Witajcie,
podczas takich okropnych upałów, myśl o zmalowaniu makijażu schodzi na dalszy plan. Na pewno wyprzedzają ją myśli o zimie, zanurzeniu się po szyję w wodzie z lodem, czy też zapadnięcie w sen letni i "przelatowanie" do jesieni. W każdym razie, w głowie kłębią się setki pomysłów co do nowych tworów, które niespożyte, uciekną w jej głąb najdalszy i najciemniejszy, żebym za Chiny nie mogła sobie przypomnieć tego fajnego makijażu, na który wpadłam. Poniżej więc jeden z pomysłów, który nie przepadł i wyłonił się, ba! urodził nawet i ujrzał światło dzienne. Teraz ujrzy internety ;))
Mejkap jest bardzo prosty, na ciepłej, beżowej bazie - taki lekki dymek, mocna, jasnozielona, metaliczna kreska, która staje się bohaterem całego tego zajścia. Do tego przyciemniona linia wodna (ja w innym wypadku wyglądam na chorą) i wytuszowane mocno rzęsy. Nie zapominamy oczywiście też o podkreśleniu brwi - wedle upodobań.
Użyłam cieni Makeup Geek i z tejże firmy boskie linera w żelu Mystic.