Witajcie,
uprzedzam od razu - będzie słodko aż do bólu! A to za sprawą bardzo słodkiego trio róży Sleek z kolekcji Candy - Sweet Cheeks.
Kolekcja jest nowa (letnia!), limitowana, więc jak nie zauważyłyście jej wejścia na rynek... to Wam mówię, że zawiera trzy nowe produkty, wszystkie bardzo różowe (bardziej się nie da) - paletkę Blush by 3 Sweet Cheeks, paletkę cieni Candy oraz farbkę do ust Lol-Lip-Pop. Dziś o różach, a może kiedyś będzie i o cieniach, jeśli się na nie jednak skuszę ;)
Sleek Blush by 3 Sweet Cheeks Candy Collection |
Cena: 46,90 zł
Pojemność: 17 g (w trzech bardzo wydajnych wersjach :))
Dostępność: U nas sklepy internetowe np. Minti Shop - od nich ją właśnie mam ;), ew. zamówienie bezpośrednio ze Sleek Make Up.
Róże są trzy, wszystkie cukierkowe i tylko dla wielbicielek takich odcieni na swoich licach. Mamy tutaj pewną nowość jeśli chodzi o Sleeka, mianowicie róż w kremie. Pozostałe dwa to standardowe prasowańce, jednak o lepszej formule niż moje poprzednie (choćby Flamingo). Oczywiście nie zawodzi też pigmentacja i trwałość. Róże są nieco mniejszej wielkości niż jedynki, zamknięte w tej fajnej i zgrabnej, czarnej paletce z lusterkiem - standardzie Sleek Make Up. Paletka jest mniejsza niż paletka cieni i powinna zmieścić się do większości kosmetyczek, łatwiej też się ją otwiera niż "jedynki" (pamiętacie? ja je podważałam pilniczkiem).
Więcej dowiecie się przy dokładnym opisie każdego z odcieni.
Swatche: od góry Cupcake, Dolly Mix i na dole Candy Floss.
Sleek Candy Collection, Sweet Cheeks: Cupcake, Dolly Mix, Candy Floss. |
A teraz nieco więcej o każdym z nich, zacznę od najbardziej jaskrawego i najcieplejszego różu z tego trio, mianowicie Cupcake. Cudo to, nie tylko jest mocne, nieco jaskrawe, ale posiada też satynowe wykończenie - ma bardzo malutkie drobinki, które nie są widoczne na policzku, nadają jedynie lekkiego połysku. Bardzo ładnie wygląda na policzku, oczywiście w mniejszych ilościach, bo łatwo z nim przesadzić. Poniżej zobaczycie go jednak nałożonego w ilościach większych, ale to wszystko po to, by jak najlepiej pokazać Wam, jak się prezentuje w akcji. To chyba najbardziej słodki róż jaki widziałam, świetnie się nadaje na wakacje, kiedy można poszaleć ;) No i świetnie prezentuje się na zdjęciach - lubimy się!
Pigmentacja jest obłędna, jak już mówiłam, trzeba uważać i dokładnie go rozetrzeć. Z rozcieraniem nie ma problemów, z trwałością oczywiście także - u mnie róże Sleeka (w przeważającej większości) utrzymują się do demakijażu (chyba że wcześniej zejdą z nędznym podkładem, ale to wyjątki), i tak też jest i z tym. Konsystencja róży również się nieco zmieniła, ten pomimo że osypuje się najbardziej z całej tej trójki, to osypywanie to jest dużo mniejsze niż moich starych róży Sleeka. Teraz są one bardziej kremowe, jedwabiste w dotyku, mniej suche i pylące.
Cupcake |
Dolly Mix to w sumie mój nowy ulubieniec. Śliczny, lekko zgaszony, jasny, chłodny odcień różu, wpadający w fiolet doskonale sprawdzi się na bladych cerach. Delikatnie odświeża buzię, ślicznie wygląda praktycznie w każdym makijażu - nie ma to jak uniwersalność! :) Mniej się osypuje od intensywnego kolegi, ale i pigmentacją także nie odstaje - tutaj również trzeba uważać (to po prostu cecha róży tej marki), ale mniej, bez paniki - na buzi daje subtelny efekt. Jeszcze jedno, to nie jest do końca płaski mat i chwała mu za to - drobinek nie posiada żadnych, po prostu na skórze wygląda naturalniej ;)
Dolly Mix |
I ostatni róż z trio, nowość wśród Sleekowych róży, a więc... róż w kremie Candy Floss. Nieco ciemniejszy róż, wpadający lekko w fiolet, praktycznie rzecz biorąc to chyba fuksja? Pigmentacja również jest bardzo dobra, ale nie obawiajcie się tego - róż spokojnie daje się rozetrzeć, a nawet... zetrzeć. Jest bardzo zbity, raczej nie zrobimy w nim niechcący dziur, dobrze się nabiera zarówno na palec jak i pędzel - trzeba jednak pamiętać, by nabrać jego niewielką ilość, wystarczy choćby jedno dotknięcie pędzlem. Efekt na policzku daje jednak dość... dziwny. Albo ja nie potrafię innego za jego pomocą uzyskać. W każdym razie polik jest z serii mroźnych, wygląda jak naturalny rumieniec. Niemniej jednak jest też bardziej wymagający, bo podkreśla nam mocniej wszelkie niedoskonałości. Trwałość też wydaje mi się, że jest nieco gorsza niż kolegów - ale większość dnia na poliku wytrzyma. Plus za fakt, że spokojnie nadaje się do stosowania na ustach :) Wykończenie matowe!
Candy Floss |
Porównanie odcieni z innymi moimi różowymi Sleekami:
Od lewej: Rose Gold, Pomegranate, Candy Floss, Dolly Mix, Cupcake, Flamingo (i zauważalne podobieństwo tych dwóch ostatnich odcieni).
Sleek Rose Gold, Sleek Pomegranate, Sleek Candy Floss, Sleek Dolly Mix, Sleek Cupcake, Sleek Flamingo. |
I jak Wam się podoba ta paletka róży? Skusicie się na jej zakup? Który odcień najbardziej wpadł Wam w oko? Jakie róże Sleeka posiadacie?