sobota, 31 sierpnia 2013

Makijaż step: Złoto w śliwce

Witam,

stęskniona za jesienią. Chętnie pożegnałabym już lato z jego kaprysami, nadmiarem promieni słonecznych i wściekłymi burzami. Z szeroko otwartymi ramionami przywitam chłodną i dostojną jesień, sypiącą pięknymi, brudnymi kolorami i orzeźwiającym, błogim deszczem. Chodźże no!

Tymczasem, w fazie lato kończącej, którą swoją drogą też lubię, nachodzi mnie zwykle na złota, śliwki, granaty i tym podobne. Nie, nie rezygnuję z intensywnych barw, po prostu wpadam w romantyczny nastrój, który z chęcią oddaję w makijażach. Tym samym przygotowałam dla Was makijaż krok po kroku - złoto z brązem zanurzone w śliwce. Brzmi pysznie? Zapraszam na stepik :)

"Gotowe" oko:



piątek, 30 sierpnia 2013

Pielęgnacja: Grejpfrutowy balsam do ust Pat&Rub

Witam Was,

nie wiem czy wiecie, ale jestem balsamoholiczką. Balsamy do ust zużywam w ilościach hurtowych w ekspresowym tempie. Uwielbiam masełka Nivea, zużyłam ich około sześciu i cały czas kupuję kolejne, nie pogardzę też nigdy Carmexem w słoiczku, ale również z wielką chęcią próbuję innych mazideł. Przy okazji Igraszek Kosmetycznych w paczuszce od Pat&Rub znalazłam grejpfrutowy balsam do ust z miłą obietnicą - 100% naturalnym składem. Czy spełnił moje oczekiwania? Zapraszam dalej ;)


środa, 28 sierpnia 2013

Kolorówka: Tell Me A Berry-tale - pomadka Catrice

Witam Was,

jeśli chodzi o ten produkt - tytuł mówi sam za siebie. Wraz z tą szminką otrzymujemy nie tylko obietnicę bajki, ale również bajeczny odcień i jakość, którą poniekąd możemy między nie włożyć... Catrice Tell Me A Berry-Tale możecie obecnie upolować na wyprzedażach, nie jest bowiem dostępna w regularnej sprzedaży - a szkoda! Bo kolor tej szminki jest baj... obłędny! To ciemny, raczej neutralny jagodowy róż z niewielką domieszką burgundu - przynajmniej tak mi się wydaje :) 


wtorek, 27 sierpnia 2013

Makijaż: Podwodny

Witam,

to miał być mejkap artystyczny, miał być w morskim stylu - padło na świrustwo na połowie twarzy, mnóstwo perły, która dała wodny efekt (tak sobie wmawiam) i odcienie niebieskości, fioletu, różu, odrobina pomarańczy, z czego widać tylko pierwsze dwa. Makijaż przygotowałam na konkurs z BH Cosmetics i świetna to była zabawa - zdecydowanie muszę malować tak częściej, co by nabrać wprawy i to tej szałowej 10tki się dostać :) No dobra, moja Mermaid prezentuje się zaskakująco, niekoniecznie tak jak powinna (wybaczcie, zdjęcia, to one!!! taa...), ale i tak jestem zadowolona z faktu, że mnie kurczę poniosło. 

niedziela, 25 sierpnia 2013

Kolorówka: Moje cienie Inglot - 315, 316, 338, 349, 351, 353, 371, 378, 385, 420, 450, 446, 483.

Witajcie,

AKTUALIZACJA: nowe cienie oczywiście ;)

moje małe Inglotowe zbiory! Poprzednią notkę znajdziecie TUTAJ - na którą zapraszam tak czy siak, bo może niektóre zdjęcia nieco lepiej oddają kolory. Cieni Inglot posiadam już 13. Może dla Was nie jest to duża liczba, jednak dla mnie to całkiem sporo ;) Oczywiście na tej jedenastce nie zamierzam poprzestawać, mam sporą listę cieni, które pragnę mieć w swojej kolekcji :)

Ale wracając do obecnej - znajdziecie tutaj przede wszystkim mocne, piękne kolory. Również kilka delikatniejszych. Miłej lektury!


