Rozświetlacze to mój konik. Ba, nawet kucyk! Taki tęczowy rzecz jasna. Uwielbiam rozświetlacze, uwielbiam rozświetlać, błyszczeć się (tam gdzie chcę rzecz jasna) oraz te wszystkie cacka, dzięki którym tak piękny blask mogę uzyskać. Co więcej, lubuję się też w różnych odcieniach rozświetlaczy, kręcą mnie ostatnio te nietypowe, ale prawdę mówiąc, żadnego dziwadła jeszcze nie dorwałam ;) Wracając jednak do tematu - rozświetlacze zaczęłam już właściwie kolekcjonować, mam ich coraz więcej, a wszystkie kocham! W moje rączki wpadło kolejne cacko, mianowicie nowość - L'Oreal True Match Highlight w odcieniu Icy Glow.
Widziałam, że w Polsce dostępne są dwa odcienie rozświetlacza True Match Highlight - wybieramy go w zależności od karnacji. Ten drugi zdecydowanie przeznaczony jest do posiadaczek ciemniejszej cery, bo na bladej by się za nadto odznaczał. Moja wersja to natomiast Icy Glow, czyli kombinacja trzech jasnych, nawet bardzo jasnych kolorów. Mamy tutaj więc:
- w najmniejszym trójkąciku zgaszony błękit z malutkimi drobinkami, ma dość puszystą konsystencję, i niezłą pigmentację, blask zaś subtelny
- w nieco większym trójkąciku - nieco srebrzysta biel, która pięknie lśni, także ma w sobie (mało zauważalne, ale zawsze) malutkie drobinki, i również ma lekko puszystą konsystencję, choć wydaje mi się, że trochę lepiej się nakłada,
- największy "kawałek" rozświetlacza to istne cacko - bardziej kremowe i zbite, nieco metaliczne w wykończeniu, bardzo jasne złoto-szampańskie cudo.
Efekt dla niektórych może być zbyt biały, ja akurat jednak jestem fanką takiego rozświetlenia, i często pasuje mi ono do makijaży. Oczywiście sprawdzi się też bardziej przy bladych i jasnych cerach, przy ciemniejszych będzie się mocniej odznaczać.
Całość jest więc jaśniutka, raczej chłodna i w zależności od nałożenia - albo subtelnie błyszcząca, albo wręcz "mokra". Muszę przyznać, że przepięknie wygląda na skórze! Rozświetlacz potrafi pylić, i to mocno niestety. Niekoniecznie dobrze trzyma się pędzla, szczególnie takiego z naturalnym włosiem, dużo łatwiej nałożyć go pędzle z włosiem syntetycznym albo opuszkami palców. Dużo lepiej "klei" się do tej lepiej nawilżonej cery, niż do tej suchej.
Mam wrażenie, że trwałość jest trochę gorsza od moich innych rozświetlaczy, że nie wtarty zbyt mocno w skórę rozświetlacz, nie trzyma się idealnie przez cały dzień, a nieco traci na blasku
Jeśli chodzi o opakowanie - nie należy ono do najbardziej efektownych, ale wygląda znośnie. Srebrna, lustrzana obwódka z przezroczystym wieczkiem, i dodatkowy schowek na pędzelek i lusterko to właściwie wszystko. Osobiście nie przepadam za udziwnieniami, lubię proste, klasyczne puzderka.
Produkt ten kosztuje ok. 50 zł, na pewno będzie wydajny, ma też aż 9 gram pojemności, ale jak wiecie podobne kosmetyki możecie kupić za dużo mniej. Wybór należy do Was :)
Widziałam, że w Polsce dostępne są dwa odcienie rozświetlacza True Match Highlight - wybieramy go w zależności od karnacji. Ten drugi zdecydowanie przeznaczony jest do posiadaczek ciemniejszej cery, bo na bladej by się za nadto odznaczał. Moja wersja to natomiast Icy Glow, czyli kombinacja trzech jasnych, nawet bardzo jasnych kolorów. Mamy tutaj więc:
- w najmniejszym trójkąciku zgaszony błękit z malutkimi drobinkami, ma dość puszystą konsystencję, i niezłą pigmentację, blask zaś subtelny
- w nieco większym trójkąciku - nieco srebrzysta biel, która pięknie lśni, także ma w sobie (mało zauważalne, ale zawsze) malutkie drobinki, i również ma lekko puszystą konsystencję, choć wydaje mi się, że trochę lepiej się nakłada,
- największy "kawałek" rozświetlacza to istne cacko - bardziej kremowe i zbite, nieco metaliczne w wykończeniu, bardzo jasne złoto-szampańskie cudo.
Efekt dla niektórych może być zbyt biały, ja akurat jednak jestem fanką takiego rozświetlenia, i często pasuje mi ono do makijaży. Oczywiście sprawdzi się też bardziej przy bladych i jasnych cerach, przy ciemniejszych będzie się mocniej odznaczać.
Całość jest więc jaśniutka, raczej chłodna i w zależności od nałożenia - albo subtelnie błyszcząca, albo wręcz "mokra". Muszę przyznać, że przepięknie wygląda na skórze! Rozświetlacz potrafi pylić, i to mocno niestety. Niekoniecznie dobrze trzyma się pędzla, szczególnie takiego z naturalnym włosiem, dużo łatwiej nałożyć go pędzle z włosiem syntetycznym albo opuszkami palców. Dużo lepiej "klei" się do tej lepiej nawilżonej cery, niż do tej suchej.
Mam wrażenie, że trwałość jest trochę gorsza od moich innych rozświetlaczy, że nie wtarty zbyt mocno w skórę rozświetlacz, nie trzyma się idealnie przez cały dzień, a nieco traci na blasku
Jeśli chodzi o opakowanie - nie należy ono do najbardziej efektownych, ale wygląda znośnie. Srebrna, lustrzana obwódka z przezroczystym wieczkiem, i dodatkowy schowek na pędzelek i lusterko to właściwie wszystko. Osobiście nie przepadam za udziwnieniami, lubię proste, klasyczne puzderka.
Produkt ten kosztuje ok. 50 zł, na pewno będzie wydajny, ma też aż 9 gram pojemności, ale jak wiecie podobne kosmetyki możecie kupić za dużo mniej. Wybór należy do Was :)
Jak Wam się podoba ten rozświetlacz? Lubicie tak jasne jego odcienie? Jakie są Wasze ulubione rozświetlacze? ;)