Witam,
Przezornie, kiedy mogłam wybrać dla siebie odcień podkładu - postawiłam na dwa odcienie: neutralny, lekko ziemisty, drugi z kolei pod względem jasności podkład Lily Lolo - China Doll, oraz Warm Peach, o ton ciemniejszy i cieplejszy z wyraźnymi żółtymi tonami. To był strzał się w dziesiątkę z tego względu - że najlepiej kolorystycznie odpowiadają mi oba te podkłady zmieszane ze sobą. Gdyby nie fakt, że ostatnio moja skóra jest stale zaczerwieniona, pod względem odcienia - neutralnego, lekko żółtawego i ziemistego, oraz przede wszystkim pod względem idealnej jasności - najlepszy byłby dla mnie odcień China Doll. Warm Peach w wersji solo jest natomiast nieco zbyt ciemny i zbyt żółty. W połączeniu obu tych podkładów uzyskuję mieszankę stosunkowo jasną i bardziej żółtą - która świetnie radzi sobie z zakrywaniem moich zaczerwienień i lepiej dopasowuje się do bardziej żółtego niż reszta ciała dekoltu i szyi. Główną bazą w dalszym ciągu jednak pozostaje u mnie China Doll.
Podkłady te nakładam za pomocą pędzla flat topa z La Rosy albo grubiutkiego, gęstego i zbitego kabuki z Era Minerals 103S. Czasem uprzednio nakładam jako bazę puder sypki Flawless Matte, zawsze jednak zielony korektor Blush Away i od niedawna pod oczy żółty cień Cream Soda (wcześniej używałam Pixie Vanilla Cream). Oczywiście wszystko to na odpowiednie kremy do twarzy - ja pomimo posiadania mieszanej cery, stosuję kremy również nawilżające, bo moja skóra skłonna jest do miejscowych przesuszeń czy utraty wody.
Podkłady nanoszę w kilku warstwach, żeby uzyskać lepsze krycie. Mimo wszystko, nie da się nimi zakamuflować wszystkich niespodzianek, niedoskonałości skóry - krycie jest na poziomie średnim. Myślę, że przy dłuższym stosowaniu kosmetyków mineralnych, tak mocne krycie nie powinno mi być potrzebne (jak będzie, przekonamy się!). Dodatkowo całą tę miksturę powinno się spryskać delikatnie wodą termalną - żeby ładnie wtopiła się w skórę, ja ten krok na razie pomijam, mikstura wtapia się sama po paru chwilach.
Dla uzyskania większego matu i zapobiegania nadmiernemu wydzielaniu sebum w strefie T - dodatkowo nakładam puder sypki Flawless Matte. Podkłady solo trzymają mat przez kilka godzin, z ulepszeniami jest oczywiście lepiej. Co do trwałości - i tu jest dobrze, utrzymują się w stanie nienaruszonym przez większość dnia, schodzą bardzo równomiernie. Podkład raczej nie wchodzi w zmarszczki i nie podkreśla ich dodatkowo, nie zauważyłam też żeby suche skórki były pod nim mocniej widoczne. Nie czuć go na twarzy, jest wyjątkowo lekki (nawet z kilkoma warstwami).
Swatche - po lewej China Doll, po prawej Warm Peach.
Podkładów tych używam na co dzień, żeby moja skóra odpoczęła i wyzdrowiała, do zdjęć i na większe wyjścia nadal stawiam na mocniejsze krycie.
Co zauważyłam po dłuższym stosowaniu tych podkładów oraz innych kosmetyków mineralnych (przy równoczesnym odstawieniu wszelkich "zapychaczy")? Moja cera wygląda zdecydowanie lepiej, liczba niespodzianek powoli spada, a pojawiające się - szybciej się goją. Zaczerwienienia są złagodzone, podkłady ich dodatkowo nie podrażniają. Skóra po ich zastosowaniu jest jedwabiście gładka w dotyku, wygląda bardzo naturalnie i świeżo! Nie da się za ich pomocą stworzyć na twarzy tzw. efektu maski. Bronzery i róże są na nich mniej widoczne, ale dla mnie to nie problem, moje kosmetyki mają mocne pigmenty :)
Poniżej jeszcze swatche na buzi, i efekt po zastosowaniu obu podkładów:
China Doll (u góry na swatchach) + Warm Peach (na dole na swatchach)
Kosmetyki mineralne jak wiecie nie należą do najtańszych, podkład Lily Lolo to koszt rzędu 72,90 złotych za 10 gram produktu. Możecie go zakupić na stronie Costasy.pl, a dokładniej TUTAJ.
Polecam tym z Was, dla których podkłady płynne są zbyt ciężkie, podrażniają dodatkowo skórę. To podkłady dla tych, którzy szukają czegoś lekkiego, naturalnego (zarówno pod względem składu jak i efektu), łagodnego, o średnim kryciu i odpowiedniej jasności.
Znacie podkłady mineralne Lily Lolo? Jakich podkładów mineralnych używałyście?