Witam,
cienie wypiekane, Luminous Baked Colour to nowość w asortymencie marki KOBO Professional. (przypominam, że dostępna jest jedynie w Drogeriach Natura). Spośród dwunastu lśniących, dość stonowanych ale wielowymiarowych kolorów, otrzymałam cztery z nich - oberżynową śliwkę 319 Aubergine, jasną brzoskwiniową miedź 322 Copper, waniliowe złotko 317 Sunny i lawendowy fiolet 313 Violet.
cienie wypiekane, Luminous Baked Colour to nowość w asortymencie marki KOBO Professional. (przypominam, że dostępna jest jedynie w Drogeriach Natura). Spośród dwunastu lśniących, dość stonowanych ale wielowymiarowych kolorów, otrzymałam cztery z nich - oberżynową śliwkę 319 Aubergine, jasną brzoskwiniową miedź 322 Copper, waniliowe złotko 317 Sunny i lawendowy fiolet 313 Violet.
Cienie wypiekane są wyjątkowe, potrzebują więc odpowiednich technik aplikacji. Można je stosować na sucho jak i na mokro, przy czym "suche" mają słabszą pigmentację, niektóre wręcz nadają raptem mgiełkę koloru czy lśniącą poświatę, przy połączeniu z wodą czy duralinem wyłania się z nich zupełnie inny cień, piękny, mocny, głęboki, cudownie odbijający światło, niemal kremowy w swej konsystencji.
Osobiście nie lubię, z czystego lenistwa, nakładać cieni na mokro - to za dużo zabawy nawet jak dla mnie, i zupełnie nie jest to opcja na co dzień, kiedy chcemy na szybko zmalować oko przed wyjściem. Pozostaje opcja "tradycyjna" - bez użycia polepszaczy, ale za to koniecznie z bazą pod cienie! Takie wypiekańce niestety bez odpowiedniej bazy, która je "przyczepi" solidnie do skóry powieki, będą blakły albo i znikały z niej. Można również nakładać je na kredkę do powiek - lepiej jakby była lepka lub tłustawa, wtedy cień nie tylko lepiej będzie się trzymał ale też zyska na mocy i głębi.
Opakowanie wypiekańców KOBO jest atrakcyjne i dość solidne, choć martwię się nieco o te wąskie, plastikowe zawiasy, mam wrażenie że prędzej czy później mi się ułamią. Standardowo na spodzie znajdziemy naklejkę z nazwą i numerem cienia, a także krótkim opisem, data ważności itp. Nie jest podana nigdzie gramatura cieni (nie wiem czy to typowe dla tego ich typu), ale wydają się one być bardzo wydajne - ich średnica jest większa niż cieni MIYO, My Secret itp., plus jest też ten wypieczony "pagórek" ;)
Poszczególne odcienie z bliska:
313 Violet - to jasny szaro-fioletowy cień, można powiedzieć że brudna lawenda ze srebrnym, lekkim połyskiem. Słabo napigmentowany, na bazie jeszcze daje radę - pięknie prezentuje się na dolnej powiece! Szalenie przypomina mi słynny cień Inglota 420 pearl, jest jednak od niego (o dziwo) mniej błyszczący i nieco bardziej fioletowy oraz odrobinę ciemniejszy.
322 Copper - to jasna miedź z nutą różu, ew. lekka różowa brzoskwinia. O dziwo ten wypiekaniec ma bardzo dobrą pigmentację i cudowny, mocny połysk - genialnie odbija światło! Śliczny dzienny odcień - ładnie się prezentuje w delikatniejszych makijażach, w towarzystwie brązów i fioletów. Na upartego można go używać jako... rozświetlacz na szczyty kości policzkowych, jednak podkreśla wtedy bezlitośnie wszelkie niedoskonałości skóry. Przyrównałabym go do pigmentu Makeup Geek Birthday Wish, tamten jednak ma w sobie mniej różu, więcej miedzi, ale też dużo mocniejszy połysk i złote drobinki.
Swatche, od lewej:
Aubergine na mokro, na sucho, Violet na mokro, na sucho, Copper na mokro, na sucho, Sunny na mokro, na sucho.
Swatche na dopiero co nawilżonej balsamem skórze, w większych ilościach, tutaj możecie lepiej zobaczyć jak prezentuje się dany odcień:
Cienie te można kupić w drogeriach Natura za cenę 19,99 zł za sztukę. Na pewno znając politykę marki będą na nie w przyszłości promocje ;) Ze swojej strony polecam Wam sprawdzić przed zakupem testery i poczytać różne opinie, byście wiedziały czy taka formuła cieni Wam będzie odpowiadała.
***
Jak Wam się podobają te odcienie? Macie któryś z nich, albo inny kolor z tej serii? Lubicie cienie wypiekane czy raczej wolicie prasowane bądź sypkie?