piątek, 25 kwietnia 2014

Pierre Rene gel eyeliner Carbon Black

Witam Was,

niedawno pisałam o linerach w pisakach od Pierre Rene, tym razem mam dla Was kilka słów o linerze w żelu. Wiem, że wiele z Was ma ten liner i sobie go chwali, jest dość popularny. Jeśli ciekawi Was opinia moja, czyli posiadaczki dość "trudnych" powiek, zapraszam do lektury!


Pierre Rene gel eyeliner longlasting - nr 01 Carbon Black, czyli po prostu głęboka czerń - cóż, może nie do końca, czerń w efekcie jest ładna, ale nie nazwałabym jej smolistą ani jakoś szalenie napigmentowaną. Żeby uzyskać jednolity kolor kreski nie wystarczy niestety jedna warstwa produktu, bo liner swoją konsystencję ma niekoniecznie zwartą. 

Jednak mimo gorszej pigmentacji, ten żelowy liner przypomina masełko - nie takie jak w przypadku linerów Essence, ale jednocześnie bardziej zbite (trudniej jest rozdziubdziać go) ale śliskie, nie sprawia żadnych problemów podczas nakładania, gładko sunie po skórze (na mój gust nieco zbyt gładko), ale świetnie się rozprowadza i nie tworzy żadnych grudek. Podobną konsystencję ma mój ulubiony liner z Makeup Geek, takową właśnie lubię najbardziej ;) Dość długo też wysycha na skórze, co ma swoje plusy - można kreskę spokojnie poprawić, ale i minusy - trzeba uważać, żeby kreska się nie skserowała. Jak już wyschnie - nie odbija się na powiece.

Co więcej na plus przemawia również fakt, że liner ma wbudowany aplikator, którym spokojnie da się namalować odpowiednio grubą lub cienką kreskę. Ma formę krótkiego, lekko spiczastego ale zaokrąglonego języczka. Korzystam z niego czasem i nie narzekam :)


Co do trwałości, sprawa wygląda tak, że na tłustych powiekach, czy to solo czy to lekko przypudrowanych - nie utrzyma się długo, bo się po prostu rozmaże. Kiedy używałam go na pełnym mejkapie (czyli swoim standardowym z bazą pod cienie i dużą ilością cieni) już było lepiej, rozmazywania się nie zauważyłam, ale pod koniec dnia lekko kruszył mi się w kącikach zewnętrznych. Trwałość więc według mnie jest przeciętna i właściwie niepowalająca - w końcu linery w pisaku spisały się u mnie lepiej. 

Poniżej swatch, duża ilość linera ;) widać tu również, że podbicie ma brązowawe nie szarawe.

Oczywiście wszystko zależy od Waszych powiek, czytałam wiele pochlebnych opinii na temat tego produktu, jednak niestety u mnie spisał się "tak sobie" i raczej do niego nie wrócę.

Liner możecie kupić na stronie Pierre Rene (oraz w sklepach stacjonarnych - listę znajdziecie w jednej z zakładek, ew. zapytajcie o najbliższy na fanpagu na Facebooku) za cenę 16,49 zł za 2,5 ml produktu. Z tego co pamiętaj, liner był dodatkowo zapakowany w kartonik, na którym widniały wszelkie potrzebne informacje i wskazówki dotyczące malowania kresek.


***
Używałyście tego linera? Jak się u Was sprawdzał? Jakie są Wasze ulubione linery w żelu? Czy może w ogóle nie przepadacie za taką formą? :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...