niedziela, 27 stycznia 2013

(Aktualizacja) O włosach malowaniu - jasny brąz by Palette Salon Colors

Witajcie,

21 grudnia 2012
jakiś czas temu od Pani Asi z Henkela otrzymałam propozycję wypróbowania nowej farby do włosów - Palette Salon Colors (cena ok. 20 zł - obecnie w promocjach po 14,99 zł!). I jako że od dawna zbierałam się, żeby w końcu przyciemnić swoje piórka, zdecydowałam się na odcień 5-0 czyli jasny brąz

Dodam jeszcze, że otrzymałam możliwość wyboru dwóch farb, więc drugą wzięłam dla mamusi (która swoją drogą, bała się użyć farby przede mną, cwaniara :P) - również jasny brąz :)



Gwoli ścisłości - farbowałam włosy w życiu dotychczas tylko dwa razy. Za pierwszym razem przesadziłam z "ciemnością" koloru, gdyż wybrałam ciemny brąz, który w efekcie wyglądał jak czerń... Za drugim razem było znacznie gorzej, bo padło na czekoladę, a jako że farbę na głowie trzymałam zbyt długo... włosy wyszły rudawe - co gorsza, z kolejnymi myciami były coraz to bardziej jasne i rude (a niestety w rudościach mi zupełnie nie do twarzy) - tak więc zapuszczałam swoje mega odrosty i ostatnio mogłyście podziwiać resztki owego farbowania na moich włosach, tak mniej więcej od brody w dół (pewnie się zastanawiałyście, czemu mam takie dziwne cieniowane piórka..., oto odpowiedź).

Skład:


Z takimi więc doświadczeniami, których nie można nazwać wielkimi, przystąpiłam w końcu do działania. Moje przeciągłe "pomooooooocy!" sprawiło, że bratu zmiękło serce i wsparł mnie w owym farbowaniu (serio.). Hyhy, trochę śmiechu przy tym było, w każdym razie, jakoś się udało :P

Ale wspomnieć jeszcze muszę kilkoma słowami o farbie - w opakowaniu otrzymujemy buteleczkę z aplikatorem i emulsją rozwijającą, tubkę z farbą, saszetkę odżywką, dwie pary rękawiczek i sensowną instrukcję obsługi. Tubkę musimy wycisnąć do buteleczki z emulsją, wymieszać porządnie i od razu przejść do nakładania farby na włosy, pasmo po paśmie.


Z tym było nieco problemów, nie to, że aplikator jest niewygodny czy coś, wręcz przeciwnie, to kwestia męskiego podejścia i wiary w to, że moje włosy powinno się jeszcze dodatkowo porządnie rozczesać w trakcie farbowania (włosy które wypadły mi po owym stwierdzeniu, nie przyznają tej wierze słuszności), czy też faktu, że... cóż, mówi Wam coś równomiernie? A i owszem. Ja mam "trochę tu, trochę tam" :)

Kilkadziesiąt minut oczekiwania spędziłam zastanawiając się, czy będę krukiem, czy też nie... (farbę kładliśmy na całą długość włosów, na te 30 minut "trzymania" jej na głowie).


I pora na efekt końcowy. Tak wyglądały mniej więcej moje włosy przed farbowaniem (które w świetle sztucznym coraz bardziej wyglądały jak zielone...):

A tak, wyglądają teraz (pierwsze zdj. po jednym myciu, kolejne po dwóch - jeszcze odrobinę zjaśnieją i dojdą do siebie):

Z lampą:

I jak Wam się podoba? Bo mnie szalenie!

Na zdjęciach tego nie widać dokładnie, ale kolor wyszedł mi taki, jaki powinien (jaki widać na rozpisce na opakowaniu) - jestem ogromnie z tego faktu zadowolona, krukiem nie jestem! Wynikiem "trochę tu, trochę tam" jest to, że włosy mam odrobinę cieniowane - niemniej jednak i z tego się cieszę, w końcu wyglądają teraz bardzo naturalnie. Jedynie mam nadzieję, że kolor utrzyma się na moich włosach jak najmożliwiej długo - i w tym kierunku rozpoczęłam już oczywiście ich pielęgnację (seria kakaowa Ziaja poszła w ruch!).

Post zaktualizuję po kilku tygodniach, żeby donieść Wam o stanie moich włosów, jak również o postępach w farbowaniu mojej mamy, która w tej kwestii jest już jakoby weteranką. Musiałam się jednak już pochwalić zmianą koloru :))

I co, do twarzy mi? :P
Znacie tę serie farb Palette, co o nich sądzicie?

Aktualizacja 27 stycznia 2013

Po miesiącu przyszła pora na aktualizację "farbowanego" posta. Kolor trochę się zmył, można powiedzieć, że się ustabilizował i od pewnego czasu wygląda właśnie tak, jak na zdjęciach poniżej. Na szczęście nie zrobiły się rude refleksy (nie czerwone! yeah, ostatnim razem po czekoladzie zrobił mi się niezły koszmarek), za to wyszły na wierzch takie lekko w blondzie ;) - włosy więc są teraz cieplejsze niż na początku po farbowaniu, zyskały na życiu - ale w sumie wolałam mieć tę smutną, mocno chłodną wersję. Pierwszych odrostów u mnie nie widać, moje naturalne włosy są może nieco jaśniejsze i bardziej szarawe. Jak też widzicie, blask powrócił, włosy nie są mocno zniszczone. Farbować będę dalej, a co! Może tym razem... średni brąz?

Jeśli chodzi o moją rodzicielkę z koloru jest zadowolona nieco bardziej niż ja, bo właśnie taki odcień, który tu prezentuję, podoba jej się najbardziej (przypominam, miała tę samą). Nie miała większych zastrzeżeń do farby, prócz aplikatora - według niej jest niewygodny i woli jednak farbę nakładać pędzelkiem (nie, wcale nie chlapie nią dookoła). Podoba jej się, że włosy nie mają jednolitego koloru, ma swoje ukochane pasemka bez robienia pasemek. Siwe włosy raczej miała pokryte, albo nie zauważyła tych niedofarbowanych ;)







I to by było na tyle. Do następnego farbowania ;D

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...