Witam,
kremowe cienie do powiek nigdy nie były moimi ulubieńcami, w końcu jestem uzależniona od łączenia ze sobą kolorów i tworzenia bujnych barwnych mieszanek - a w przypadku kremowych produktów jest to naprawdę trudne. Niemniej jednak, po wielu opiniach, że świetnie sprawdzają się na tłustych powiekach i nadają na upalne dni - postanowiłam spróbować. Najpierw próbowałam tych w słoiczkach, i tak na przykład bardzo zachwalane cienie Maybelline Color Tattoo się u mnie niekoniecznie dobrze sprawdzają (solo zupełnie). W końcu padło na kremowy cień w kredce - Artdeco Long-lasting Eyeshadow Stick (kolekcja Miami).
Przede wszystkim zachwyca odcień, nr 34 'Cruise Ship' to cudowny, lśniący nieco zgaszony, szarawy średnio jasny fiolet, który genialnie sprawdza się właściwie o każdej porze roku! Na pewno zarówno kolor jak i wykończenie są bardzo eleganckie i będą pasowały wielu kobietom.
Cień to właściwie bardzo kremowy, wysuwany sztyft (w bardzo fajnym opakowaniu, jak widzicie na zdjęciach), o dość dobrej pigmentacji, która nieco ginie podczas roztarcia palcem. Można go aplikować bezpośrednio, nakładamy wtedy sporą ilość cienia, albo za pomocą palca lub pędzelka - wtedy uzyskujemy mgiełkę koloru.
W kwestii trwałości mam problem - bo jednak z początku niestety zbiera mi się szybko w załamaniu i ściera się jak tylko może. Jednak po dłuższej chwili, jeśli poczekam, przyklepię, ew. dołożę cienia - to potrafi wytrzymać na powiekach całkiem długo! To samo w przypadku gdy cień zastosuję jako bazę - efekt jest ten sam, tyle że w gratisie mam piękne podbicie kolorów. Myślę, że na mniej problemowych powiekach sprawdzi się jeszcze lepiej. Co jednak jest wyjątkowe w nim - nie straszne mu łzawiące kąciki czy pot!
W kolekcji jest dostępnych kilka pięknych i wyjątkowych odcieni, jeśli lubicie kremowe cienie to polecam zerknąć!
***
Jakie są Wasze ulubione cienie w kremie? Znacie te kremowe sztyfty od Artdeco?
Przede wszystkim zachwyca odcień, nr 34 'Cruise Ship' to cudowny, lśniący nieco zgaszony, szarawy średnio jasny fiolet, który genialnie sprawdza się właściwie o każdej porze roku! Na pewno zarówno kolor jak i wykończenie są bardzo eleganckie i będą pasowały wielu kobietom.
Cień to właściwie bardzo kremowy, wysuwany sztyft (w bardzo fajnym opakowaniu, jak widzicie na zdjęciach), o dość dobrej pigmentacji, która nieco ginie podczas roztarcia palcem. Można go aplikować bezpośrednio, nakładamy wtedy sporą ilość cienia, albo za pomocą palca lub pędzelka - wtedy uzyskujemy mgiełkę koloru.
W kwestii trwałości mam problem - bo jednak z początku niestety zbiera mi się szybko w załamaniu i ściera się jak tylko może. Jednak po dłuższej chwili, jeśli poczekam, przyklepię, ew. dołożę cienia - to potrafi wytrzymać na powiekach całkiem długo! To samo w przypadku gdy cień zastosuję jako bazę - efekt jest ten sam, tyle że w gratisie mam piękne podbicie kolorów. Myślę, że na mniej problemowych powiekach sprawdzi się jeszcze lepiej. Co jednak jest wyjątkowe w nim - nie straszne mu łzawiące kąciki czy pot!
W kolekcji jest dostępnych kilka pięknych i wyjątkowych odcieni, jeśli lubicie kremowe cienie to polecam zerknąć!
***
Jakie są Wasze ulubione cienie w kremie? Znacie te kremowe sztyfty od Artdeco?