piątek, 7 lutego 2014

Pielęgnacyjnie w styczniu

Witajcie,

od pewnego czasu mój blog stał się niemal wyłącznie makijażowo-kolorówkowy, coraz rzadziej piszę na nim o pielęgnacji i innych kwestiach. Tak jak mój blog nigdy nie nabierze charakteru lajfstajlowego, tak nie jest i raczej nie będzie stroną, z której będziecie się mogły czegoś nauczyć w dziedzinie dbania o siebie od tej niewidocznej strony - sama jestem w tych kwestiach laikiem, wolę więc na razie uczyć się niż nauczać.

Mam jednak czasami ochotę podzielić się z Wami spostrzeżeniami dotyczącymi pewnych produktów, a także zapytać Was o zdanie, poczytać Wasze porady. Stwierdziłam więc, że nie będę Was zamęczać natłokiem pielęgnacyjnych postów, tym bardziej, że nie jestem jakoś specjalnie uzdolniona w opisywaniu tego typu produktów (przynajmniej nie tak mocno jak niektóre blogerki ;)), nie kończyłam kosmetologii, nie znam się także na składach (i jestem strasznie leniwa w tej dziedzinie) - nie będę czarować (choć w sumie nigdy tego nie robiłam). :)

Tak więc wymyśliłam, że od czasu do czasu na blogu będą pojawiały się notki zbiorcze - o kilku produktach, które mnie w danym czasie zachwyciły bądź zupełnie nie poraziły (nie chcę się mocno powtarzać więc niektóre wręcz pominę), i o których opinią chciałabym się z Wami podzielić. Mam nadzieję, że to będzie sensowniejsze rozwiązanie i naprawdę liczę na Wasze porady w dziedzinie pielęgnacji!

Ostatnimi czasy, właściwie nie tylko w styczniu ale także w grudniu, trafiłam na kilka naprawdę fajnych kosmetyków, a także na parę przeciętnych.

A były to między innymi:



Kojący krem półtłusty z rumiankiem od Green Pharmacy
Pomijając takie plusy jak cena czy pojemność, krem sprawdził się u mnie wręcz rewelacyjnie! Nie tylko świetnie nawilżał skórę, łagodził podrażnienia, ale także zupełnie nie zapchał mi porów, a moja skóra z dnia na dzień wyglądała coraz lepiej. Obawiałam się, że będzie dla mnie zbyt tłusty (mam mieszaną cerę) - jednak krem świetnie się wchłaniał i nie pozostawiał ani tłustej ani lepkiej warstwy na twarzy, nadaje się także pod makijaż, co mnie maniaczkę malowania zawsze bardzo cieszy. Na pewno sięgnę po kolejne opakowania tego kremu, chętnie też wypróbuję inne rodzaje, bo dawno nie byłam z żadnego kremidła do twarzy tak zadowolona jak z tego rumiankowego cacka!

Krem LUMENE Sensitive Touch SOS Cream
O tym kremie już kiedyś pisałam - nie jest to produkt do używania codziennie, ja sięgałam ostatnio po niego co kilka dni nakładając go na noc, żeby mocniej nawilżyć skórę. Czy mocniej nawilża od kremu Green Pharmacy nie jestem w stanie ocenić, w każdym razie, na pewno pomógł i nie zaszkodził ;)


Płyn micelarny Skin Future od AA
Naprawdę wydajny micel! Używam go już drugi miesiąc (jeśli nie dłużej), a produktu jeszcze na pewien czas mi starczy. Dobrze radzi sobie z usuwaniem makijażu - nieco gorzej z pozbyciem się tuszy i linerów, ale nie jest najgorzej. Równie fajnie spisywała się u mnie wersja nawilżająca (Ultra Nawilżanie). Wrócę znów zapewne do micela Biedronkowego, mam nadzieję, że uda mi się go upolować (zawsze mam z tym problem :P).


