piątek, 5 lipca 2013

Kolorówka: Matowe cienie My Secret

Witajcie,

o tym, że bardzo lubię matowe cienie MIYO mówię nie od dziś (a i o których będzie też niedługo raz jeszcze), ale nie wiecie jeszcze, że równie sporą sympatią darzę również inne cienie marki firmy Pierre Rene - mianowicie My Secret Matt (chodzi mi o ich nową wersję). Dostępne są jak wiecie bądź nie - w Drogeriach Natura. Promocja na nie w najnowszej gazetce (4,99 zł za sztukę!) skłoniła mnie nie tylko do opisania dwóch odcieni, które posiadałam wcześniej, ale także (nie)stety do zakupu kolejnych. Postaram się Wam  je pokrótce przybliżyć i mam nadzieję, że zachęcę Was do zakupu, bo warto!

Uprzedzam fakty, najlepiej odcienie przedstawiają zdjęcia ze swatchami :)

AKTUALIZACJA: 3 nowe kolory!


Matowe cienie My Secret.









Cienie do powiek My Secret Matt - 501, 505, 508, 512, 513, 515, 516, 519, 520, 521.


Cena: 7,99 zł - często bywają w promocji za 4,99 zł
Pojemność: 3 g

Posiadam 7 odcieni (i chętkę na kolejne:P):

501 czyli czysta biel. Pigmentacja oczywiście świetna, cień dobrze się nakłada, rozprowadza i rozciera. Spokojnie może być zamiennikiem dla cienia (mojego ulubieńca zresztą) MIYO White.


505 czyli cielak. Bardzo fajny i przydatny, jasny cielisty kolor. Neutralny, wręcz idealny beż. Świetnie sprawdzi się jako cień bazowy jest genialny jeśli chodzi o rozcierani! Również świetna pigmentacja.


508 średnia szarość, nieco ciemniejsza niż Platform ze Sleek Glory. Kolejny dobrze napigmentowany i wielofunkcyjny cień. 


512 czyli rozbielona brzoskwinia, coś pomiędzy różem a pomarańczem (z większą ilością pomarańczowego). Świetna pigmentacja, idealny do dziennych makijaży.


513 czyli rudawa brzoskwinia. Piękna pigmentacja, świetny kolor idealnie łączy się z 512 i... 515.

515 czyli piękny, neutralny fiolet. Oczywiście również pigmentacja jest świetna. Odpowiednik MIYO Ambition, choć jest od niego nieco cieplejszy.


516 czyli... właśnie, znalazłam najbardziej odpowiednią nazwę dla tego koloru w sieci - eozyna, różowo-fioletowo-czerwonawy odcień. Ślicznie wygląda na powiece zarówno jako cień główny, jak i pomocniczy. Pigmentacja bardzo dobra, cień nieco bardziej suchy niż pozostałe.

519 czyli dość jasny szarawy beż, jeden z moich ulubieńców - świetny do rozcierania cieni w załamaniu. Pigmentacja również bardzo fajna. Jeśli miałybyście kupić jakiś cień My Secret, to polecam spróbować właśnie tego.

520 czyli szarawa, średnia mięta albo rozbielona, poszarzała morskość, w każdym razie piękny odcień, na który się czaiłam dość długo i byłam pewna, że będzie w końcu mój. Pigmentacja fajna, a kolor niespotykany za to wielki plus.


521 - piękne, lekko rozbielone indygo (niebiesko-fioletowy) i jednocześnie odcień, który strasznie trudno jest sfotografować. Odpowiednik MIYO Royal, z tymże wydaje mi się, że ma lepszą konsystencję, bardziej zbitą, i nie robi prześwitów na powiece.


Swatche (na czystą skórę, na sucho, bez bazy):
od góry 520, 508, 519, 516, 512, 505, 501.
My Secret Matt 520, 508, 519, 516, 512, 505, 501.



Od góry: 521, 515, 513.
My Secret Matt - 521, 515, 513.


Cienie te nie tylko są świetnie napigmentowane (dużo lepiej niż maty Sleeka i niektóre Ingloty), ale również nie mam z nimi żadnych problemów w trakcie użytkowania. Jedynie martwią mnie te niedomielone białe kropeczki w moich cieniach, ale nie przeszkadzają mi one na szczęście w malowaniu. Cienie trochę się osypują, ale jestem skłonna im to wybaczyć - w końcu cena, pojemność i tak, powtórzę - pigmentacja są jak dla mnie szałowe. 

Ja akurat mam takie dość mdłe cienie, których nie używam zbyt często jako bazowych, głównych - dla mnie są one dodatkiem, ale spokojnie w asortymencie znajdziecie też bardziej szalone, intensywne kolory - piękną żółć, zielenie, fiolety, niebieskości, czerwień, brązy, czerń itd. :) Ze swojej strony polecam!

A i jeszcze jedno - nie polecam wyciągania ich z opakowań na siłę - pokruszą się i będzie trzeba robić resuscytację :P Jak chcecie przenieść je do palety magnetycznej, podgrzejcie porządnie spody choćby zapalniczką, klej powinien się rozgrzać, wtedy delikatnie podważcie cień np. pilniczkiem i cień powinien sam wyskoczyć bez żadnych naruszeń :)

Bonus, mejkap zmalowany tymi właśnie cieniami. W rzeczywistości wyglądały nieco mniej blado. A i nie zwracajcie proszę uwagi na kreskę, coś mi się rozjechało ;)))






I żeby nie było nudno, drugi:






Bonus:
Przełożyłam większość swoich duuużych cieni do paletki magnetycznej-samoróbki, są tu wszystkie cienie My Secret, cztery cienie MIYO i jeden cień Enjoy oraz trzy cienie KOBO w ramach gratisu ;) Pięknie razem wyglądają! :D

Znacie te cienie? Macie któreś z nich? A może skorzystacie z promocji? :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...