poniedziałek, 22 czerwca 2015

Cwana kredka do brwi: Maybelline Brow Satin - Dark Brown

Witam,

możecie wierzyć lub nie, ale nigdy wcześniej nie miałam kredki do brwi! Zabawę z podkreślaniem ich rozpoczęłam zdaje się od cieni - i tak już zostało. Miałam też krótkie przygody z żelowymi formułami (choćby ze słynnym cieniem Maybelline Permanent Taupe), niekoniecznie po drodze mi z farbkami, zatem padło w końcu na kredkę. I to kredkę nie byle jaką, bo nowość marki Maybelline - Brow Satin, czyli dość nietypową, podwójną cwaniarę ;)



Cały trik polega na tym, że z jednej strony pod zdejmowaną skuwką kryje się automatyczna kredka, która ma służyć do rysowania pojedynczych włosków, z drugiej zaś pod odkręcaną, znajduje się stożkowata gąbeczka nasączona cieniem, którym powinno się utrwalić nałożoną wcześniej kredkę.


Posiadam odcień Dark Brown, który idealnie właściwie pasuje do koloru moich naturalnych brwi, dzięki czemu uzyskuję upragniony efekt. O ile ten odcień brązu, ciemniejszego (ale nie takiego wpadającego w czerń), dość chłodnego (nie szarawego, ale bez ciepłych domieszek) jest naprawdę świetny i bardzo przypadł mi do gustu, tak zalecane stosowanie kredki w duopaku - niekoniecznie.

Po pierwsze, kredką wcale nie jest tak łatwo narysować pojedyncze włoski, pomimo że jest dość twarda, w przeciwieństwie do wielu kredek przeznaczonych do powiek, nie jest taka miękka, a zbita, choć co do pigmentacji doczepić się raczej nie mogę - jest akurat, to jej średnica siłą rzeczy do tego celu jest dla mnie za duża. Po drugie, podczas gruntowania kredki, załączonym cieniem w gąbeczce, w odpowiadającym kredce kolorze - niestety tworzą się drobne, ale według mnie zbyt widoczne, grudki.


Odcień na zdjęciach uparcie chce wyglądać bardziej oliwkowo, niż jest w rzeczywistości. Przez zakupem - lepiej sprawdźcie testery, dla pewności, że to jest Wasz właściwy wybór kolorystyczny :)

Dlatego też, do gruntowania kredki nie używam tego cienia, a czasem delikatnie gruntuję małą ilością transparentnego pudru (zwykle resztkami, po tym jak używam go do twarzy). Niemniej jednak, rzecz najważniejsza, kredką dokładnie, delikatnie przyciskając ją do skóry, zarysowuję swoje brwi, następnie za pomocą szczoteczki porządnie je wyczesuję. I taki efekt, jaki dają te działa, podoba mi się zdecydowanie najbardziej.

Latem do lżejszych makijaży wolę czasem jednak podkreślić je delikatniej, użyć jaśniejszego odcienia, albo... właśnie, mocniej wyczesać nadmiar produktu z brwi. Tutaj sprawa wygląda tak, że im mocniej wyczeszemy, większą ilość produktu - tym brwi stają się delikatniejsze, ale nadal ich właściwy kształt jest ładnie zarysowany (nie sposób wyczesać ją całą :D).

A tak u mnie wygląda dopieszczona wersja, zalecana przez producenta:

brwi przed malowaniem

z kredką

i z cieniem

w makijażu

Kredkę polubiłam ogromnie! Szczególnie chętnie po nią sięgam podczas malowania szybkiego makijażu dziennego, czy też kiedy mam brudny pędzelek do brwi i niekoniecznie zdążę go wyprać. Z cieniem po drugiej stronie tego cacka niekoniecznie się dobrze dogaduję. Sam produkt jednak, wbrew temu jest godny uwagi i warto się nim zainteresować. Szczególnie ze względu, nie tylko na piękne, naturalne odcienie, łatwość aplikacji, ale także na trwałość - nawet podczas upału, kredka trzyma się na skórze cały dzień, nienaruszona, nie rozmazana.


Kredkę tę możecie kupić w wielu drogeriach - dużych (Rossmann, Drogerie Natura oraz inne), jak i mniejszych, nawet w supermarketach, a także rzecz jasna w Internecie. Powinna kosztować ok. 27,99 zł.

A Wy czego najchętniej używacie do podkreślania swoich brwi? A może wciąż szukacie idealnego kosmetyku do tego celu?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...