Witajcie,
jak pewnie wiecie, baza pod cienie jest u mnie kosmetykiem niezbędnym. Nie dość że mam lekko przetłuszczające się powieki to jeszcze do tego opadające. U mnie cienie solo się po prostu nie trzymają, najlepsze jakie by one nie były. Dlatego nie maluję więc NIGDY powiek cieniami, jeśli nie nałożę uprzednio na nie bazy pod cienie. Długi czas (można tak powiedzieć, bo ponad rok) używałam bazy Hean Stay On - taniej, wydajnej, fajnie podbijającej cienie i cóż, dość niezłej ale nie bez wad. Potem miałam przyjemność z Grashką, której na początku nie lubiłam, a potem polubiłam mocno. Aż w końcu przyszedł czas na zakup słynnych DAX Cashmere oraz dzisiejszej bohaterki bazy Artdeco.
5 ml bazy zamknięte jest w malutkim, ładnym, czarnym, plastikowym słoiczku. Niestety zbyt wąskim, by przez cały czas docierania do dna, wydobywać ją bez przeszkód. Niby można później wspomagać się pędzelkiem. Ja obecnie dotarłam do połowy słoiczka i już mam problemy, by nie zahaczyć o bazę paznokciami.