Witam,
można powiedzieć, że kajal to taka nietypowa kredka do oczu, zarówno pod względem wyglądu jak i zachowania. Można powiedzieć nawet, że wcale nie potrzebujecie kolejne dziwnej kredki do oczu. Muszę jednak rozwiać od razu Wasze wątpliwości - kajal mieć po prostu musicie!
Na kajal czaiłam się dość długo, jednak za każdym razem odmawiałam go sobie, uparcie wmawiając sobie, że nie potrzebuję kolejnego czarnego mazidła, że to przecież tylko zwykła czarna kredeczka - nie, nie i nie. Jednak, jak to czasem u mnie bywa, wpadła mi w rączki paczka ambasadorska z nowościami od Pierre Rene, a w niej właśnie Kajal - dodam, że przeuroczo wyglądający!
Urocza wstążka z tiulu to nie wszystko :) Kajal ma nie tylko świetne, wygodne i dobrze wyglądające opakowanie, sprawny mechanizm, dzięki któremu wysuwamy tę naszą nietypową kredkę jak szminkę, ale przede wszystkim naprawdę bogate wnętrze.
Kajal jest świetnie napigmentowany, a jego czerń głęboka. Nie znika jak inne kredki przy rozcieraniu, a rozciera się idealnie i bezproblemowo. Dość długo utrzymuje się u mnie na linii wodnej (i to nawet świetny wynik), choć nie pobije w tej dziedzinie ulubionej pod tym względem kredki Golden Rose Kohl Kajal, tak i tak jest fajnie i często z niej korzystam również w ten sposób.
Co jest jednak w tej kre... w tym kajalu najlepsze? Genialnie, podkreślam, genialnie spisuje się jako baza pod pigmenty i cienie z drobinkami! To zasługa lekko tłustawej konsystencji, która świetnie "przylepia" do siebie wszelkie drobiny, co to zwykle, nawet do bazy, przyczepić się za bardzo nie chcą. Pod tym względem kajal jest rewelacyjny, a moje ukochane pigmenty z MUG czy też cienie MUG i Inglota zyskały nowy, efektowny wymiar! Czego chcieć więcej :))
Za 3 gramy tego mocnego i wydaje się, że diabelsko wydajnego produktu zapłacimy na stronie Pierre Rene 17,99 zł (w drogeriach stacjonarnych pewnie parę złotych więcej).
można powiedzieć, że kajal to taka nietypowa kredka do oczu, zarówno pod względem wyglądu jak i zachowania. Można powiedzieć nawet, że wcale nie potrzebujecie kolejne dziwnej kredki do oczu. Muszę jednak rozwiać od razu Wasze wątpliwości - kajal mieć po prostu musicie!
Na kajal czaiłam się dość długo, jednak za każdym razem odmawiałam go sobie, uparcie wmawiając sobie, że nie potrzebuję kolejnego czarnego mazidła, że to przecież tylko zwykła czarna kredeczka - nie, nie i nie. Jednak, jak to czasem u mnie bywa, wpadła mi w rączki paczka ambasadorska z nowościami od Pierre Rene, a w niej właśnie Kajal - dodam, że przeuroczo wyglądający!
Urocza wstążka z tiulu to nie wszystko :) Kajal ma nie tylko świetne, wygodne i dobrze wyglądające opakowanie, sprawny mechanizm, dzięki któremu wysuwamy tę naszą nietypową kredkę jak szminkę, ale przede wszystkim naprawdę bogate wnętrze.
Kajal jest świetnie napigmentowany, a jego czerń głęboka. Nie znika jak inne kredki przy rozcieraniu, a rozciera się idealnie i bezproblemowo. Dość długo utrzymuje się u mnie na linii wodnej (i to nawet świetny wynik), choć nie pobije w tej dziedzinie ulubionej pod tym względem kredki Golden Rose Kohl Kajal, tak i tak jest fajnie i często z niej korzystam również w ten sposób.
Poniżej mocno roztarty kajal PR po prawej, i inna kredka, również mocno roztarta.
Co jest jednak w tej kre... w tym kajalu najlepsze? Genialnie, podkreślam, genialnie spisuje się jako baza pod pigmenty i cienie z drobinkami! To zasługa lekko tłustawej konsystencji, która świetnie "przylepia" do siebie wszelkie drobiny, co to zwykle, nawet do bazy, przyczepić się za bardzo nie chcą. Pod tym względem kajal jest rewelacyjny, a moje ukochane pigmenty z MUG czy też cienie MUG i Inglota zyskały nowy, efektowny wymiar! Czego chcieć więcej :))
Za 3 gramy tego mocnego i wydaje się, że diabelsko wydajnego produktu zapłacimy na stronie Pierre Rene 17,99 zł (w drogeriach stacjonarnych pewnie parę złotych więcej).
Ze swojej strony polecam, to bardzo fajny i przydatny produkt ;)
***
Korzystacie może z kajalu czy wystarcza Wam zwykła, czarna kredka? :)