Witam,
dawno nie było czegoś delikatniejszego, zmalowałam więc niedawno lekki (serio:P) makijaż w delikatnych, pastelowych odcieniach z intensywnie niebieską kreską. Oczywiście jest bardzo prosty, bo na całej powiece ruchomej jest mięta z paletki Sleek PPQ, w załamaniu i roztarta w górę jest fioletowawa szarość (Supernova) również z tej paletki, również ona jest na dolnej powiece (średnio widać ją na zdjęciach, przez oko wydaje się być takie "łyse"). Oczywiście dolną powiekę możecie mocniej podkreślić, też będzie fajnie. Pod łukiem i w kąciku tradycyjnie u mnie delikatne rozświetlenie, czyli MIYO Vanilla w akcji. Jako mocny akcent dałam niebieską kreskę - liner w żelu WIBO. Rzęsy znów w nieco dziwnym stanie, bo mój ulubiony tusz powoli dogorywa ;)
Edit: Zapomniałam, że kącik przyciemniłam lekko tą mega ciemną zielenią z PPQ, na fotkach rzecz jasna nie złapało :)
Edit: Zapomniałam, że kącik przyciemniłam lekko tą mega ciemną zielenią z PPQ, na fotkach rzecz jasna nie złapało :)
W makijażu czułam się bardzo dobrze, mimo że nie jest żarówiasty ;> Nadaje się spokojnie na dzienniaka, także polecam Wam pokombinować z takimi odcieniami w swoich makijażach dziennych. Więcej filozofii w nim nie ma, zapraszam więc do obejrzenia zdjęć :)
Na twarzy zbyt ciemny podkład testuję, więc nie przestraszcie się tych nieroztartych dobrze plam ;> |
I jak? A jakie Wy macie pomysły na miętę w makijażu?