skórze, twarz dosłownie promienieje!. Bardzo podoba mi się ten efekt, na pewno latem będę z niego jeszcze bardziej zadowolona.

Podkład aplikowałam na przeróżne sposoby: na sucho, na bazę nawilżającą, na krem nawilżający, na mokro, w ilościach małych i dużych i z rozświetlaczem - mnie i mojej skórze najabrdziej przypadła do gustu aplikacja na krem i/lub bazę i z rozświetlaczem, jak już pisałam. Mam suchą cerę, dlatego przed nałożeniem takiego rodzaju podkładu muszę ją mocno nawilżyć i wtedy przez cały dzień wszystko jest okej, a efekt jest naturalny i bardzo ładny - nie wchodził mi w pory czy zmarszczki.

Kilka uwag odnośnie obietnic:
* Tak! Idealnie matuje - zdarza się, że w pewne dni moja cera nie jest sucha a staje się mieszana i po użyciu podkładu po paru godzinach świeci mi się broda, nos i czoło. Jeśli używam tego podkładu, cera świecić mi się zaczyna dopiero pod koniec dnia co jest nie lada wyczynem. Obietnica spełniona.

** Doskonale kryje. Czyżby? Krycie określiłabym jako słabe w porywach do średniego (ale to wymaga nałożenia mnóstwa podkładu, albo tak jak ja to robię, dołożenia rozświetlacza, który również ma właściwości kryjące, całkiem nieźle kryjące). Piegi i znamiona są nadal widoczne, zmarszczki nieco mniej, zaczerwienia są tylko odrobinę zakamuflowane. Konieczne jest użycie korektora przed aplikacją podkładu, jak też czynię. Obietnica niestety niespełniona.

*** Wyrównuje koloryt skóry. Tak, ładnie wyrównuje koloryt, oczywiście jeśli dobrze zaaplikujemy podkład (duży pędzel typu flat top albo kabuki, okrężne ruchy, nakładamy warstwowo).

**** Po nałożeniu na twarz ma konsystencję fluidu i nie powoduje efektu maski. Zgadza się, nakładając podkład na mokro (spryskujemy pędzel odrobiną wody i dopiero nabieramy produkt na pędzel) faktycznie zachowuje się jak fluid, nawet przy moim sposobie użycia przypomina coś pomiędzy pudrem a fluidem. Nie robi efektu maski - na pewno nie, raz że krycie słabe, dwa że nie wygląda na twarzy tak kredowo, plastikowo - rozumiecie o co mi chodzi.

***** Dopasowuje się do kolorytu skóry. Raczej tak, przy mniejszej ilości podkładu faktycznie się dopasowuje, przy większej niestety nie ma takiej opcji, ten podkład nie będzie dużo mniej żółty niż jest.

Dodam tu jeszcze jedną rzecz - cera jest jedwabiście (serio) wygładzona. Gładka w dotyku, gładka wizualnie, ogromnie mi się to spodobało.

I z moich obserwacji jeszcze - podkład nie zapycha. Mam zdecydowanie mniej wyprysków (które miała dzięki ciężkim fluidom) od kiedy stosuję ten podkład. Stan cery zdecydowanie mi się poprawił, co przekonało mnie w zupełności do kosmetyków mineralnych.

Takiego produktu trzeba się nauczyć obsługiwać, mnie to trochę czasu zajęło, a różnie z nim bywało. Jednym słowem - robiłam sobie nim kuku. Odkąd nauczyłam się go obsługiwać i znalazłam idealny dla mojej skóry sposób aplikacji - jestem do niego przekonana. Przykłady:

Tu widać właśnie owe "kuku" - źle roztarty podkład, za duża ilość, widać plamy.

Dobrze roztarty, z dodatkiem rozświetlacza, więc lepiej kryje, nie odcina się od koloru skóry na szyi.

Widać różnicę :D

Trwałość: Bardzo dobra. Raczej przed demakijażem nie schodzi ze skóry, oczywiście odrobinę na pewno, ale niezauważalnie.