Inglot 351 Matte
piękna, jasna wanilia, czyli bardzo jasny krem z nutką żółci. Właśnie takiego cienia mi brakowało w swoich zbiorach, i na kolorze się nie zawiodłam. Jednak pigmentacja pozostawia wiele do życzenia, w związku z czym po dość krótkim czasie użytkowania dobijam już dna. Świetnie się za to sprawdza przy rozświetleniu i rozcieraniu, mimo wszystko. Dobrze się trzyma pędzla, nie pyli zbytnio (choć jak to mat trochę niestety tak), za to jest jakby bardziej mokry i kremowy niż pozostałe moje maty. Tego cienia szukajcie w Inglocie wśród "żółtków".

Inglot 351 matte


Inglot 315 Matte
Niesamowity, piękny i intensywny odcień - czysty i głęboki niebieski z nutką fioletu. Jestem w tym kolorze zakochana po uszy! Pigmentacja jest bardzo dobra, a kolor na powiece nie ginie. Choć jedna warstwa dla mocnego efektu może nie wystarczyć. Smerf taki :)

Inglot 315 matte


Inglot 378 Matte
Chłodny i ciemny brąz. Nie mam mu zupełnie nic do zarzucenia - pigmentacja jest bardzo dobra, świetnie się rozciera, co mogłyście zauważyć przy okazji mojego stepu ze smoky eye. Co więcej - genialnie się u mnie sprawdza przy podkreślaniu brwi - polecam do tego celu szczególnie brunetkom!

Inglot 378 matte


Inglot 371 Matte
Niesamowity i bardzo intensywny turkus. Miękki, genialnie napigmentowany. Zdecydowanie zwraca uwagę - bo na powiece wygląda tak samo jak w opakowaniu. Dla mniej odważnych - świetnie się sprawdza na linii wodnej, albo jako akcent na dolnej powiece. Prezent od kochanej Dzolls ;)


Inglot 371 matte


Inglot 483 Double Sparkle
Głęboki, szarawy, ciemny granat z niebieskimi. błyszczącymi drobinkami. Wygląda jak gwiaździsta noc. Najbardziej suchy ze wszystkich moich cieni, jednak pigmentacja jest fajna. Mimo drobinek (które są piękne!), bardzo klasyczny kolor, sprawdza się przy wielu makijażach. Drobinki trochę giną na powiece, ale w blasku słońca czy sztucznym świetle raczej je widać ;) Kolejny od Dzolls :).

 
Inglot 483 double sparkle


Inglot 420 Pearl
Szarawo-liliowo-beżowy odcień, swego rodzaju hit Inglota. Bardzo elegancki i klasyczny mimo wszystko kolor. Ładnie wygląda samotnie na powiece, ale również fajnie się sprawdza w załamaniu. Pigmentacja jest świetna, cień miękki i bardzo przyjemny w użyciu, rozciera się bez problemu. Zdjęcia nie oddają jego całego uroku - polecam więc zmacać samemu :) Mnie skusiła kusicielka Karotka.


Inglot 420 pearl


Inglot 446 Pearl
Piękna głęboka śliwka z nutą brązu. Ma niewielkie drobinki, taki shimmer w różowym kolorze. Na powiece najlepiej się sprawdza solo - wtedy wygląda najpiękniej, bo w połączeniach niestety traci na uroku. Co ciekawe, fajnie wygląda w załamaniu - ale wtedy zachowuje się właściwie jak taki brudnawy brąz. Również kupiony przez Karotkę ;)


Inglot 446 pearl


Inglot 385 Matte
Cudowna, chłodniejsza, zieleń. Można powiedzieć, że szmaragdowa. Pigmentacja bardzo dobra, choć jest w tym cieniu coś, co sprawia, że kryje nieco gorzej niż inne, w związku z czym trzeba go nałożyć nieco więcej. Piękny kolor - prezentuje się zarówno dobrze przy kolorowych połączeniach, jak i jako akcent kolorystyczny przy tych stonowanych.

