Witajcie,
tym razem nietypowo, coś innego, coś lekko szalonego i niekoniecznie do noszenia (choć oczywiście - do odważnych świat należy!). A więc - bazą dzisiejszego makijażu jest śliwkowy dymek z nutą błękitu na dolnej powiece, a akcentem, który ma zwracać uwagę - mocna, biała kreska!
Do stworzenia tego makijażu użyłam kosmetyków mineralnych Era Minerals i białego linera ZOEVA A-Capella - pełna lista jak zawsze na końcu notki. Jeśli jesteście ciekawi, jak zmalować taki mejkap oczu, zapraszam na stepik!
1. Na czystą powiekę nakładamy bazę pod cienie (MIYO), w razie potrzeby delikatnie przypudrowujemy ją niewielką ilością pudru, najlepiej transparentnego. Podkreślamy brwi zgodnie z naszym rytuałem.
Kącik wewnętrzny i miejsce pod brwią traktujemy odrobiną cielistego, matowego albo delikatnie satynowego cienia - Era Minerals Twinkle Gossamer.
2. Na całą powiekę ruchomą, zostawiając w spokoju kąciki wewnętrzne, i nieco wyciągając cień do załamania, nakładamy śliwkowy, burgundowy bądź bordowy cień - u mnie piękny Era Minerals Twinkle Brave Heart, który jak widzicie na zdjęciach w sztucznym świetle wygląda jak bordo, choć w rzeczywistości to cudowna, ciepła śliwka.
3. Ten sam cień nakładamy małym, kulkowym pędzelkiem również na dolną powiekę - mniej więcej do połowy oka, lub nieco dalej.
4. Za pomocą pędzelka do rozcierania, wcieramy w załamanie, jednocześnie rozcierając bordowy cień, neutralny beżowy cień (KOBO Caffe Latte). Granice nałożonych już cieni rozcieramy (My Secret 505), dokładamy jasnego cienia na kąciki wewnętrzne, poprawiamy płynność granic między cieniami.
5. Dla urozmaicenia makijażu, w pozostawionym wcześniej (w punkcie 3) miejscu, nakładamy odrobinę błękitu - Era Minerals Jewel Dreamer.
6. Linię wodną malujemy białą kredką (NYX Milk), a na górnej powiece malujemy białą, niezbyt długą, ale za to dość grubą kreskę. Ja użyłam tutaj linera z ZOEVY A-Capella, ale oczywiście zawsze można połączyć biały cień z wodą lub duralinem, i taką kreskę zmalować równie łatwo.
7. Tuszujemy rzęsy, policzki delikatnie podkreślamy, a na usta nakładamy żywą pomadkę, żeby całość nie wyglądała zbyt smutno i trupio.
Tutaj efekt wyszedł jednak nieco trupio ;) Po zrobieniu zdjęć stwierdziłam, że odrobina czerni w formie kreski na górnej linii wodnej sprawiła by, że cały makijaż wyglądałby o niebo lepiej! Ale co się pobawiłam, to pobawiłam ;) Mam nadzieję, że mimo wszystko się Wam spodoba!
Użyłam:
twarz: podkład Era Minerals Golden Light, korektor Olive Green, bronzer The Balm Bahama Mama, rozświetlacz The Balm Mary-Lou, róż Sleek Antique,
oczy: baza MIYO, cienie mineralne Era Minerals - Gossamer, Brave Heart, Dreamer, biały liner ZOEVA A-Capella, kredka NYX Milk, tusz My Secret Create Your Lashes, My Secret 505, cień KOBO Caffe Latte, brwi - Maybelline Permanent Taupe i Inglot 378,
usta: pomadka Lily Lolo Passion Pink.
***
Co myślicie o białych kreskach? Odważyłybyście się na taki makijaż? :)