Witam kochane Was w rok po tym jak postanowiłam, nie wiedzieć czemu, pod wpływem jakiegoś magicznego impulsu... założyć bloga i stać się częścią tego świata. Było niewinnie, było dziwnie... potrzebowałam jakichś wrażeń, oglądając różne paletki cieni na Allegro spostrzegłam niezwykle kompozycje kolorystyczne, tak i to były właśnie Sleeki. Mój wybór padł na Storm, która, cóż, miała się nadawać zarówno do pracy jak i na wyjście. Zaczęłam zabawę. Wcześniej była tylko kredka i korektor, z czasem w liceum zaczęłam "kreskować" oczy, potem w połowie studiów poszedł w ruch tusz... ale to co się stało ze mną w okolicach 23 września roku poprzedniego przechodzi ludzkie pojęcia... I to nie tylko dlatego, że niedługo po Storm zakupiłam również Bad Girl i pierwsze róże Suede i Pomegranate, ale również dlatego, że z jakiejś uciszonej potrzeby zapragnęłam jakiegoś szaleństwa, zapragnęłam kolorów, które rozweseliłyby moje ponure myśli i dały swego rodzaju orzeźwienie. Rozpoczęłam więc szaleństwa z makijażem. Chciałam się nauczyć malować, chciałam się rozwijać w dziedzinie, o której wcześniej nie miałam bladego pojęcia, potrzebowałam swojego miejsca, gdzie pielęgnowałabym tę kolorową i twórczą cząstkę siebie, a gdzie otrzymałabym pomoc i cenne rady - tak powstał ten blog. I choć wiele się od tego czasu zmieniło, wiele Sleeków przybyło (wspominam wciąż o nich, bo są nierozerwalną częścią tego etapu w moim życiu), i choć były wzloty i upadki, a także wiele wątpliwości, wiem jedno - ten blog dał mi naprawdę wiele. Nie dość, że trzyma mnie pionowo, gdy los sobie ze mnie kpi, to jeszcze poznałam dzięki niemu wiele fantastycznych osób! No i nie wspomnę już o moim ostatnio niesamowitym szczęściu do gier losowych ;P I tak sobie myślę, jeśli są tu osoby, które jeszcze się zastanawiają nad tym, czy pisać, odpowiem - TAK, pisać! To będzie Wasze miejsce, Wasza cząstka, pielęgnujcie ją, a dostarczy Wam wiele radości i satysfakcji. Tak jak mnie, tak jak wielu z nas :) Myślę, że dobrze rozumiecie o co mi chodzi.
Rok temu (i 8 palet i 4 róże Sleeka temu), pod wpływem impulsu założyłam blog. Minął rok, kiedy to przewinęło się przez niego mnóstwo niesamowitych, przemiłych, cudownych i inspirujących ludzi, którzy wracają, wspierają, z którymi nawiązuję znajomości również w tzw. realu - to wyświechtane "dzięki Wam" teraz mi towarzyszy - dziękuję Wam kochani, że jesteście :*