piątek, 5 lutego 2016

Kolorowe linery My Secret Glam Specialist - Cobalt, Burgundy Brown, Sea Green

Witajcie,

co jak co, ale wprost uwielbiam kolorowe linery! Można w końcu za ich pomocą łatwo i przyjemnie tworzyć piękne, barwne kreski na powiekach - ale nie tylko, również fajnie spisują się we wszelkich zabawach z makijażem. Właściwie lubię każdą z ich form, od tych w kałamarzu, przez pisaki aż po eyelinery żelowe. Dla mnie najważniejszy jest więc kolor, pigmentacja oraz trwałość. 

Od pewnego czasu mam możliwość obcowania z trzema ciekawymi, nowymi linerami My Secret z limitowanej (niestety) zimowej kolekcji Glam&Shine - pięknym kobaltem, nietypowym morskim oraz tajemniczą śliwką. 


Eyelinery mają piękne (i pożądane!) matowe wykończenie. Dłuższą chwilę zajmuje im zastygnięcie, a co ciekawe, gdy to robią zmienia się też ich odcień - stają się jaśniejsze, bardziej jaskrawe. Pigmentacja jest bardzo dobra, nie trzeba się namęczyć by wydobyć z nich całą moc. Jedyne co przeszkadza w namalowaniu perfekcyjnej kreski są nie do końca dopracowane pędzelki, których włosie zdarza się być rozcapierzone, nierówne, wymagające strzyżenia.


Cobalt nr 13
Z początku ciemnoniebieski, z czasem po zastygnięciu do matu - intensywny electric blue.

Sea Green nr 14 
To piękny ciemny morski liner, który najpierw wydaje się być nieco bardziej zielony, a rzecz jasna po wyschnięciu nieco zmienia swoje oblicze, zyskuje na niebiesko-trupich nutach.

Burgundy Brown nr 15 
Z początku faktycznie wygląda nieco brązowawo, jednak gdy zastygnie na pełny mat wychodzi z niego prawdziwa natura, nieco bardziej śliwkowa.

Jak więc widzicie, takie odcienie fajnie sprawdzą się nie tylko w makijażu wieczorowym, ale również w ramach ciekawego akcentu w dziennym, bądź po prostu jako zastępstwo standardowej czarnej kreski.


Zmywają się wyjątkowo dobrze - nawet woda daje radę. Nie zauważyłam, żeby miały tendencję do barwienia skóry, co jest dużym plusem. Oczywiście każdy inny płyn do demakijażu równie z łatwością sobie z nimi poradzi.

Niestety u mnie nie do końca spisują się pod względem trwałości - mam trudne i mało tolerancyjne powieki, co sprawia, że wiele linerów nie wytrzymuje na nich zbyt długo, i tak niestety jest też i w tym przypadku. Nie zauważyłam, by jakoś nadmiernie rozpływały się czy odbijały na powiece, ale niestety dość mocno kruszą się w kącikach, czyli tam gdzie są narażone na intensywne ruchy skóry (rozumiecie o co mi chodzi).


Eyelinery mają po 4 ml pojemności i siłą rzeczy malutkie, wygodne opakowania. Można je kupić za 7,99 zł za sztukę w Drogeriach Natura - spieszcie się, bo pochodzą one z limitowanej edycji!

Jak Wam się podobają te odcienie? Macie już te linery? Jaki kolor kreski na powiece lubicie najbardziej? :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...