Wydajność: I tu znów muszę powiedzieć - nie spodziewałam się, że wystarczy odrobina tego produktu, żeby pokryć całą twarz. Używam go codziennie odkąd go dostałam a zużycie jest niewielkie, myślę, że starczy mi jeszcze na conajmniej 2 miesiące (dam Wam znać jak go wykończę).

Czy polecam?
Tak, jeśli potrzebujecie słabego krycia, mocnego matowienia, lubicie efekt rozświetlonej cery, macie problemy skórne/alergiczne, ten odcień szczególnie posiadaczkom mocno żółtej cery - będzie idealny.

Nie, jeśli potrzebujecie uparcie mocnego krycia, nie lubicie rozświetlających podkładów (przypominam, że nie wszystkie są rozświetlające), nie lubicie sypkich produktów, posiadaczkom mniej żółtej cery albo bardzo jasnej radzę dokupić też rozświetlacz albo wybrać zupełnie inny odcień, np. bardzo jasny Almond (który jest akurat matowy).



Jeśli o mnie chodzi, podkład jednak przypadł mi do gustu, podoba mi się to rozświetlenie i wygładzenie, nie jest do końca zadowolona z krycia, wolę mocniejsze, choć kiedy używam go z rozświetlaczem efekt nie jest taki zły. I zdaje się, że zawdzięczam mu zdrowszą i ładniejszą cerę, więc przygodę z mineralnym podkładem uważam za udaną.


Używanie mineralnych podkładów czy wolicie płynne?

piątek, 20 kwietnia 2012

Recenzja: Rozświetlacz mineralny La Rosa

Witam, witam,

dziś parę słów o mineralnym rozświetlaczu La Rosa* - to puder rozświetlający nr 61 Light.

W ofercie marki La Rosa mamy tylko jeden odcień rozświetlacza. Jest to biały, lśniący pyłek - bezzapachowy - "puder rozświetlający, który można stosować na wiele sposobów – by uwydatnić kości policzkowe, jako wykończenie makijażu, w kącikach oczu i pod linią brwi, na ramionach i dekolcie; można go stosować na puder bądź wymieszać z kremem do twarzy lub balsamem do ciała."

Od lewej bronzer, rozświetlacz, podkład La Rosa.

Produkt zamknięty jest w małym, plastikowym słoiczku ze srebrną nakrętką z logo marki. Słoiczek jest solidny, nie ma problemów z zakręcaniem, jest szczelny. 

Opakowanie zawiera sitko z dwunastoma dziurkami małej wielkości, przez które wysypuje się mała, ale wystarczająca ilość produktu do podkreślenia szczytów policzkowych. W środku znajduje się też miękki puszek, którego spokojnie możemy używać do nakładania rozświetlacza. 

Po lewej światło dzienne, po prawej lampa błyskowa.

Na spodzie słoiczka widnieje naklejka z nazwą, datą ważności (a to produkt wieczny jak wiadomo), opisem produktu oraz składem. Opis produktu z naklejki: Puder kryjący skórę równie dobrze jak podkład, idealny również do utrwalenia i wykończenia makijażu. Sproszkowane mikrokryształki minerałów odbijają światło, dzięki czemu cera staje się rozświetlona, promienna, wygląda młodo i zdrowo.

Skład: zinc stearate, magnesium stearate, iron oxides, titanium dioxide.
Pojemność: 4,5 g.
Cena: 30 zł.

