Witam Was,
jeśli miedź w makijażu to szczególnie jesienią. Wtedy właśnie wpisuje się w te wszystkie czarowne barwy uschniętych liści i cóż, nie wyróżnia się za bardzo. Więc jeśli nie zależy Wam na robieniu zbyt wielkiego kontrastu a uwielbiacie miedzie - to ten czas musicie wykorzystać na eksperymenty z nią.
Moja propozycja opiera się głównie na przydymieniu jej, miedź gra więc tutaj rolę jedynie mocnego akcentu - całość makijażu jednak się na niej koncentruje. Zaczęłam mejkap malując swojego nietypowego czarnego smoka (na swoją obronę muszę też powiedzieć, że czerń wydawała mi się lepiej roztarta), roztarłam go beżem i dodałam powyżej odrobinę ciepłego fioletu ze złotymi drobinkami (niestety niewiele go widać), dolną powiekę roztarłam miedziano-brzoskwiniowo-różowawym ze złotym połyskiem (tak, skomplikowany odcień) pigmentem, a kąciki wewnętrzne potraktowałam złotem. Cudowną miedź nałożyłam na środek powieki ruchomej. Delikatnie przyczerniłam też linię rzęs i linię wodną, wytuszowałam mocno rzęsy i tym samym... tak, znów mówię VOILA! :D
Do całości dobrałam ciepłą czerwoną szminkę i róż Sleek Rose Gold - według mnie fajnie razem to wygląda.
Użyłam:
podkładu Oriflame i Pierre Rene, baza Dax, czarna kredka Golden Rose Kohl Kajal, szminka Eveline 635, puder MIYO Vanilla, Eveline, róż Sleek Rose Gold, The Balm Mary-Lou, brwi - Inglot 363 i 378, czarny cień Sleek, rozcieracz My Secret 505, cienie Makeup Geek - Vanilla Bean, Hipster, Gold Digger, pigmenty - Vegas Lights, Birthday Wish, maskara Max Factor 2000 Calorie.
A Wy macie chętkę na miedź? :D