czwartek, 16 stycznia 2014

Pigmenty Makeup Geek

Witam,

pisałam już o cieniach Makeup Geek oraz o eyelinerach w żelu (niedługo kolejna porcja!). Pora na rozpracowanie pigmentów


Pigmenty ujmują już od pierwszego wejrzenia - ach te piękne kartoniki, w które są zapakowane! 

Te małe, eleganckie słoiczki... które niestety nie posiadają sitek, co uważam za spory minus - nie sposób odkręcić ich bez wysypania proszku i upaprania ubrania/dywanu/biurka (niepotrzebne skreślić). Korzystanie z nich jest więc utrudnione, a szkoda! Na pewno pokombinuję i może uda mi się zakupić puste opakowania z sitkami, wtedy przesypię je i przestanę się denerwować :)

Jestem szczęśliwą posiadaczką aż 8 pigmentów w odcieniach, które mnie w sobie rozkochały parę miesięcy temu. Nie pogardziłabym kolejnymi - choćby cudowną Utopią czy ślicznym Afterglow!

Prawda, że bosko się prezentują?


Górny rząd, od lewej: Bewitched, Sweet Dreams, Vegas Lights, Birthday Wish;
dolny rząd, od lewej: Enchanted, Insomnia, Nightlife, Paparazzi.

Wszystkie nie są pozbawione błysku! W zależności od odcienia błyszczą się mocniej lub słabiej, ale zawsze elegancko bez grama tandety.


Sweet Dreams - to prześliczny waniliowo-złotawy cień o delikatnie satynowym wykończeniu. Świetnie nadaje się do wielu makijaży, zarówno wieczorowych jak i dziennych. Cudnie rozświetla oko, dobrze się nakłada, ma naprawdę dobrą pigmentację i niezłą przyczepność do pędzla i skóry. Uwielbiam go i bardzo często go używam.


Nightlife - to śliczny, raczej średni neutralny beżo-brąz z nutą różu, w różnych połączeniach różnie się prezentuje, choć nie znalazłam jeszcze dla niego idealnego zestawienia -takiego które wydobyłoby całe jego piękno. Przyczepność i pigmentacja niezła. Satynowy i elegancki ;)


Birthday Wish - to cień wyjątkowy i wymagający. Piękne połączenie brzoskwini i rudości - mieni się na śliczny róż i posiada jeszcze złote, małe drobinki. Jego przyczepność jest nieco słabsza, ale odpowiednio nałożony wygląda przepięknie. Co więcej wymaga odpowiedniej otoczki - najlepiej prezentuje się jako cień główny w towarzystwie brązów i czerni. Ślicznie się mieni, genialnie odbija światło.


Vegas Lights - cudny rudo-miedziany odcień, mocno błyszczący. Konsystencję ma bardziej mokrą, więc i lepszą przyczepność, jest też grubiej zmielony. Świetnie się prezentuje zarówno jako dodatek, jak i główny kolor.


Insomnia - kolejny mokrawy cień, drobniej zmielony. Czekoladowe podbicie opalizujące na chłodną, jasną zieleń. Takie pigmenty znajdziecie wśród asortymentu kilku marek - choćby Inglot ma coś podobnego w ofercie. Pigment ten najlepiej wygląda solo, można nim "zrobić" cały makijaż oka.


Enchanted - ten kolor mnie uwiódł! Mówię na niego wrzos, choć on ma w sobie coś z rozbielonego burgundu, jasnej śliwki, ciepłego fioletu, ciemnego ciepłego różu... w każdym razie jest przepiękny! Bardziej suchy niż jego dwaj poprzednicy, ale nie ma problemu z jego nakładaniem, dobrze trzyma się skóry i pędzla.


Bewitched - to taka lawenda, chłodniejszy odcień fioletu (choć cieplejszy niż na zdjęciach poniżej), śliczny i uroczy. Widzę w nim też rzadkie srebrne drobinki. Ma lekko różowawo-brązowe podbicie, ciut słabsze krycie i przyczepność. Świetnie wygląda zarówno w roli głównej jak i jako dodatek. 


Paparazzi - to ciemny, głęboki gratfit (albo szarość jak kto woli) z mnóstwem genialnie migoczących srebrnych drobinek! Efekt trudno jest mi pokazać za pomocą swojego marnego sprzętu - musicie mi się uwierzyć na słowo, że przypomina mi on błysk setek fleszy ;) To najbardziej uciążliwie pylący pigment jaki mam, najbardziej suchy - ale wart zachodu! Ostatnio często ląduje na moich powiekach - idealnie się nadaje do efektownych dymków.


Od lewej:
Birthday Wish, Vegas Lights, Insomnia, Paparazzi, Bewitched, Enchanted, Nightlife, Sweet Dreams.


Przybył mi jeszcze jeden pigment:

Utopia - to cudowne stare złoto zanurzone w brązowej bazie, pigment jest grubiej zmielony i przypomina brokat. Od brokatu ma jednak nieco lepszą przyczepność, niemniej jednak nadal jest dość suchy, wymaga więc odpowiedniej aplikacji, która wydobędzie całe jego piękno. Jest to jeden z piękniejszych pigmentów, ba! w ogóle kosmetyków kolorowych, z jakimi miałam do czynienia.




Pigmenty kosztują $6,99 sztuka, możecie wybierać spośród 15 cudownych i wyjątkowych odcieni o różnych wykończeniach.

Produkty Makeup Geek można kupić za pośrednictwem ich strony, przesyłka do Polski to jednak koszt powiedzmy kilkunastu dolarów (dokładnie 15), co trzeba wziąć pod uwagę, jednak ich cacka są jak najbardziej godne uwagi :)


Który pigment wpadł Wam w oko? ;)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...