Moja opinia:


Aplikacja i efekt na skórze:
Pyłek jest drobno zmielony, zawiera lśniące drobinki - zarówno zimne jak i ciepłe. Rozświetlacz bardzo dobrze się nakłada i rozciera, nie miałam z nim żadnych problemów jest chodzi o aplikację. Może odrobinę pylić - ale taka jest cecha sypkich produktów, można sobie z tym poradzić. Proszek jest biały, co sprawia, że odrobinę bieli skórę, co ma swoje plusy i minusy. Roztarty tworzy niemal jednolitą taflę, choć małe drobinki w zbliżeniu są oczywiście widoczne. Pięknie prezentuje się w świetle słonecznym, czego niestety nie udało mi się uchwycić na zdjęciach, musicie mi uwierzyć na słowo ;)


Rozświetlacza używałam na wiele sposobów (jego duży plus to właśnie wielofunkcyjność), według mnie świetnie się sprawdza do rozświetlenia makijażu oka - pod łukiem brwiowym i w kąciku, spokojnie może również służyć jako cień do powiek, gdyż jego pigmentacja jest bardzo dobra. Bardzo lubię go stosować na szczyty kości policzkowych - ładnie je podkreśla i uwypukla, nadaje efekt świeżości, z tymże jedna uwaga - bieli, trzeba więc uważać, żeby nie przesadzić z ilością, na szczęście wystarcza odrobina produktu. Można go dodać też do błyszczyka, albo wazeliny, żeby rozświetlić usta. Ja go lubię dodawać do podkładu (La Rosa Ivory), jego bielący efekt rozjaśnia odcień mojego podkładu (który jest dla mnie odrobinę za ciemny i zbyt żółty), dzięki czemu uzyskuję idealny odcień dla siebie ;) Można go również nakładać na całą twarz (na podkład lub bez niego), żeby uzyskać efekt pięknie rozświetlonej cery - tu również przestrzegam przed używaną ilością.


Efekt podoba mi się ogromnie, nie będę ukrywać, że jeśli chodzi o rozświetlacze doświadczenie mam niewielkie (kulki z Avonu, jeden w kremie i jeden rozświetlacz w żelu), ale jeśli miałabym go porównać do produktów, które testowałam dotychczas - ten jednym słowem wymiata. Drobinki są najmniej widoczne (efekt porównywalny z kulkami Avonu), odcień pasuje do wszystkich karnacji, naprawdę ślicznie rozświetla i nadaje promienny wygląd skórze i chwała mu za to.



Trwałość: Jest świetna. Trzyma się bardzo dobrze przez cały dzień. Na twarzy - zależy to w dużej mierze od podkładu. Na oczach, na bazie, trzyma się niezmiennie aż do demakijażu.

Wydajność:
Używam go codziennie odkąd go dostałam - dokładam do podkładu, kładę na szczyty kości policzkowych, używam w makijażu oczu itd., a nie zauważyłam ubytku, wnioskuję więc, że jest bardzo wydajny.

Czy polecam?
Tak, jeśli lubicie taki efekt na skórze, bladziochom, potrzebujecie średniego lub mocnego rozświetlenia twarzy, jeśli chcecie zamienić swój podkład w podkład swój+rozświetlający, jeśli potrzebujecie takiego produktu do rozświetlania oczu.

Nie, jeśli nie lubicie takiego odcienia rozświetlacza (bo nie jest to ani beż, ani róż, ani złoto, tylko co tu dużo mówić - iskrząca biel), jeśli nie lubicie sypkich produktów.

Mnie się rozświetlacz bardzo podoba i lubię go używać i podziwiać efekt na swojej skórze, choć wolałabym, żeby oferta była nieco większa, wzbogacona o inne odcienie rozświetlaczy - beżowe, złote, różowawe (rozumiecie o co mi chodzi :)).


Jak Wam się podoba ten rozświetlacz? Używacie rozświetlaczy na co dzień?

niedziela, 15 kwietnia 2012

Recenzja: Mineralny bronzer Sun of Paris marki La Rosa

Witam Was,

dziś będzie o mineralnym bronzerze* marki La Rosa. Odcień, który wybrałam to Sun of Paris nr 71, czyli idealny dla Pań z cerą jasną i średnią (według mnie również dobry do bardzo jasnej karnacji). Jest to taki złotawo-miedziany brąz z mieniącymi się drobinkami.