 
Inglot 385 matte



Inglot 316 Matte
Jasny morski, bardzo letni odcień. Jak wyżej - fajnie wygląda i w kolorowych wydaniach, jak i solo, jak i akcent. Jest bardzo dobrze napigmentowany i nie mam z nim większych problemów. Dla mnie - cacko.

Inglot 316 matte


Inglot 338 Matte
Średni morski z przewagą niebieskości (choć zdjęcia odrobinę go przekłamują, na żywo ma więcej z brudnej zieleni). Bardziej zimowo-jesienny kolor. Upragniony przeze mnie odcień, odkąd zobaczyłam jego swatche.  Nie zawiodłam się na nim - ani na pigmentacji, ani kolorze, ani jakości. Pięknie wygląda dla mnie zawsze :))


Inglot 338 matte
  


Inglot 349 Matte
Beżowo-brązowy średni kolor z niewielką nutą oliwki. Najlepiej sprawdza się w dodatkach - bo solo na powiece wygląda nieładnie. Bardzo go lubię używać do załamania zamiennie z jaśniejszym My Secret 519. 


Inglot 349 matte



Inglot 450 Pearl
Najpiękniejszy odcień jaki posiadam - nazywam go żurawiną, a jest to taka mieszanka czerwieni, różu i burgundu. Prześlicznie wygląda zarówno na całej powiece (na przykład przyciemniony czernią), jak i dodatek w załamaniu lub ponad nim (nawet na dolnej powiece prezentuje się ciekawie). Pigmentacja jest bardzo dobra, cień ma lekko kremową formułę, ale nie tak mocno jak Inglot 446, w związku z czym lepiej trzyma się pędzla. Nie osypuje się, świetnie rozciera, podczas blendowania nie blednie. Jest to jeden z lepszych cieni jakie posiadam i jeden z moich ulubionych!


Inglot 450 pearl




Inglot 363 Matte
Czyli ciemniejszy, neutralny brąz. Jest o ton/dwa jaśniejszy od 378 i zdaje się też że ciut cieplejszy. Tego odcienia również z powodzeniem używam do podkreślania brwi. Jest to bardzo uniwersalny cień, który sprawdzi się zarówno w makijażach dziennych jak i wieczorowych - warto go mieć, a co więcej - trzeba! Jak na mat ma naprawdę fajną pigmentację, jest bardziej suchy niż perły, więc może się odrobinę osypywać.


Inglot 363 matte


Inglot 363 i Inglot 450

Swoje Ingloty przechowuję w małej paletce magnetycznej bez przegródek Inglot mieszczącej 12 cieni. Jeden niestety się nie zmieścił - to znak, że trzeba kupić kolejną paletkę, a skoro będzie 11 miejsc wolnych to i następne cienie... ;)






I jeszcze wszystkie cienie razem i swatche:
Od lewej: Inglot 351, 349, 363, 378, 420, 450, 446, 483, 371, 338, 315, 316, 385.

Od lewej: Inglot 385 matte, Inglot 316 matte, Inglot 338 matte, Inglot 371 matte, Inglot 315 matte, Inglot 483 double sparkle, Inglot 450 pearl, Inglot 446 pearl, Inglot 420 pearl, Inglot 378 matte, Inglot 363 matte, Inglot 349 matte, Inglot 351 matte.
Od lewej: (żurawina) Inglot 450 pearl, Inglot 446 pearl, Inglot 420 pearl, Inglot 378 matte, Inglot 363 matte, Inglot 349 matte, Inglot 351 matte.

Od lewej: Inglot 385 matte, Inglot 316 matte, Inglot 338 matte, Inglot 371 matte, Inglot 315 matte, Inglot 483 double sparkle.


I inne...




Jak się Wam podoba moje kolekcja? Jakieś cienie wpadły Wam w oko? Ile cieni Inglot liczy Wasz zbiór? :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...