poniedziałek, 11 marca 2013

Kolorówka: Eyeliner w pisaku Grashka

Witam Was,

pora na przedstawienie drugiego spośród trzech produktów marki Grashka, które wpadły w moje ręce. Ostatnim produktem będzie maskara, wyczekujcie notki!

Dziś jednak niezbyt radosny post o eyelinerze w pisaku. Przyznaję, że nie spodziewałam się po nim wielkich rewelacji, ale mimo wszystko mocno się nim rozczarowałam. Dlaczego? Już wyjaśniam.





Dostępność: drogeria internetowy Igruszka.pl - TUTAJ.
Pojemność: Jedynie 0,8 ml
Cena: obecnie 12,90 zł (normalnie 14,90 zł)


Pisak jest wygodny w użyciu, nawet delikatnie elastyczny, niby namalowanie nim kreski czy to cienkiej czy grubszej nie powinno stanowić żadnego problemu. I tak też sądziłam po pierwszym użyciu. Liner na ręku prezentował się całkiem nieźle, na powiece też nie było tak źle... ALE po paru godzinach zaczął się już kserować, i to przy pełnym makijażu (baza, mnóstwo cieni itd.), co nie powinno się zdarzać, z żadnymi moimi linerami się nie zdarza nigdy. 



Cóż, postanowiłam dać mu oczywiście kolejną szansę... i kolejną, i kolejną. Testowałam go więc w różnych warunkach - na pełnym makijażu, na lekkim makijażu, na nagiej powiece itd.. Niestety, najlepiej się sprawdził w pełnym makijażu - bo "jedynie" kserował. Z każdą inną wersją było tylko gorzej. Przy lżejszym kserowanie się nasilało i pojawiało rozmazywanie, na nagiej powiece rozmazywał się już do upadłego. A w końcu przetłuszczających się powiek nie mam (czasem jedynie wariują :P).

Co więcej, już po kilku zmalowanych kreskach liner stracił jeszcze bardziej na kolorze, od szarawej czerni przeszedł w... brąz. I to jeszcze słabo kryjący brąz. Coś takiego!

I jeszcze ta mała pojemność. Może jeszcze sprawdziłby się u dziewcząt, które kreski malują od wielkiego dzwonu... ale przy tej jakości lepiej po niego nie sięgać...


Tuż po pomalowaniu, ekhem, tym brązowym linerem. Widać słabą pigmentację pomimo fakt, że kreskę kilkakrotnie poprawiałam.

Już po godzinie-dwóch kreska się kseruje, rozmazuje (szkoda, że tego dokładnie nie widać), a dalej było już tylko gorzej... :(

Ze zmywaniem oczywiście nie ma żadnych problemów, tym bardziej, że kreskówka sama się zmywa... ;)


Podsumowując - jakość do poprawy! Bo pomimo ładnego opakowania i tak najbardziej liczy się WNĘTRZE, a to niestety zawiodło na całej długości.


Znacie już produkty marki Grashka? Macie swój ulubiony liner?


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...