piątek, 13 czerwca 2014

Artdeco - lekka i subtelna Color Lip Shine 46

Witam,

przeważnie lubię moc, intensywność... przynajmniej jeśli chodzi o makijaż i co za tym idzie - kosmetyki kolorowe. Tak też jest w przypadku mazideł do ust - jeśli już barwna pomadka, koniecznie szałowa, jeśli błyszczyk to kolorowy i zwracający uwagę. Kontrasty mi nie straszne - mocne usta i mocne oko? Czemu nie!

Jednak czasem dopada mnie taka mania na coś lżejszego, coś subtelnego i wdzięcznego. Wtedy sięgam właśnie po takie pomadki jak ta. Z nutą koloru dla podkreślenia ust, oraz odrobiną łagodnego połysku.

Artdeco Color Lip Shine w odcieniu nr 46, to coś co na pewno się Wam spodoba! Nie tylko od strony wizualnej prezentuje się niezwykle elegancko, czarne metalowe opakowanie na wysoki połysk to jedno z piękniejszych w mojej kolekcji.






Na kartoniku znajdują się wszelkie potrzebne informacje, wraz ze składem oraz nazwą serii z której pochodzi pomadka i jej numerem, niestety na samej szmince nie ma numerka, więc jeśli pozbędziemy się kartonikowego opakowania przypomnienie sobie jej numeru będzie graniczyło z cudem ;)

Zawartość nie odbiega jednak jakością. Numer 46 to śliczny lekki róż z nutą koralu, oraz z delikatnymi jasnymi chłodno złotawymi drobinkami. Dodatkowo, pomadki z tej serii mają mokre, błyszczykowe wykończenie, są też półtransparentne, ale choć nie uzyskamy dzięki niej mocnego koloru na ustach, mimo wszystko będą one podkreślone - będą wyglądały jednak naturalnie.

Kremowo-żelowa konsystencja sprawia, że pomadka świetnie się rozprowadza. Raczej nie podkreśla suchych skórek, choć drobinki mogą osiadać w załamaniach, co więcej jeśli nałoży się jej za dużo potrafi zbierać się przy wewnętrznej stronie ust. Półtransparentność sprawia, że nie nadaje się dla każdej kobiety - te które mają problem z nierównością warg nie będą zadowolone z krycia, ale jak mówię - taki jest właśnie urok tego cacka.



Lekka formuła szminki sprawia, że praktycznie nie czuć jej na ustach, niestety po dłuższej chwili, kiedy już powoli zaczyna znikać pigment i połysk, nie wiedzieć czemu usta zaczynają się kleić. Trwałość siłą rzeczy nie jest powalająca, co więcej po "zejściu" koloru na ustach pozostają owe drobinki, które mają dodatkowo skłonność do wędrowania.

Pamiętajcie jednak, że ten rodzaj pomadki przede wszystkim ma nie tylko wyglądać ładnie ale i działać pielęgnacyjnie, nawilżać i zmiękczać naskórek. Nawilżenie naprawdę czuć, usta faktycznie stają się miękkie, to się chwali. Sztyft nie posiada żadnego wyczuwalnego zapachu.


Wydajność również nie należy do najlepszych, po raz kolejny nie ma tutaj zaskoczenia, jaki efekt taka wydajność - nazwałabym ją "błyszczykową" ;) Niska gramatura (2,9 g) też nie pomaga. Jak już wspominałam, ja po tę pomadkę sięgam czasem namiętnie, świetnie pasuje zarówno do dziennych makijaży jak i tych mocniejszych, wieczorowych.

Efekt na ustach:



Szminka ta nie należy do najtańszych, w Douglasie kosztuje ok. 65 zł, pewnie da się oczywiście kupić ją taniej. Jeśli jednak lubicie piękne eleganckie opakowania i zależy Wam na subtelnym efekcie połączonym z odpowiednią pielęgnacją - to polecam wypróbować. Niedługo też powinnam się w końcu zebrać i napisać o bardzo podobnej pomadce od Bourjois ;)


***
A Wam jak się podoba taki efekt? Wolicie subtelne usta czy mocne i zwracające uwagę?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...