Witajcie,
dziś bez stepiku, bo nie zdążyłam go zmalować, ale za to makijaż jest! I to nie byle jaki, bo nieco bardziej kolorowy i błyszczący. Tym razem postawiłam na wibrujący fiolet (na zdjęciach nieco stracił na uroku, więc musicie mi uwierzyć na słowo, że na żywo dosłownie wibruje!) pochodzący z paletki Technic Electric, cudo to przyciemniłam perłowym fioletem z paletki Sleek Bad Girl. Całość makijażu przełamałam odcieniami złota i miedzi - tak więc, takie lekko miedziany cień (Technic Electric) nałożyłam na załamanie, łącząc z fioletem i roztarłam ku górze, wewnętrzne kąciki potraktowałam delikatnym kremowo-złotawym cieniem z paletki Sleek Glory (ten pierwszy od lewej u góry). Dolna powieka to odrobina fioletu (Bad Girl), mocno roztarta dużą ilością złota (Sleek Storm) - i tu złotka nanosimy dużą i grubą ilość - świetnie ono podkreśla i rozświetla oczy! Nie mogłam darować sobie kreski, tak więc jest, w miarę delikatna czarna, skierowana do góry z małym "ptaszkiem" ^^, ale ale, dodałam też króciutką złotą, brokatową kreskę - idąc od linii dolnej powieki, skierowałam ją ku górze i namalowałam tuż pod czarną kreseczką. Fajny efekt? Mnie się strasznie podoba. Linię wodną przyciemniłam czarną kredką, mocno wytuszowałam rzęsy pogrubiającą maskarą. Dosyć gadania, pora na makijaż!