Bronzery La Rosa - w ofercie są 4 odcienie bronzerów, dopasowane do różnych karnacji. Bardzo podobają mi się ich nazwy - nawiązują do słonecznych i gorących miast: Paryż, Barcelona, Rzym i Egipt ;)


Produkt zamknięty jest w małym, okrągłym plastikowym, przezroczystym pudełeczku ze srebrną nakrętką z logo marki. Jest całkiem solidne, podoba mi się to, że jest plastikowe a nie szklane, bo w końcu lżejsze.

Opakowanie zawiera sitko (dziurki są dobrej wielkości, wysypuje się akurat tyle produktu ile trzeba), dzięki któremu możemy dawkować ilość wysypywanego produktu, a także miękki puszek do ewentualnych poprawek.






Na spodzie widnieje naklejka z nazwą i numerem odcienia bronzera, składem, datą ważności (!) - co mnie zaskoczyło, ale zdaje się, że na wszystkich produktach musi ona się pojawiać, a minerały jak wiadomo są produktami wiecznymi.


Jest również opis produktu: Puder zawierający najdelikatniejsze minerały, które naturalnie rozświetlają skórę nadając jej efektowny, złocisty blask bez użycia kremów brązujących. 


Skład: mica, iron oxides, carmine, titanium dioxide.
Pojemność: 4,5 g.
Cena: 30 zł 
 

Moja opinia

Aplikacja: Słoiczek jest odpowiedniej wielkości, pędzel spokojnie się w nim mieści. Pyłek jest drobno zmielony, mogą jedynie razić nieco większe, błyszczące drobinki, aczkolwiek nie są one aż tak widoczne. Mnie one nie przeszkadzają. Produkt nie posiada żadnego zapachu.

Jak już wspominałam, produkt znajduje się słoiczku, posiada sitko z niewielką ilością dziurek i aplikator. Przez sitko wysypuję się niewielka ilość produktu, który jednak wystarcza na delikatne podkreślenie kości policzkowych, w tym przypadku dziurki są w odpowiedniej ilości i wielkości. Produkt wysypuję na wieczko, jest do tego idealne.

Aplikatora właściwie nie używam (dobrze się sprawdza w innej roli - zabezpiecza przed wysypywaniem się produktu w opakowaniu), bronzer nakładam pędzlem - próbowałam kilkoma, elfem do bronzera (który nabiera dużą ilość produktu i po nałożeniu jest dość widoczny), dużego pędzla do pudru (nabiera średnią ilość produktu) oraz flat topa La Rosa, którego męczę i testuję na wszystkie strony (nabiera małą ilość produktu, używam go, kiedy chcę mieć delikatny efekt na polikach).

Bronzer nie tworzy smug czy plam, świetnie się rozciera. Jest dobrze napigmentowany, choć nie tak mocno jak cienie La Rosa. Może odrobinę pylić - ale to jest normalne jeśli chodzi o sypkie produkty.



Efekt: Używałam tego bronzera na kilka różnych sposobów: nakładałam pod kości policzkowe, na skronie, na całą twarz, użyłam jako cienia do powiek. I najbardziej podoba mi się on, kiedy nakładam go na policzki.

Jego intensywność można spokojnie dawkować. Na skórze wygląda niesamowicie naturalnie, odświeża moją bladą cerę, te połyskujące drobinki nadają jej blasku - świeżego, naturalnego, nie takiego tandetnego - pięknie rozświetlają cerę! Jestem pozytywnie zaskoczona tym jak świetnie wygląda na mojej skórze.

Nie jest to jednak produkt do konturowania, nawet nie miał takim być. Więc jeśli szukacie bronzera, a raczej pudru do konturowania, to nie jest ten bronzer.

Próbowałam nałożyć go jako cień na powieki, efekt widzicie poniżej. I choć zdecydowanie bardziej podoba mi się jednak na polikach, latem może przydać mi się taki delikatny odcień też na powiekach ;)























Trwałość: Bardzo dobra. Pod koniec dnia może lekko zblaknąć, ale właściwie niezauważalnie (zresztą trwałość zależy głównie od tego jaki mamy podkład itd.).

