Podkreślone brwi w dalszym ciągu nie wychodzą z mody. I choć malujemy je obecnie nieco delikatniej niż jeszcze kilka lat temu, tak nadal są one dość dobrze widoczne i stanowią podstawę każdego makijażu. W tej chwili na rynku mamy naprawdę szeroki wybór kosmetyków do brwi - od różnego rodzaju cieni, przez pomady, aż po żele i koloryzujące maskary, a nawet specjalne linery. Z odcieniami też jest coraz lepiej, choć cały czas największy asortyment stanowią odcienie brązu. Ostatnio zaczęłam doceniać pomady do brwi, i choć nadal nie po drodze mi z największymi hitami (Inglot, ABH), to moja miłość do tego typu produktu rośnie. Bowiem pomady wyglądają na brwiach zdecydowanie bardziej naturalnie, fajnie zarysowują ich kształt, wypełniają je są bardzo trwałe. Oczywiście swojego długoletniego romansu z cieniem do brwi nie mam zamiaru przerywać, ale skoki w bok... czemu nie? Ostatnio mam przyjemność obcowania z jedną z nowości na rynku, paletką do brwi Maybelline Master Brow pro palette, która zaspokaja moje potrzeby zarówno jeśli chodzi o pomadę, jak i cień do brwi, a do tego posiada w sobie jeszcze śliczny kremowy cień rozświetlający idealny pod brew. Brzmi fajnie? A jakże!
Mój odcień to Deep Brown, i faktycznie zarówno pomada jak i cień do brwi mają dość głęboki odcień brązu. Oba należą raczej do tych neutralnych, ale pomada jest ciut cieplejsza, ma w sobie więcej żółtych tonów, natomiast cień jest nieco ciemniejszy i chłodniejszy, choć nie wpada w szarość. Na zdjęciach jednak, zarówno tych produktu, jak i efektu na brwiach, nie wiedzieć czemu, odcienie te wpadają u mnie mocno w oliwkę. Uprzedzam więc - tak nie jest, brązy są bardziej neutralne, nie są tak zielone, na żywo prezentują się o niebo lepiej!
Mój odcień to Deep Brown, i faktycznie zarówno pomada jak i cień do brwi mają dość głęboki odcień brązu. Oba należą raczej do tych neutralnych, ale pomada jest ciut cieplejsza, ma w sobie więcej żółtych tonów, natomiast cień jest nieco ciemniejszy i chłodniejszy, choć nie wpada w szarość. Na zdjęciach jednak, zarówno tych produktu, jak i efektu na brwiach, nie wiedzieć czemu, odcienie te wpadają u mnie mocno w oliwkę. Uprzedzam więc - tak nie jest, brązy są bardziej neutralne, nie są tak zielone, na żywo prezentują się o niebo lepiej!
Pomada ma fajną konsystencję, jednocześnie jest dość zbita i gęsta, ale nabiera się na pędzelek bardzo dobrze! Ma średnią pigmentację, co zdecydowanie działa na jej plus - dzięki temu można za jej pomocą idealnie wypełnić brwi nie tworząc przerysowanego efektu. Nie zauważyłam, żeby kiedykolwiek tworzyła mi na skórze grudki, smugi czy inne nierówności. Świetnie też się trzyma - nie straszne jej pot czy deszcz.
Cień ma bardzo dobrą pigmentację i należy do tych matów o nieco satynowym obliczu. Mnie to odpowiada, nie lubię bowiem pełnego matu na brwiach, wygląda to dla mnie nienaturalnie. Po zetknięciu ze sztywnym włosiem pędzla może się odrobinę kruszyć, jednak podczas aplikacji w ogóle się nie osypuje, rozprowadza się równomiernie i bez zarzutu. Zwykle tego cienia używam w duecie z pomadą - podkreślam nim dolną linię brwi i nieco też jej końcówkę.
Ostatni z produktów w tej paletce to bardzo uniwersalny, satynowy cielak. Mam wrażenie, że wpada delikatnie w róż, ale na skórze wygląda bardzo ładnie! Fajnie się sprawdza do rozświetlania powieki - w kącikach wewnętrznych jak i pod brwią, ale można nim też potraktować całą powiekę, a nawet użyć go jako rozświetlacza! Takie kolory lubię bardzo, bowiem często się z nich korzysta i naprawdę się przydają.
Na plus zasługuje na pewno też to, że paletka posiada malutki, dwustronny, skośny pędzelek wykonany z dość sztywnego (ale elastycznego), sztucznego włosia. Zwykle tego typu akcesoria nadają się jedynie do śmieci, ten jednak spisuje się całkiem dobrze! Choć jeśli miałabym się czepiać na całego, powiedziałabym, że mógłby być nieco bardziej precyzyjny.
Poniżej zobaczycie jak paletka i poszczególne produkty nakładane po kolei, prezentują się na moich brwiach.
1. Brwi bez niczego ;)
2. Pomada w akcji - podkreślam nią całe brwi, wypełniam je i nadaję im wstępny zarys.
3. Cieniem podkreślam dolną linię brwi i delikatnie przyciemniam ich końcówkę.
4. Kremowym, satynowym cieniem rozświetlam delikatnie miejsce pod brwią.
Paletka spisuje się więc bardzo dobrze! Jestem z niej na tyle zadowolona, że z chęcią sięgam po nią niemal codziennie. Na pewno na plus działa też to, że jest bardzo poręczna i wygodnie się jej używa. Cena tej paletki to ok. 30 zł (choć głowy za to nie dam), a od kwietnia będzie ją można kupić w sieci Rossmann.
Ze swojej strony polecam! Paletka jest dobra jakościowo, wydajna, a co więcej pomada nie wysycha na wiór. Takie kompaktowe trio przyda się na pewno każdej z Was ;)
Jak Wam się podoba ta paletka? Skusiłybyście się na nią? Jakie są Wasze ulubione produkty do podkreślania brwi? :)