czwartek, 27 grudnia 2012

Kolorówka: Boska czerwień na ustach od Max Factor - Ruby Tuesday

Witajcie,

tym razem kolorówka! Chwilowo przestaję Was zamęczać makijażami, a napiszę kilka słów o szmince, która siłą rzeczy skradła moje serce, powaliła mnie na kolana i z którą się nie rozstanę i rozstawać nie potrafię. Mowa o mojej pierwsze praktycznie, cudownej czerwieni - Max Factor z serii Colour Elixir w odcieniu Ruby Tuesday 715, którą otrzymałam od Max Factor Polska za wyróżniony makijaż ;)



Cena: ok. 30 zł
Dostępność: Bardzo dobra, wszelakie drogerie np. niektóre Rossmanny, Natura itd.
Pojemność: 3 bardzo wydajne gramy

Z opisu producenta:
Chcesz, by Twoje usta były zawsze gładkie, miękkie i pięknie podkreślone kolorem? Jeśli tak, to właśnie znalazłaś na to sposób – nową pomadkę Colour Elixir od Max Factor. To pomadka składająca się w 60% z emolientów zmiękczających skórę, substancji odżywiających i antyoksydantów, takich jak witamina E; to dzięki nim, zaledwie po 7 dniach poczujesz i zobaczysz różnicę. Podczas nakładania pomadki, jej składniki aktywnie nawilżają i wygładzają usta, dzięki czemu kolor tak pięknie się na nich prezentuje. *vs usta nieumalowane


I cóż, pierwsze co mnie zachwyciło to opakowanie. Dopracowane w każdym calu. Złote i cudowne. Zresztą same spójrzcie! Tak, tak, poczułam lekki powiew luksusu. Spód szminki jest nie tylko oznaczony nazwą pomadki i jej numerem, ale również... jej kolorem - mamy niezły, i naprawdę dobrze oddany, podgląd na kolor mazidła. 



Czerwone to mazidło (tak, czerwone, pomimo że na stronie Max Factor w miniaturce wygląda po prostu jak róż), ma również na grzbiecie piękne X tłoczenie. Szminka wysuwa się bezproblemowo, odpowiednio gładko - nic się nie zacina, nie zawadza itp.





Odcień to piękna, głęboka czerwień, całkowicie kremowa. Podbicie ma różowe, powiedziałabym że wręcz rubinowe (nazwa bardzo trafiona!). Odcień jest średni, nie jest jasny, choć odrobinę neonowy, do ciemnych też go nie zaliczę. 


Ma naprawdę dobrą pigmentację, choć żeby uzyskać mocny efekt czerwieni (z jak najmniejszą ilością różu - czyli taki, o jakim zawsze marzyłam), trzeba machnąć szminką jeszcze ze dwa razy ;)

Szminka jest dobrze zbita, nie powinna się łamać, rozpływać czy robić innych psikusów, ale jednocześnie jest na tyle kremowa i miękka, że gładko sunie po ustach, pozostawiając je piękne i kuszące. Nie podkreśla suchych skórek, raczej nie wysusza (choć jak wiadomo, najlepiej usta dodatkowo nawilżać balsamami), delikatnie wygładza usta i może faktycznie (jak twierdzi producent) trochę je pielęgnuje. Ma delikatny, przyjemnie słodki (budyniowy?) zapach, brak smaku.





Na ustach prezentuje się niesamowicie! Jest tak intensywna i kusząca, że trudno oderwać od niej wzrok!

Nałożenie jej wymaga trochę wprawy (której jeszcze, jak widzicie, nie posiadam) albo i też konturówki :)
A i tak najlepsza jest w niej trwałość - bez jedzenia i picia będzie to spokojnie 5 godzin i więcej, po piciu nie znika, wręcz przeciwnie, trzyma się całkiem nieźle, po jedzeniu odrobinę blednie i blednie, schodzi bardzo równomiernie, ale i tak pozostawia po sobie nutkę koloru (potrafi też zabarwić bardziej suche miejsca).




Jestem z niej szalenie zadowolona, tak bardzo, że aż powędrowała na moje małe i wąskie usta (a co tam!) na Wigilijną kolację u rodzinki :) I co? Sprawdziła się oczywiście!

Mam chęć na inne odcienie, gama kolorów jest dość klasyczna, ale myślę, że spokojnie znajdę tam jeszcze niejedną perełkę (może będzie to 711 albo 833? albo wszystkie...) :)


A jak Wam się podoba? Macie swoje ulubione czerwone szminki? :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...