Po prawej widzicie poliki, na pierwszym nałożyłam większą ilość bronzera (żeby go było widać na zdjęciach), na drugim nieco mniej. W mniejszych ilościach zwykle możecie zobaczyć (lub nie, bo jest wtedy niezbyt widoczny na zdjęciach) w moich makijażach ;)

Wydajność:
Używam go niemal codziennie odkąd go dostałam i nie zauważyłam ubytku - wnioskuję więc, że wydajność ma dużą i starczy mi jeszcze na długo.


Czy polecam?
Tak! Jestem z niego bardzo zadowolona i na pewno będzie mi towarzyszył w makijażu jeszcze długi czas, szczególnie latem, gdyż efekt na twarzy najbardziej podoba mi się w promieniach słońca.



 

Na polikach widzicie również (na szczytach kości policzkowych) rozświetlacz La Rosa, o którym więcej już niedługo ;)


Jak Wam się podoba ten bronzer? Stosujecie bronzery na co dzień? Mineralne czy zwykłe? Miałyście w ogóle do czynienia z bronzera w takiej formie?

wtorek, 3 kwietnia 2012

Swatches #11 Cienie mineralne La Rosa


Witam Was serdecznie,

dzisiaj wstępnie o mineralnych cieniach do powiek marki La Rosa.

Cienie są dostępne w trzech kolekcjach: Sun Pallete, Earth Palette i najnowsza Moon Palette - więcej o nich znajdziecie na stronie producenta: http://www.larosa-profesionales.pl/ a tutaj macie listę wraz z opisami poszczególnych odcieni: http://sklep.futurosa.net/shop/category/10,cienie-mineralne,1.html

Odcienie, które wybrałam to:
nr 87 Malachite (piękna, ciemna, satynowa zieleń), nr 88 Lazurite (głęboki granat nieco dżinsowy, mat z niewielką ilością błyszczących drobinek), nr 82 Carmelian (matowy beżowo-karmelowy z niewielką ilością błyszczących drobinek) - z kolekcji Moon;
nr 40 Amethyst (przepiękny lawendowy fiolet, z błyszczącymi drobinkami) - z kolekcji Earth;
nr 12 Gold (cudne pomarańczowawe, lśniące złoto), nr 19 Coral (jasny, delikatny, połyskujący róż) - z kolekcji Sun.


Od lewej (światło dzienne.): Lazurite, Gold, Carmelian, Coral, Amethyst, Malachite. 

Światło sztuczne - lampa błyskowa.
I z bliska:
Lazurite, Gold, Carmelian,
Coral, Amethyst, Malachite.



Prawda, że piękne kolory? :)

To pora na swatche! Kolorów nie wzmacniałam graficznie, na żywo są nieco bardziej intensywne, ale odcienie na zdjęciach są takie jakie były w rzeczywistości. Nie wiedziałam, ile to roboty jest ze zrobieniem swatchy, teraz wiem i jeszcze bardziej Was drogie koleżanki blogerki podziwiam za tak świetne zdjęcia. Mam nadzieję, że moje jakoś ujdą ;)

Pierwsze swatche zrobiłam muskając naprawdę delikatnie pyłek palcem/mokrym pędzlem. Góra - na sucho, dół na mokro.

Światło dzienne, bez wzmacniania graficznego kolorów.
Z lampą

I jeszcze zbliżeniach w wersji na mokro (malutko cienia a taki efekt!):



Drugie swatche na bazie (Hean Stay on), ilość - mniej więcej taka, jakiej używam nakładając cień na powiekę, maźnięte EcoToolsem raz. I co, WOW? :D

Światło dzienne, od lewej: Lazurite, Gold, Carmelian, Coral, Amethyst, Malachite.
Z lampą błyskową.

Cienie otrzymałam w ramach współpracy z Panią Dorotą ze sklepu Futurosa.net



I jak Wam się podobają? Któryś odcień szczególnie Was zachwycił? Jak myślicie, które cienie są już moimi ulubieńcami? :D
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...