sobota, 9 marca 2013

Kolorówka: Bundle Monster Travel Palette

Witam Was,

nareszcie nadeszła pora... na przedstawienie Wam z bliska palety do makijażu Bundle Monster Travel Palette. Część z Was czekała na ten post, postarałam się więc aby był wystarczająco wyczerpujący. Tak więc na pierwszy rzut idzie opis paletki, swatche a na końcu... makijaże oczywiście! Zapraszam do lektury :)






Cena: 19,99 $
Dostępność: BundleMonster.com, dokładniej TUTAJ.



Skład:


Paleta zaskoczyła mnie trochę swoją wielkością, nie wiem czemu w końcu "travel" w nazwie wskazuje na coś małego i poręcznego - i tak też jest, ma ona mniej więcej wielkość zeszytu A5. Lekka, bo zrobiona z plastiku, z prześwietnym zwierzęcym wzorkiem na okładce, który o dziwo na żywo wcale nie wydaje się być kiczowaty, zamyka się zdaje się na magnes i z zamknięciem tym nie ma żadnych problemów. 




Zawiera w sobie większość potrzebnych mazideł do wykonania podstawowego makijażu dziennego: przeróżne cienie do powiek w liczbie 40 sztuk o perłowym wykończeniu w jasnych barwach, 20 błyszczyków do ust, cztery rozświetlacze, cztery róże do policzków i cztery pudry - dwa jasne, jeden ciemniejszy oliwkowy i jeden bardzo ciemny, który może się nadać spokojnie jako bronzer, a także kilka aplikatorów.








Muszę przyznać, że paleta prezentuje się bardzo fajnie i dlatego też tak bardzo cieszyłam się na nią. Swoją drogą dostawa trwała tylko jakieś 4-5 dni! Jak tylko ją otworzyłam... cóż, wpierw musiałam zrobić te wszystkie ładne zdjęcia i przystąpić do malowania. Po paru tygodniach jej mniejszego lub większego używania, mogę Wam już powiedzieć o niej nieco więcej.




Rozświetlacze - mamy cztery, choć dla mnie typowym rozświetlaczem jest tylko ten jeden kremowy u góry i to jego polubiłam najbardziej. Świetnie się sprawdza na buźce, ładnie podkreśla kości policzkowe - ma nienachanalny i dość jednolity połysk. Oczywiście do rozświetlania oczu nadaje się równie dobrze. Ma dość dobrą pigmentację (choć nie widać tego na swatchu, najlepszą z całej czwórki). 

Następne dwa to dla mnie bardziej cienie do oczu niż rozświetlacze. Ja jednak mam bladą cerę, przy ciemniejszych spełniłyby się i w tej roli. Pigmentację mają nieco słabszą, ale są dość dobrze widoczne na powiece. 

Ostatni różowy to dość fajny, rozświetlający róż do policzków. Wszystkie dobrze się nabierają na pędzel, choć nie każdy - są w końcu niewielkich rozmiarów. Raczej nie osypują się przy nabieraniu i nakładaniu, trwałość równieżna plus.




Róże - są cztery, z czego dwa (pierwszy od lewej i trzeci) dość podobne do siebie. Mają bardzo fajną jedwabistą konsystencję, choć przy nakładaniu nieco się osypują - trzeba więc pamiętać, żeby strzepać ich nadmiar przed nałożeniem na policzki. Pierwszy i trzeci to różane odcienie, dość ciepłe, pięknie ożywiają cerę - nie są płaskie, matowe, a delikatnie satynowe.
Drugi w kolejce bardzo polubiłam, to taki chłodny, jasny, lekko przybrudzony róż typu nude - nieco bardziej satynowy niż poprzednie.
Ostatni to istna żarówka - mocny, chłodny, cukierkowy róż, osypuje się odrobinę mocniej niż pozostałe, ma też trochę więcej rozświetlających drobinek.
Wszystkie dobrze się aplikuje, choć trzeba trochę uważać, bo pigmentacja jest dobra 
- nie miałam też problemów z ich rozcieraniem (flat top sprawdza się doskonale). Trwałość i tu bardzo fajna, przetrwały na moich policzkach niemal nienaruszone do demakijażu, może trochę bledsze niż tuż po nałożeniu. Muszę przyznać, że się z nimi polubiłam.


