Nadeszła trudna pora dla zmarźluchów, pal licho zachmurzenie, deszcz czy spadające liście, to co Was najmocniej dobija to niskie temperatury. Powoli czujecie jak zamarzanie, nie wyścibiacie nosa poza cieplutki dom, a jak już musicie gdzieś wybyć - nie ruszacie się bez koca i termosu z gorącą kawą. Choć ja aż takim zmarźluchem nie jestem, potrafię wydobyć dla Was kochani odrobinę empatii. Postanowiłam Was trochę pocieszyć i mentalnie ogrzać. I to nie byle jak, bo sweterkowym, biało-szarym manicurem! Mam nadzieję, że ten widok Was choć trochę rozgrzeje ;)
Jak manicure - to hybrydy. Od wielu miesięcy nic się u mnie nie zmieniło, miłość wciąż jest, ba! nawet rośnie, i jak po prostu z hybryd nie mogę i nie chcę zrezygnować. I, nie da się ukryć, że dzięki temu, że hybrydy trzymają się na paznokciach tak dobrze, znacząco wpłynął na moją chęć do ich zdobienia. Delikatnie mówiąc ;) Popłynęłam, po prostu popłynęłam. Ilość ozdób i gadżetów do paznokci w moim małym arsenale stale rośnie, a ja próbuję nowych technik. Ja laik - takie rzeczy! Czasem się udaje, czasem niekoniecznie. Tym razem jestem bardziej zadowolona - postawiłam na rozgrzewające sweterkowe zdobienie!
Chciałam, żeby ten manicure był nie tylko "przytulny" (o ile w ogóle manicure może taki być), ale też stonowany, a jednocześnie świeży. Postawiłam na spokojne kolory - duet śnieżnej bieli oraz przepięknej, ciemnej szarości, które w różnym świetle miewa niewielkie domieszki fioletu a nawet indygo. Biały lakier to mój stary kumpel - Semilac Strong White, natomiast ta cudowna szarość to lakier hybrydowy Victoria Vynn nr 087 o nazwie Mystery Room.
Będę jeszcze pisać o produktach VV szerzej, jednak tutaj muszę koniecznie wspomnieć, jak dobrze malowało mi się tą szarością. W przeciwieństwie do innych ciemnych lakierów - ten rozprowadzał się świetnie, nie marszczył się, nie ściągał z końcówek, a dwie cienkie warstwy w zupełności wystarczyły do pełnego krycia (małe niedociągnięcia nie są winą lakieru, ale moich braków). Lakier nie jest specjalnie gęsty (dla mnie idealny), ale jeśli chodzi o zdobienie nim, był ciutek za rzadki - dlatego wzorek na paznokciu palca wskazującego jest nieco koślawy, bo nie poradziłam sobie do końca z tą formułą jeśli chodzi o rysowanie szczegółów.
Za to genialnie malowało mi się białym Art Gelem również od Victoria Vynn. Żel jest genialnie napigmentowany i gęsty, ale jednocześnie bardzo plastyczny. Nawet ja, nie mając specjalnie talentów plastycznych, dałam radę i muszę przyznać, że te wzorki jako tako mi wyszły! Do pomocy "wzięłam" oczywiście pędzelka i malutkiej sondy.
Obmyślając ten manicure widziałam mnóstwo przepięknych wykonań, zauważyłam też, że są różne techniki jeśli chodzi o to zdobienie. Ja wybrałam sweterek na błyszczącym tle (ale top szybciutko po wyjęciu z lampy przetarłam cleanerem, żeby nie świecił się aż tak mocno jak zwykle) - tak więc malowałam wzorki już na topie. Bazgroły przez utwardzeniem w lampie posypałam przezroczystym proszkiem akrylowym (swój kupiłam za grosze na AliExpress), żeby uzyskać piękny, matowy efekt. Mnie się szalenie podoba!
Tak też się prezentuje mój najnowszy manicure hybrydowy. Mimo niedoskonałości, mocno cieszy moje oczy, mam więc nadzieję, że i Wam się spodoba! :)