sobota, 8 października 2016

Nowe subtelne paletki cieni do powiek My Secret Natural Beauty - Rose Kiss, Morning Dew, Sand Dunes

Co jak co, ale nudziakowe cienie do powiek przydają się nawet makijażowym freakom. W końcu, bez nich nie obędzie się prawie żaden fajny mejkap, bowiem to właśnie naturalnymi odcieniami "buduje się" powiekę. Tak więc, jeśli nie solo, stanowią one inaczej swego rodzaju bazę pod wszelkie wariactwa. Nie to, że ja tylko te tęcze na powiekach noszę - co to to nie ;) Ostatnio jestem naprawdę nudna jeśli chodzi o makijaż, szaleję tylko czasem z kolorem na ustach. I choć planuję powrócić makijażowo do swojej bajki, nudziakowe dymki w dalszym ciągu stanowią duży odsetek moich codziennych mejkapów. 


Na pewno widzieliście zapowiedzi nowych potrójnych paletek cieni do powiek My Secret Natural Beauty. One również współtworzone były przez arcyzdolnego Daniela Sobieśniewskiego. A jak coś wyszło spod jego rąk - musicie wierzyć na słowo, zawsze jest świetnej jakości. Dostępne są trzy kompozycje kolorystyczne - Rose Kiss, Morning Dew oraz Sand Dunes.

Rose Kiss

To dość soczysta w porównaniu z pozostałymi paletkami propozycja. Mamy tutaj nie tylko idealny cielisty mat czy też ciemnobrązowy, neutralny matowy cień, ale również pewną perełkę - lekko neonowy, landrynkowy, ale z nutką ciepła, róż (także matowy). Ja raczej rzadko używam różowych cieni na powiekach, po prostu do mnie nie pasują, szczególnie takie jasne sztuki. Ten kolor jest jednak bardzo fajny także do "wariactw", jak zobaczycie poniżej w makijażu - efektownie wygląda zaaplikowany w kącikach wewnętrznych! Zdjęcia mocno gaszą jego neonowość, na żywo jest mocniejszy ;) Pigmentacja cieni jest bardzo dobra, są odrobinę suche, z czego róż nieco mocniej niż pozostałe. Mimo to, ja z tą paletką nie miałam żadnych problemów - ważne jest, żeby strzepać nadmiar cienia z pędzla przed aplikacją i wszystko idzie gładko.


Morning Dew

Druga z propozycji bardziej jest już przeznaczona do malowania lekkich i subtelnych makijaży wieczorowych. Choć oczywiście spokojnie można także za jej pomocą wykonać również tzw. "dzienniaczka". Mamy tutaj tylko jeden mat - ciemnobrązowy cień, identyczny jak w paletce Rose Kiss, oraz dwa mocno błyszczące, metaliczne cienie - jasne, chłodne złoto oraz jasne lekko różowo, lekko miedziane "coś" ;). Jak dla mnie są to te same cienie, które zachwyciły nas nie tak znowu dawno, pochodzące z limitowanej edycji Glam&Shine - Lighting Texture oraz Soft Harmony. Jak wiecie, bardzo te cacka polubiłam i gorąco je polecam!


Sand Dunes

To już, jak dla mnie, paletka "bazowa". Znaczy to tyle, że użyta solo, może zrobić nam większą krzywdę niż brak makijażu w ogóle - odcienie są bowiem dość brudne, jasnawe i mogą dać wrażenie podbitych, czy też chorych oczu. Za to do stosowania w załamaniu, jako cienie transferowe czy też do rozcierania innych - dla mnie bomba! Bardzo polubiłam szczególnie te dwa ciemniejsze "brudaski" - ten jasny, ciepławy brąz i ten ciemniejszy z nutą czekolady, natomiast najrzadziej sięgam po jasny różowo-fioletowo-szary cień. Tutaj na konsystencję żadnego z gagatków nie narzekam. Cienie potrafią się jednak kruszyć, tak że paletka jest cała w nich umazana, ale jeśli strzepniemy nadmiar produktu z pędzla przed aplikacją na powiekę - wszystko jest cacy.


Cienie jak widać mają bardzo fajną pigmentację. Maty są nieco suche, ale nie kredowe, mają w sobie nutę kremowości. Metaliki zaś - oczywiście bajka! Warto jednak nakładać je pędzlami ze sztucznym włosiem, ewentualnie wklepywać opuszkiem palca. Wszystkie fajnie się rozcierają, nie zostawiają plam, nie wycierają się ze skóry.

Mnie do gustu najbardziej przypadła właśnie paletka cieni "pomocniczych" - Sand Dunes, ponieważ takich odcieni o dziwo nie miałam w swoich zasobach i bardzo mi się przydają. Gdyby nie to, że posiadałam już te same odcienie metalicznych cieni, powiedziałabym, że największe wrażenie zrobiła na mnie boska Morning Dew. Tymczasem Rose Kiss jest niekoniecznie dla mnie, drażni mnie trochę ten róż, którego pewnie nie będę używać zbyt często - wolałabym tu znaleźć jakiś cień rose gold (choć na upartego można tego odcienia użyć także do podkreślenia policzków), niemniej jednak kolejny cielaczek na pewno mi się przyda. Szkoda też, że brązy z paletek powtarzają się - w jednej z nich mógłby się znaleźć nieco inny odcień tego koloru.

Poniżej w roli głównej Rose Kiss i Sand Dunes.


Paletki możecie zakupić oczywiście w Drogeriach Natura za zawrotną cenę 13,99 zł za sztukę. Paletki są bardzo lekkie, cienkie i można powiedzieć - kompaktowe (wkłady są wielkości Inglotowych kółeczek), na pewno więc znajdą wiele zwolenniczek.


A Wam jak się podobają te paletki? Skusicie się na którąś? :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...