Pudry - od lewej ciepły, żółtawy i bardzo jasny sprawdził się nawet u mnie, kolejny chłodniejszy, wpadający w róż. Oba sprawdzają się u mnie w makijażu, często je ze sobą mieszam, żeby uzyskać neutralny odcień.
Oliwkowy może się przydać przy lekkim konturowaniu twarzy, a ostatni średni brąz przy mocniejszym. I tu znów, konsystencja jest całkiem fajna, jedwabista w dotyku, pudry pylą przy nakładaniu, są matowe - ale nie jest to taki bardzo płaski, sztuczny mat. Używam ich zwykle do utrwalania makijażu - większych problemów ze świeceniem się skóry nie mam, nie sprawdzałam więc czasu matowienia.  






I tuż jeszcze zbliżenie z osobna na róże (prawda że śliczne?) i pudry.




Błyszczyki - okazały się bardzo fajne w użyciu, choć jest ich malutko (nie, nie rodzajów, malutka gramatura). Szczególnie ucieszyły mnie te nadające kolor - mają śliczne odcienie i utrzymują się na ustach przez jakąś godzinę. Niektóre są gęstsze od innych i przez to wydajniejsze, te rzadsze starczą niestety na kilka aplikacji.

  
  
  


Cienie do powiek - muszę przyznać, że się na nich zawiodłam. Kolory na zdjęciach w sklepie wygląda na żywe, mocne, soczyste... i owszem, na moich zdjęciach z lampą również. W rzeczywistości są jednak mocno rozbielone, pastelowe. Co więcej pigmentacja niektórych cieni pozostawia wiele do życzenia, co też widać na poniższych swatchach. Pigmentację najmocniejszych odcieni oceniłabym na "lekko" średnią. Mają też dziwną konsystencję, taką jakby "puszystą", co jednak nie wróżyło dobrze, bo potrafią się nieźle osypywać podczas nakładania. Na powiece odcienie giną jeszcze bardziej, żeby uzyskać mocniejszy efekt i pokazać Wam jakiekolwiek makijaże z ich użyciem, musiałam nałożyć ich całkiem sporą ilość i wklepywać. Z trwałością myślę, że problemów nie ma - na bazie trzymają porządnie.










Zmalowałam dla Was też kilka makijaży różnego typu z użyciem tej palety - od dzienniaczka, przez nieco mocniejszy i kolorowszy do istnej papugi :) 



#1 Delikatny dzienny w stonowanych barwach z nieco mocniejszymi ustami.
 






#2 Zielono-brązowy z ustami nude.
 







#3 Miedziano granatowy z lekko pomarańczowymi ustami (błyszczyki te na ustach przybierają i tak naturalne odcienie).







#4 Obiecana papuga - cytrynowo-czerwono-fioletowo-błękitna i różowe usta.
 






Podsumowując - paleta zdałaby egzamin u wielbicielek naturalnych, dziennych makijaży i fanek pastelowych pereł na powiekach, które często podróżują. Albo też u dziewcząt dopiero zaczynających przygodę z makijażem :) Jeśli o mnie chodzi, cieniami jestem zawiedziona, błyszczyki są okej, za to spodobały mi się bardzo pudry, róże i rozświetlacze i to ich z całej palety używam najczęściej.

Paletkę do makijażu otrzymałam od BundleMonster, których to możecie znaleźć pod poniższymi adresami:





A Wam jak się podoba ta paletka? Przypadła Wam do gustu, czy nie koniecznie?


PS. Przepraszam na małą czcionkę, za nich nie chce wrócić w tym poście do stanu poprzedniego... Wrrr.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...