Mleczko łagodzące do demakijażu BeBeauty z Biedronki do cery suchej i wrażliwej
To mleczko zużyłam, pomimo faktu, że nie przypadło mi do gustu. Niestety nie nadaje się zupełnie do wrażliwej cery, skóra po jego użyciu jest podrażniona, w takcie zmywania piecze! Tutaj nie pomoże nawet niska cena produktu, nie mam zamiaru do niego wracać.

Tonik łagodzący Oriflame Pure Nature z jagodą i lawendą
Bardzo lubię ten tonik, choć nie nadaje się on na czas, kiedy skóra jest podrażniona. Wbrew obietnicom producenta nie koi jej, w przypadku kiedy cera ma gorsze dni - po jego użyciu niestety skóra piecze i szczypie. Niemniej jednak ma zapach, który uwielbiam, świetnie oczyszcza i tonizuje skórę, która po jego użyciu jest gładka, miękka i odświeżona. Tonik niestety nie należy także do wydajnych. Chętnie wypróbuję coś nowego ;)

Hydro-aktywny żel pod oczy Oillan
Fajny żel, który spełnia swoje funkcje i zapewnia optymalne nawilżenie delikatnej skóry wokół oczu. Dobrze się wchłania, idealnie nadaje się pod makijaż - w przeciwieństwie do wielu kremów, które potrafią się zbierać i rolować. Dla mnie fajny i przyzwoity, ale pewnie na razie wypróbuję jakiś inny. Mój wcześniejszy krem pod oczy z Herbal Garden Eva Natura za to zupełnie nie spełnił swojej roli - ot taki kremik, jeśli szukacie sensownego nawilżenia, jakichkolwiek efektów, radzę go omijać.

Balsamy do ust w sztyfcie Yves Rocher - Vanilla i Hydra z winogronami
Nie powaliły mnie na łopatki, może i ładnie pachną (szczególnie waniliowa wersja), ale poziom nawilżenia, jaki dają, jest przeciętny - a ja zdecydowanie potrzebuję czegoś silniejszego. Zużyć zużyłam, ale więcej po nie sięgnę, wracam do masełek Nivea i Carmexa ;)

Wazelina ZIAJA
Ostatnio ulubienica pod względem natłuszczania ust i ich okolic. Maniakalnie smaruję wargi, więc takie rozwiązanie jest dla mnie jak najbardziej opłacalne. Oczywiście sięgam po nią głównie w domowym zaciszu, choć zdarza mi się jej używać także poza domem, kiedy tylko mam dostęp do umywalki - higiena przede wszystkim.

masła do ciała:
Green Pharmacy z rumiankiem i imbirem
Bardzo zbite masełko, którego nie polubiłam głównie przez wzgląd na drażniący mnie zapach. Unikam jak ognia w kosmetykach aromatów imbirowych, nie przepadam, bardzo nie przepadam za tym zapachem. Produkt ten otrzymałam na którymś ze spotkań i otworzyłam go pod wpływem chwili... Masełko jednak zużyłam, nawilżenie jest niezłe, ale nie powaliło mnie na łopatki.

Farmona Tutti Frutti z kiwi i liczi
Tu z kolei miałam do czynienia z wyjątkowo rzadką jak na masło do ciała konsystencją. Choć zapach był nieco milszy niż u poprzednika, to niestety dla mnie zbyt mdlący. Czarne drobinki, choć uroczo wyglądały w opakowaniu i nadawały temu balsamowi wygląd jak najbardziej zbliżony do kiwi, to niestety potrafiły nieestetycznie rozmazywać się na skórze - tak, czarne smugi to nie to, na co liczyłam. Nawilżenie niezłe, ale znów niezbyt intensywne, przynajmniej niewystarczające dla mojej suchej skóry.


Do rąk używałam głównie zniewalająco pachnącego balsamu z Bath&Body Works - Warm Vanilla Sugar, o którym napiszę osobno, bo właściwie podpina się świetnie pod kategorię "zapachy" ;)


A Wy na jakieś świetne produkty pielęgnacyjne w ostatnim czasie trafiłyście? Polecacie może w miarę dobry, mocno nawilżający ew. wygładzający i napinający skórę krem pod oczy w niepowalającej na łopatki cenie? :))
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...