piątek, 9 listopada 2012

Kolorówka: Kredka Skin79 Kick it Side - trembling blue

Witam,

dziś słów kilka o kredce firmy Skin79, którą zapewne wiele z Was zna albo chociaż kojarzy ze słynnymi BB kremami. Ta żelowa kredka pochodzi z nowej linii kosmetyków Kick it Side, zawierającej w sobie produkty do makijażu - w Polsce obecnie dostępne są kredki żelowe i lip tinty. Ja swoją, przepiękną trembling blue, otrzymałam do testów od sklepu internetowego AlleDrogeria.

Na początek kwestie "techniczne". Kredka zapakowana jest w uroczy i efektowny kartonik (słowo daję, chyba po raz pierwszy tak bardzo podoba mi się opakowanie), który widzicie na zdjęciach poniżej. Jest gruby i dobrej jakości, mamy pewność, że kredka dotrze do nas "cała i zdrowa". Na spodzie mamy opis producenta i wszelkie niezbędne informacje - na całe szczęście nie tylko po koreańsku, ale sklep umieścił też naklejkę z polskim tłumaczeniem (klik na zdjęcia - powiększają się).







Opis kredki:
Eyeliner z najnowszej, unikalnej i stylowej linii kosmetyków do makijażu Kick It Side koreańskiej marki Skin79. Dostępny w 5 fantastycznych kolorach pełnych głębi i splendoru!
Delikatna żelowa tekstura eyelinera ułatwia aplikację, a także blendowanie, rozcieranie i stopniowanie nasycenia koloru.
Zawarte w kredce masło shea, wyciąg z nagietka, ekstrakt w owoców borówki, olejek rumiankowy, olej z awokado oraz olejek z opuncji pielęgnuję, odżywiają i nawilżają delikatną skórę powieki podczas noszenia makijażu.
Wodoodporna formuła pozwala zachować pierwotny efekt na dłużej - bez smug i roztarć.
Wygodna forma ołówka pozwala na zastosowanie kosmetyku nie tylko jako eyelinera czy konturówki, ale także jako użycie go w formie cienia do powiek.
W zakończeniu ołówka ukryta jest sprytnie mała temperówka, dzięki której będziesz mogła kontrolować grubość linii zachowując właściwy kształt końcówki.
Waga netto: 0.6g
Termin trwałości: 12 miesięcy od otwarcia
Wskazówki: Po wykonaniu makijażu eyelinerem odczekaj 20-30s, aby kosmetyk mógł się utrwalić i zachować swoje właściwości.

Cena: 25,50 zł

Kredka zamknięta jest w dobrej jakości opakowaniu z plastiku z dość klarownym i eleganckim designem - nie ma żadnych problemów z jej wykręcaniem. Dodatkowo w jej zakończeniu ukryta jest mała temperówka, dzięki której możemy "regulować" grubość kredki. Tutaj wszystko gra.



Nowa kredka posiada również zabezpieczenie w formie naklejki naklejone na skuwce - dzięki której wiemy, że nie była wcześniej otwierana.





Jeśli chodzi o kolor - byłam nim mile zaskoczona. Spodziewałam się turkusu - otrzymałam piękny, lekko zgaszony morski odcień mocno wpadający w szmaragdowy. Zapewne wiecie, że uwielbiam takie kolory. Wzornik z końca opakowania kredki dość dobrze oddaje faktyczny odcień samej kredki. Zawiera ona także delikatne drobinki, które są widoczne i dają taki metaliczny efekt - bardzo ładnie się to prezentuje. 




Kredka sama w sobie jest dość twarda i suchawa - nie powiedziałabym więc, że jej aplikacja należy do najprzyjemniejszych. Niemniej jednak bez większych problemów można zaaplikować ją zarówno na nagą powiekę jak i umalowaną cieniami. Pigmentacja jest dobra, choć spokojnie można tę intensywność dawkować.

Największą zaletą jest jednak jej trwałość. Byłam wręcz przerażona, kiedy, tuż po jej otrzymaniu, wymalowałam sobie rękę - a kredka trzymała się na niej przez cały dzień bez naruszeń, pomimo tarcia i traktowania jej wodą z mydłem. Co gorsza nie chciała "zejść" nawet potraktowana mleczkiem do demakijażu (dopiero olej sobie z nią poradził). Na szczęście nie mam większych problemów ze zmyciem jej z powieki - schodzi tak jak eyelinery w żelu - choć potrzeba do tego oczywiście dobrego "zmywacza". 

Wracając do trwałości na powiekach - zarówno samotnie jak i w towarzystwie pełnego makijażu, kredka wytrzymywała cały dzień bez naruszeń - nie straszny jej pot, łzy, nie rozmazuje się i nie kruszy, przede wszystkim nie odbija - co dla mnie posiadaczki lekko opadających powiek jest ważne. Jakbym miała porównać to z linerami w żelu Essence, które swoją drogą bardzo lubię, to ta kredka jest zdecydowanie trwalsza. 

Można ją używać nie tylko do robienia kresek (tak jak Wam tu pokazuję), ale nim zastygnie w ciągu 20-30 sekund, można ją spokojnie rozetrzeć. Po zastygnięciu jednak nic jej już nie ruszy. 




Ja jestem na tak. Pomimo faktu, że niekoniecznie łatwo się ją nakłada, piękny kolor, metaliczny efekt i przede wszystkim świetna trwałość sprawiają, że kredkę warto mieć. Obawiam się jedynie tego, że za szybko mi się skończy (gramatura jest dość mała, jakbym tak porównywała ją np. z żelowymi linerami - a porównuję bo ta kredka to właściwie wodoodporny liner), niemniej jednak nie zauważyłam do tej pory ogromnego zużycia, choć męczyłam ją niemiłosiernie przez tydzień. A żeby tak jeszcze trochę ponarzekać - brakuje mi w ofercie kredek matowych, bezdrobinkowych - to byłby hit. ;)


Zapraszam Was też do Panny Joanny, która to testowała odcień Secrete Khaki, a także niedługo do koleżanek blogerek, posiadających pozostałe odcienie.

EDIT: A tu brązowa ;)


A może miałyście już styczność z tymi kredkami albo innymi żelowymi? Jakie są Wasze ulubione?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...