Witajcie,
zieleń w makijażu to szalenie trudny i, co tu się oszukiwać, wyjątkowo mało pożądany kolor. Okazuje się, że mało kto go toleruje, a jeszcze mniej osób lubi. Cóż, jestem jedną z tych nielicznych - osobiście zieleń na swoim oku lubię bardzo! Szczególnie taką chłodną, świeżą, trawiastą i pełną życia. A skoro już zielenię powieki, to szaleję dalej i bawię się barwami. Tym razem dumnie stwierdzam, że połączenie zieleni z odrobiną morskości oraz z głębokim, śliwkowym fioletem to strzał w dziesiątkę! Do tego soczyście różowe, lekko neonowe usta i mamy kombinację wyjątkową, wyjątkowo... intensywną! :) Mam nadzieję, że spodoba się Wam równie mocno jak mnie!